Bezdomny myślał, że szczepią go przeciw grypie, a brał udział w badaniu klinicznym

Pan Grzegorz w 2007 r. zgłosił się do przychodni w Grudziądzu na szczepionkę przeciwko grypie. Okazało się, że w placówce oszukiwano ludzi, podając im szczepionki przeciwko ptasiej grypie, a nie zwykłej. Były to badania kliniczne, prowadzone bez zgody i wiedzy badanych. Zlecił je międzynarodowy koncern Novartis. Prawnicy pana Grzegorza uważają, że Novartis powinien wziąć odpowiedzialność za podległą klinikę. W Szwajcarii walczą o 100 tys. franków szwajcarskich zadośćuczynienia dla mężczyzny.

Grzegorz Shoenwald, 58-latek z Grudziądza od kilku lat żyje w mieszkaniu po zmarłej siostrze. To jego azyl i miejsce, do którego ucieka przed wspomnieniami. Mężczyzna przez 10 lat był bezdomny.

W 2007 roku pan Grzegorz mieszkał w schronisku w Grudziądzu. To tam dowiedział się o szczepieniach, które przeprowadza pobliska przychodnia Dobra Praktyka Lekarska. Chodziło o szczepionkę na grypę. O tym, że tak naprawdę jest to szczepionka na ptasią grypę, nikt nie mówił.

- Dowiedziałem się w tym schronisku od kumpli. Jeden drugiemu przekazywał, że dają jeszcze po dwie dychy  – wspomina Grzegorz Shoenwald.

- Szło się do ośrodka, gdzie pielęgniarki dawały notesik i termometr. Pytały, na co się choruje. Szło się do gabinetu, robili zastrzyk i wypłacali pieniądze. Podpisywaliśmy tylko, że pieniądze odebraliśmy - opowiada Mirosław Hercke, bezdomny, który również brał udział w badaniach.

W badaniu w przychodni w Grudziądzu wzięło udział około 350 osób. Ponad setkę mogli stanowić bezdomni. Kiedy przed schroniskiem pokłócili się oni o wysokość wynagrodzeń, sprawą zainteresowała się policja. Prawda zaczęła wychodzić na jaw.

- Jedna koleżanka wymyśliła, że się spytamy o chętnych na szczepienia w noclegowni, bo tam jest dużo osób. Później pacjent rozmawiał z lekarzem, ja byłam w zabiegowym i oni byli przysyłani na szczepienia – opowiada skazana w tej sprawie pielęgniarka.

W 2008 roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko kierownictwu i pracownikom przychodni w Grudziądzu. Producenta szczepionek – Novartis uznano za firmę poszkodowaną. Pan Grzegorz uważa jednak, że koncern po prostu uniknął odpowiedzialności. Przed sądem w Szwajcarii mężczyzna domaga się 100 tysięcy franków odszkodowania. W tej sprawie Novartis nie chciał się z nami spotkać. Wydał oświadczenie.

"W 2007 roku wykryto oszustwo, na skutek którego ucierpiała firma Novartis i prowadzone badanie kliniczne. Postępowanie karne trwające w Polsce, będące jego konsekwencją, zakończyło się w tym roku wyrokiem sądu drugiej instancji. Oskarżeni przedstawiciele służby zdrowia zostali skazani za przeprowadzenie badań klinicznych bez uzyskania odpowiedniej zgody osób badanych oraz popełnienie oszustwa przeciwko Novartis (…).  Chcemy wyrazić zadowolenie, z powodu zakończenia postępowania sądowego i jego wyniku dla osób, które dopuściły się oszustwa".

- Pierwszy pacjent został włączony do tych badań 20 lutego. Czyli wychodziło na to, że w terminie 8 dni, zgodnie z umową, miały być przebadane 230 osoby. Już sam ten fakt budzi bardzo poważne wątpliwości – zwraca uwagę Aleksandra Pietkiewicz, pełnomocnik pana Grzegorza.

W 2014 roku sąd w Toruniu skazał trzech lekarzy i sześć pielęgniarek z przychodni w Grudziądzu na więzienie w zawieszeniu, grzywnę i zakaz wykonywania zawodu.  Wyrok uprawomocnił się w styczniu tego roku. Sąd Apelacyjny uchylił jednak zakaz wykonywania zawodu dla skazanych.

Kiedy Novartis dowiedział się, w jaki sposób w Grudziądzu werbowane są osoby do badań? Dlaczego w ogóle wybór padł na tę niewielką przychodnię? Ustaliliśmy, że Grudziądzkie Centrum Pomocy - Dobra Praktyka Lekarska powstało w 2001 roku. Założył ją Cezary S. i jego żona. Oboje zostali potem skazani w procesie o szczepionki.  

- Wierzę w wygraną. Nadzieja matką głupich, ale wszystkie dzieci kocha – podsumował Grzegorz Shoenwald.*

* skrót materiału

Reporter: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl