Mechanik samochodowy- zawód wysokiego ryzyka

Jarosław Bryła od kilkunastu lat prowadzi warsztat samochodowy. Kilka tygodni temu zgłosiła się do niego klientka w celu naprawy samochodu. Kilka dni po zgłoszeniu w warsztacie pojawił się mąż klientki. Doszło do awantury, która zakończyła się złamanym żebrem pana Jarosława.

 Pan Jarosław Baryła mieszka w Gorzowie Wielkopolskim. Jest mechanikiem samochodowym, od 11 lat prowadzi warsztat. Mężczyzna twierdzi, że przez  pewnych klientów przekonał się, że jego zawód nie należy do bezpiecznych.


- Zadzwonił do mnie mężczyzna, że jego żona wjechała w kamień i uszkodziła miskę. Zgłosiłem szkodę do ubezpieczalni. Z klientką umówiliśmy się, że zamówimy miskę używaną. Kilka dni później z kolegą przyszedł jej mąż i zaczęli mnie straszyć – mówi Jarosław Baryła.

 

Oto fragmenty nagrania z biura pana Jarosława:

 

„Ty to zrobisz, bo jak nie, to będziesz r…, dziwko, to ci gwarantuję. Zobaczysz, k…!”

 

- Mąż klientki twierdził, że nie naprawiliśmy samochodu w terminie. Zdenerwowałem się, kazałem, by opuścili to miejsce, zabrali to auto, pracownikom  kazałem oddać kluczyki – mówi pan Jarosław.


- Wyglądało to tak, że jeszcze chwila,  a by się na niego rzucili. Ten drugi pan chwycił kątownik od widelca i biegł za Jarkiem – mówi świadek zdarzenia.


- Dostałem pierwsze uderzenie w głowę przedmiotem ciężkim. To mnie trochę osłabiło. Potem próbowałem się bronić. Szarpaliśmy się, osłoniłem się, dostałem w rękę. Później leżałem na ziemi. Osłoniłem głowę. Wiem, że gdzieś dostałem po żebrach,  potem już nic nie pamiętam. Karetka zabrała  mnie z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu do szpitala, okazało się, że mam złamane żebro. Dostarczyłem na policję dokumenty od lekarza, że mam uszkodzenia powyżej siedmiu dni, ale powiedziano mi, że musi to ustalić biegły – opowiada pan Jarosław.


Poprosiliśmy o komentarz policję. Nikt jednak nie chciał wystąpić przed naszą kamerą. Dostaliśmy jedynie informacje drogą mailową:

 

Dotychczas przeprowadzone działania policjantów i prokuratury wskazują na to, że co najmniej jedna osoba uczestnicząca w zdarzeniu usłyszy w tej sprawie zarzuty. Po konsultacji z prokuratorem nadzorującym informuję, że na tym etapie postępowania nie ma możliwości spotkania i rozmowy na temat sprawy.

sierż. szt. Grzegorz Jaroszewicz
Zespół Prasowy
KWP w Gorzowie Wlkp.

 

Mimo zabezpieczonego monitoringu policji nie udało się od trzech tygodni zatrzymać podejrzanych. My ustaliliśmy ich nazwiska: to Damian M. oraz Ryszard R.


- Wyprowadzili się, już tu nie mieszkają. Już w tamtym tygodniu stopniowo wynosili wszystko  - mówi sąsiad Damiana M.


- Były telefony, że jeżeli któryś pójdzie siedzieć, to mi nie dadzą spokoju, to mi nie odpuszczą. Czekam na działania policji – mówi pan Jarosław. *


*skrót materiału

 

Reporter: Marcin Łukasik

 

mlukasik@polsat.com.pl