Chodzi w pielusze, ale dla prokuratury jest groźnym przestępcą
30-letni Wojciech Koczorowski urodził się z wodogłowiem i przepukliną oponowo-rdzeniową. Musi chodzić w pielusze, bo nie potrafi kontrolować potrzeb fizjologicznych, ale dla prokuratury jest… groźnym przestępcą działającym metodą „na wnuczka”. Mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące po tym, gdy znalazł w internecie pracę kuriera.
Rodzice Wojciecha Koczorowskiego przez całe jego życie walczyli o zdrowie i samodzielność syna.
- On nie trzyma moczu i kału, chodzi w pielusze. Miał mnóstwo operacji, pierwszą zaraz po urodzeniu, a w zeszłym roku operację brzucha. Przeszedł wiele zabiegów i cały czas rehabilituje się – opowiadają państwo Koczorowscy.
W maju tego roku pan Wojciech przeprowadził się ze Szczecina na Śląsk. Tam miał przejść badania przygotowujące go do kolejnej operacji. Mężczyzna utrzymywał się z renty socjalnej - 700 zł, która na niewiele wystarczała. Dlatego zaczął szukać pracy.
- Syn dał ogłoszenie na OLX-ie, że poszukuje pracy. Dostał telefon, że dostanie pracę jako kurier z własnym samochodem. Sam pracuję jako kierowca, więc nie widziałem nic dziwnego w tym, gdy mówił, że adres podają mu taki, a później jedzie pod inny, bo jest on zmieniany. Podobnie miałem - mówi Zbigniew Koczorowski.
Ale miesiąc temu do drzwi Koczorowskich zapukała policja. Ich syn został zatrzymany i oskarżony o udział w grupie przestępczej zajmującej się wyłudzeniami metodą „na wnuczka”.
- Brał udział w sześciu przestępstwach na tak zwanego wnuczka na szkodę mieszkańców powiatu wodzisławskiego – informuje Marcin Felsztyński z prokuratury rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
Dotarliśmy do jednej z poszkodowanych osób. Starsza kobieta przekazała kurierowi ponad 60 tys. zł.
Pokazaliśmy jej zdjęcie pana Wojciecha, by sprawdzić, czy to on odbierał paczkę.
- Mógł być taki. Ja z nim nie rozmawiałam, tylko podszedł do furtki, że jest od pani Anny Kowalskiej i że na tę przesyłkę czeka – opowiada seniorka.
- Tam jest napisane, że brał udział w grupie przestępczej, której… nie ma, bo nikogo więcej nie złapano. Napisano też, że działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Tych korzyści też nie ma, więc nie widzę tu sensu – komentuje Renata Koczorowska.
Rodzina pana Wojciecha nie wierzy, że świadomie mógł oszukiwać starsze, bezradne osoby. Tym bardziej, że w czasie odbioru jednej z paczek była z nim jego babcia.
- Poszedł do tego bloku, przyszedł z kopertą beżową. Nie otwierał jej, tylko rzucił przed kierownicę. Gdyby wiedział, że to jest przestępstwo, na pewno by mnie nie brał - mówi Urszula Tomicka, babcia Wojciecha Koczorowskiego.
Sąd zastosował wobec Wojciecha Koczorowskiego trzymiesięczny areszt. Rodzice mężczyzny są przerażeni. Boją się o jego zdrowie.
- Przyszedł na sprawę brudny. Policjanci nie byli przygotowani na nic. Pozwolili nam iść, kupić mu pieluchy, chusteczki, żeby mógł się umyć przy tych policjantach, jak tak można? – pyta Zbigniew Koczorowski.
- Z pewnością jest to inwalida pierwszej grupy, w zażaleniu przedstawiliśmy dokumentację wskazującą na jego rozliczne schorzenia. Muszę powiedzieć, że w areszcie są zdziwieni, że on nie przebywa w warunkach szpitala więziennego, a są takie możliwości – dodaje Eugeniusz Krajcer, obrońca Wojciecha Koczorowskiego.
Prokurator Felsztyński z Wodzisławia Śląskiego tłumaczy jednak, że „nie było żadnych przeciwwskazań” do umieszczenia pana Wojciecha w areszcie. Jest też przekonany o jego winie. - Materiał dowodowy, ciąg logiczny zdarzeń, wskazuje na to, że miał świadomość swojego przestępczego działania – mówi.
Wojciechowi Koczorowskiemu grozi do ośmiu lat więzienia. Jego rodzina walczy o to, żeby mężczyzna mógł odpowiadać z wolnej stopy. Posiedzenie sądu w tej sprawie ma się odbyć za trzy dni.
- Zaaresztowali kuriera i odtrąbili sukces, że złapali kolejnego bandytę, który okrada panie „na wnuczka”. Nie zrobili tego po to, żeby ukrócić proceder, tylko żeby mieć sukcesy. Myślę, że na miejsce mojego syna jest już sześciu innych zatrudnionych – komentuje Zbigniew Koczorowski.
- Nie mamy pewności, że ta osoba to jest płotka, nie ma pewności, że ta osoba nie była organizatorem tego procederu – mówi prokurator Marcin Felsztyński.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Dzierzba
pbak@polsat.com.pl