Ścigany przez firmę windykacyjną. Za obcy kredyt!
Henryk Wawrzyński dostał od firmy windykacyjnej wezwanie do zapłaty 100 tys. zł długu, jaki odkupiła ona od jednego z banków. Problem w tym, że emeryt z Warszawy nigdy nie był klientem tego banku i nie zaciągał kredytu.
Henryk Wawrzyński dwa tygodnie temu znalazł w swojej skrzynce pocztowej list. Kiedy go otworzył, był w szoku.
- Otworzyłem i czytam, że dług, jaki dług? Nie była podana żadna kwota, tylko że to wtórne pismo, choć nigdy pierwszego nie dostałem. Nie była podana kwota, tylko że wykupiony został dług z banku – opowiada pan Henryk.
Mężczyzna twierdzi, że ani on, ani jego żona nigdy nie byli klientami banku, z którego pochodzi dług. Nigdy też nie brali kredytu. Pan Henryk dowiedział się, że firma windykacyjna żąda od niego ponad 100 tys. zł.
- Poszedłem do oddziału banku, podałem dowód osobisty i to pismo. Pani w banku wprowadziła pewnie PESEL i odpowiedziała mi, że mnie nie ma w systemie. Zapytałem jakie są zgodne dane osoby, która brała kredyt z moimi danymi. Pani w banku powiedziała mi, że tylko imię i nazwisko. Człowiek, który brał kredyt jest o pokolenie młodszy, nie mamy zamiaru spłacać czyjegoś kredytu – mówi pan Henryk.
- U pana była zbieżność imienia i nazwiska. Data urodzenia, imiona rodziców, nic się nie zgadzało.
Ta firma miała podane trzy adresy i pewnie pod trzy wysłała pisma – słyszymy w banku, gdzie zaciągnięto kredyt.
- Kiedyś prowadziłem działalność gospodarczą, więc w internecie istniałem, być może z internetu nazwisko wyciągnęli. Był tam adres zamieszkania – dodaje pan Henryk.
Wrocławska firma windykacyjna otrzymała od pana Henryka pismo. Mężczyzna nie dostał jeszcze odpowiedzi. Postanowiliśmy wyjaśnić sprawę.
- To była pomyłka, było to samo imię i nazwisko, więc pracownik sobie znalazł działalność gospodarczą na to samo imię i nazwisko. Wydawało się, że to nie może być zbieżność, bo to nietypowe imię i nietypowe nazwisko, a jednak się okazało, że tak. Na pewno będzie wysłane do pana Henryka pismo, bo takie polecenie wydałam – zapewniła nas pracownica firmy.
Pan Henryk jest emerytem. Nie stać go na spłatę czyjegoś długu. Ma nadzieję, że zapewnienia firmy windykacyjnej są prawdą. Czeka na pisemną odpowiedź.
- Jakby firma zgłosiła to do komornika, to komornik mógłby zająć mi konto, na pewno zająłby samochód i może wiele innych rzeczy… Jeżeli nie uwzględnią mojego pisma, to zgłoszę sprawę do prokuratury – zapowiada pan Henryk.*
* skrót materiału
Reporter: Angelika Trela
atrela@polsat.com.pl