Zabili, by być razem? Przełom ws. zbrodni sprzed 26 lat!

Policjanci z Archiwum X wyjaśniali w okolicach Lwówka Śląskiego bestialską zbrodnię z 1992 r. na 15-letniej Ewie, ale wypytywani ludzie dużo chętniej mówili o zabójstwie Stanisława F. do którego doszło rok wcześniej. Było dla nich dziwne, że kilka miesięcy po śmierci mężczyzny, jego żona ułożyła sobie życie z ich wspólnym znajomym. Policjanci wrócili i do tej sprawy. Po 26 latach para usłyszała zarzut zabójstwa pana Stanisława.

Stanisław F. miał 32 lata. Mieszkał w Sobocie – małej wsi koło Lwówka Śląskiego. Pracował w miejscowym tartaku. Często wyjeżdżał też zarobkowo do Niemiec. Był powszechnie lubiany. Miał żonę i dwoje dzieci.

 

Jest noc z 17 na 18 października 1991 r. Około 2:00 nad ranem w domu pana Stanisława ma miejsce bestialski napad. Mężczyzna zostaje zaskoczony podczas snu. Obok śpi jego żona. Budzi ją hałas dochodzący z pokoju dzieci. Chwilę później zaczyna się horror.

 

Podobno sprawcy dostali się do mieszkania przez okno na piętrze w pokoju dzieci małżeństwa. Nie skorzystali z łatwiej dostępnego okna na parterze. W pobliżu było ścięte drzewo, które wykorzystali, jako drabinę. Żona pana Stanisława twierdzi, że zostawiła je uchylone, mimo że na zewnątrz było około 5 stopni ciepła. Dlaczego?

 

- Jest to przedmiotem badania w tym śledztwie – informuje Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

 

- Ja nawet nie wiem, czy ja się obudziłam, czy nie obudziłam, przecież ja miałam 4 latka – mówi córka pana Stanisława.

 

- Żona pana Stanisława udała się wówczas do pokoju dziecinnego, gdzie, krótko mówiąc, urwał jej się film opowiada policjant z Archiwum X KWP we Wrocławiu.

 

Sprawca miał, jak w filmach, przyłożyć jej szmatkę nasączoną środkiem odurzającym, by straciła przytomność.

 

- Kiedy się ocknęła, była skrępowana, związana. Otumanili kobietę, a potem ją związali. Ale związali ją na tyle słabo, że ona bez problemu się rozwiązała – opowiada Marek Dral z portalu lwowecki.info.

 

- Pewne sytuacje z tego zdarzenia sieją ziarno jakiegoś takiego niepokoju, że nie do końca może wiarygodna jest treść tego, co mówi pani F. – zastrzega policjantka z wrocławskiego Archiwum X.

 

Pan Stanisław zmarł w wyniku wykrwawienia. Zadano mu 26 ciosów nożem. Kilka miesięcy po zabójstwie jego żona sprzedała dom i wyprowadziła się z Soboty. Zamieszkała w innej wsi - kilkanaście kilometrów dalej. Związała się z Waldemarem B. – znajomym nieżyjącego męża. Urodziła mu dwoje dzieci.

 

- On smalił cholewki do bratowej. Podrywał ją, jak to się mówi potocznie – twierdzi brat Stanisława F.

 

Waldemar B. był wówczas przesłuchiwany przez śledczych, ale jak mówią, nie znaleziono obciążających go dowodów.

 

W czerwcu 1992 roku śledztwo w sprawie zabójstwa pana Stanisława zostało umorzone. Tymczasem rok później niedaleko Soboty dochodzi do kolejnej, jeszcze bardziej bestialskiej zbrodni. Jej ofiarą pada 15-letnia Ewa. Morderca znęcał się nad nią. Potem brutalnie zgwałcił. Na koniec przebił jej gardło drewnianym kołkiem.

 

- Miała w policzkach dziurę, z jednej i z drugiej strony. Z tyłu głowy była dziura. Musiał, cham, kołek wepchać do buzi nogą albo czymś walnąć – opowiadają o mordercy  sąsiedzi zamordowanej Ewy.

 

W 2010 roku sprawą zabójstwa Ewy zajęło się policyjne Archiwum X. Pięć lat później udało się odnaleźć mordercę. Poszukując go, policjanci natrafili też na ślady zabójców pana Stanisława. Śledztwo w sprawie zbrodni zostało wznowione.

 

- Jak z koleżanką jeździliśmy wykonywać czynności do sprawy zabójstwa tej Ewy P. to nawet osoby, które nie wiedziały o jej sprawie, mówiły o sprawie F. – wspomina policjantka z wrocławskiego Archiwum X.

 

Sąsiad zamordowanego Stanisława F. mówi nam, że ludzie "plotkowali" w rozmowach z policjantami, że za zabójstwem mężczyzny może stać jego żona i Waldemar B. - Ona zyskała głównie chyba miłość. To było główne przesłanie tego. Takie były czasy, że rozwód był bardzo niemodny. Jej mama była gosposią u księdza. I jak by to wyglądało, że córka się rozwodzi – dopowiada sąsiad.

 

- Policjanci natrafili na list, w którym życzono śmierci Stanisławowi, w którym ktoś napisał, że trzeba go zlikwidować, zabić – mówi Marek Dral z portalu lwowecki.info.

 

- Rzeczywiście, jest to niewiarygodne. Tyle mogę powiedzieć – komentuje Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

 

Ewa F. i Waldemar B. byli całkowicie zaskoczeni, gdy do ich drzwi zapukali policjanci.

 

- Nie przyznali się do stawianego im zarzutu, ale tego można było się spodziewać. Mnie zadziwił spokój, jaki wykazali podczas czynności – opowiada Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. - Na całe szczęście, w tej chwili dysponujemy taką techniką badań genetycznych, że udało nam się w tym zakresie również uzyskać mocny materiał dowodowy, który obciąża podejrzanych – dodaje.

 

Ewa F. ma dziś 55 lat. Jej partner, Waldemar B. jest od niej o 6 lat starszy. Oboje trafili do aresztu. Prokurator przedstawił im zarzut zabójstwa. Jeżeli sąd potwierdzi ich winę, grozi im dożywocie.

 

- Matka kłamać nie potrafi, a co dopiero takie rzeczy zrobić. To jest najdelikatniejsza, najłagodniejsza osoba, jaką znam, a takie rzeczy, żeby wymyślać – mówi córka zamordowanego Stanisława F.
Reporter: To co, policja to sobie wymyśliła?
- No, raczej!

 

- W świetle materiału dowodowego, który zgromadziliśmy, na tym etapie, nie mam żadnych wątpliwości, co do winy tych osób – zapewnia Robert Tomankiewicz z Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.*

 

* skrót materiału

 

Reporter: Rafał Zalewski

 

rzalewski@polsat.com.pl