ZUS go „uśmiercił”, a teraz każe spłacać dług

Z powodu długu pana Stanisława w spółdzielni mieszkaniowej, komornik przez 7 lat zajmował jego część wynagrodzenia, a potem emeryturę. Kiedy przestał, mężczyzna sądził, że spłacił należności. 7 lat później okazało się, że komornik odstąpił od egzekucji, bo ZUS poinformował go, że pan Stanisław… nie żyje. Gdy pomyłkę odkryto, zaczęto ponownie ściągać dług, powiększony o odsetki.

75-letnia pani Helena i jej 81-letni mąż pan Stanisław 15 lat temu byli zmuszeni wyprowadzić się z mieszkania, w którym żyli.  Stało się tak, ponieważ ze względu na ciężką chorobę pana Stanisława, drastycznie pogorszyła się ich sytuacja finansowa. Drogi leki pochłaniały znaczną część domowego budżetu i nie starczało na opłatę czynszu.

- Musieli się wyprowadzić, bo nie mogli dojść do porozumienia z tą spółdzielnią. Natomiast chcieli się z nią porozumieć, spłacać dług na raty itd. No niestety, nie udało się – mówi Anna Urbańska, wnuczka państwa Kamińskich.
Małżeństwo dobrowolnie opuściło zadłużone mieszkanie. Do akcji jednak wkroczył komornik, który czynszowe zaległości, około 6900 zł, windykował z emerytury pana Stanisława.

Egzekucja komornicza trwała do 2009 r. Wtedy bowiem wypłacający emeryturę panu Stanisławowi ZUS w Płocku wysłał do komornika pismo informujące o śmierci dłużnika.

- Kiedy zajęcie komornicze zniknęło, bardzo żeśmy się ucieszyli z mężem, że już mamy koniec długu, że już nam komornik nie bierze. Bardzo żeśmy byli zadowoleni – wspomina Helena Kamińska.

ZUS, mimo iż poinformował komornika o rzekomej śmierci dłużnika, w dalszym ciągu wypłacał panu Stanisławowi emeryturę. Wypłacał ją bez żadnych potrąceń, więc państwo Kamińscy byli przekonani,  iż spłacili już swój dług. Niestety, w zeszłym roku egzekucja została wznowiona.

Po siedmiu latach, kiedy okazało się, że pan Stanisław jednak żyje, dług wzrósł do 66 tys. zł. Spółdzielnia mieszkaniowa nie zamierza ustąpić ani na krok i żąda swoich pieniędzy.

- U nas odsetek praktycznie nikomu nie umarzamy. My mamy w statucie zapisane, że spółdzielnia pobiera odsetki. Wyraźnie – argumentuje pracownica Spółdzielni Mieszkaniowej Żurominianka.
Reporter: Ale dlaczego ci państwo mają płacić za coś, co nie wynika z ich błędu, tylko z błędu ZUS-u?
-  No to niech od ZUS-u dochodzą, jeżeli ZUS zawinił. Spółdzielnia w niczym nie zawiniła.

- Przyznaję się do błędu pracownika. Rzeczywiście poinformowaliśmy błędnie komornika o zgonie – mówi nam Karina Mackiewicz-Owczarczyk z ZUS-u w Płocku.
Reporter: Teraz już tego nie cofniemy, to się wydarzyło. Jak to można teraz rozwiązać? Czy ZUS poczuwa się w obowiązku do naprawienia tego błędu?

- Będę rozmawiała z komornikiem, będę próbowała ustalić, co w tej sytuacji można zrobić po stronie organu rentowego i po stronie pana Stanisława. Przykro mi, że ta pomyłka aż w taki sposób wpłynęła na to, że to postępowanie aż tak się potoczyło. Obiecuje, że zajmę się sprawą.

– My strasznie to przeżyliśmy i do dziś przeżywamy. Dla nas to jest ciężki cios. Ja choruję, mąż choruje. No jak można? – podsumowuje Helena Kamińska.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia    

jkasia@polsat.com.pl