Turysto! Uważaj, za co płacisz

Polacy lubią spędzać urlopy w kraju. W Zakopanem sezon trwa przez cały rok. Turyści masowo odwiedzają stolicę polskich gór lub nadmorskie kurorty i zostawiają tam bajońskie sumy. Niestety nie zawsze wiedzą, za co płacą. W minionym sezonie wakacyjnym odkryliśmy wiele nieprawidłowości związanych z branżą turystyczną.

 

Przez całe wakacje telewidzowie alarmowali nas o niebezpieczeństwach,  jakie spotkały ich na wakacjach. Nasi reporterzy ruszyli w Polskę, aby sprawdzić zagrożenia czekające na wczasowiczów. W Rowach na Pomorzu dzieci z podkrakowskiej Trzebini zostały zakwaterowane w skandalicznych warunkach.


- Prawnik powiedział, żeby nie wpuszczać tam dzieci, bo to zagraża ich bezpieczeństwu. Balkony się urywają, kontakty wychodzą ze ścian. Śmierdzi, podłogi się ruszają. I nasze dzieci tam przebywają -  opowiadali rodzice dzieci przebywających na koloniach w Rowach.


Groźny wypadek zdarzył się w ośrodku kolonijnym w Międzyzdrojach. Pod dziećmi zarwał się balkon. Sześcioro z nich zostało rannych. Nadzór budowlany oraz policja wciąż badają, czy nie doszło do zaniedbań ze strony właścicieli budynku.


- Sześcioro dzieci wyszło na balkon zewnętrznej klatki schodowej z drewna. I doszło do załamania  tego balkonu. Dzieci spadły z 2,5 metra wysokości – mówi Przemysław Kimon z  Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.


Dolegliwe doświadczenie kolonijne przeżyli  też harcerze z podwarszawskiego Hufca Pruszków. Na obozie w Kostkowicach koło Zawiercia zatruło się aż 21harcerzy.


- Wśród nas były dzieci w wieku 13-16 lat, ale byli także pełnoletni opiekunowie. To są osoby, które zgłosiły się do sanepidu, które miały problemy ze swoim zdrowiem -  mówi Wojciech Puchacz z Chorągwi Stołecznej ZHP.


Nasi reporterzy otrzymali również sygnał o skandalicznych warunkach, jakie panują w kuchni pięciogwiazdkowego hotelu Litwor w Zakopanem. Zdjęcia z pomieszczeń gastronomicznych pokazaliśmy podhalańskiemu sanepidowi.


- Dość trudna sytuacja, bo takie obrazki nie powinny mieć miejsca w żadnym obiekcie. Bardzo niska świadomość personelu, który przygotowuje posiłki. Nie wiem, kiedy kontrola była przeprowadzona. To nie wskazuje, że nie ponosimy odpowiedzialności nadzoru nad tym obiektem. Jest to karygodne.  Nie może tak być, żeby w obiekcie tak była prowadzona działalność żywieniowa – mówi Beata Trojańska z Powiatowego Inspektoratu Sanitarny w Zakopanem.


Sanepid twierdzi, że kontrolował zakopiański hotel Litwor regularnie i wnikliwie. Jednak były pracownik tego hotelu twierdzi coś zupełnie innego.


- Brud to normalna rzecz. Zawsze ciężko było utrzymać porządek. Pomieszczenia za małe. A mnogość praktykantów powodowała,  że ciężko było na bieżąco sprzątać. Gość nie widzi tego.  Kontrole były zawsze zapowiedziane. Kuchnia się przygotowała do kontroli. I tak za każdym razem – mówi były pracownik hotelu.


Na stronach pięciogwiazdkowego hotelu Litwor można przeczytać, że szczyci się on wykwintną gastronomią. Patrząc na zdjęcia zaniedbanej kuchni tego obiektu można mieć wątpliwości, że tak rzeczywiście jest. Szefowej zakopiańskiego sanepidu zaprezentowaliśmy również fotografie kuchni innego luksusowego hotelu:  Belvedere . Obiektem zarządzają te same osoby co hotelem Litwor.


- Niewłaściwie zachowanie zasad higieny, przechowywania naczyń, mycia naczyń czy pozostawiane ciasta w niewłaściwych miejscach – wylicza Beata Trojańska z Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Zakopanem.


Jak się okazuje zagrożeń  w tych obiektach hotelowych na Podhalu jest więcej. Państwowa Straż Pożarna zaalarmowała, że w pięciogwiazdkowym hotelu Litwor występują nieprawidłowości, które mogą zagrażać bezpieczeństwu gości hotelowych  i pracowników obiektu.


- Nieprawidłowości dotyczyły warunków ewakuacji, które panują w hotelu Litwor. Chodzi tutaj głównie o ewakuacyjną klatkę schodową. Ona powinna być wydzielona pożarowo i wyposażona w system oddymiania. Tego nie było - mówi Andrzej Król-Łęgowski z Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem.


Sprawa jest bulwersująca. Dlaczego?  Bo w innym obiekcie należącym do dzierżawcy hotelu Litwor już raz się paliło. Groźny pożar wybuchł w hotelu Belvedere w środku nocy 27 grudnia 2014 roku.  Tylko cudem wówczas nikt nie zginął.


- Pożar określono jako duży: 26 zastępów, prawie 120 strażaków brało udział w akcji. Przyczyny pożaru nie są jasne. Prawdopodobnie doszło do rozszczelnienia przewodu kominowego. Stwierdziliśmy nieprawidłową eksploatację tych przewodów kominowych – mówi Andrzej Król-Łęgowski Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem.


- Nie było żadnych alarmów.  Nas obudził pies, który zaczął ujadać. Biegał pracownik hotelu i kazał wszystkim uciekać – mówi Marcjanna Dziamska, poszkodowana w pożarze hotelu.


Goście hotelowi do dziś nie mogą się doprosić zadośćuczynienia za spalone i zniszczone w pożarze rzeczy osobiste. Są rozgoryczeni zachowaniem właścicieli hotelu Belvedere,  którzy zainkasowali od ubezpieczyciela prawie 3 miliony złotych odszkodowania.


- Reprezentuje nas adwokat, który starał się uzyskać odszkodowanie. Niestety hotel nie poczuwał się wypłacić odszkodowania, a nawet przeprosić. Straciłyśmy 50 tysięcy złotych  - mówi Bożena Dziamska,  poszkodowana w pożarze hotelu.


Odpowiedzialnym za przyznawanie gwiazdek hotelowych jest Urząd Marszałkowski. Okazuje się, że zarówno sanepid, straż pożarna czy nadzór budowlany nie mają obowiązku informować jego urzędników o wykrytych nieprawidłowościach.  Stąd pojawiają się takie niespodzianki jak w przypadku hotelu Belvedere.


- Jeśli chodzi o hotel  Belvedere,  to tylko część hotelu ma 4 gwiazdki. Część nie ma w ogóle,  restauracja nie ma żadnej gwiazdki – mówi Dorota Skotnicka z  Urzędu Marszałkowskiego  w Krakowie.


Reporter: Dostaliśmy zdjęcia państwa obiektów i przyjechaliśmy zapytać, jak to możliwe, że  są takie warunki?


- Jakie są to obiekty? – pyta pracownik firmy hotelarskiej.


Reporter:  Są to zdjęcia z hotelu  Litwor,  gdy funkcjonował, i hotelu Belvedere. 


- Nie wiem, czy te zdjęcia zostały zrobione w którymkolwiek z naszych hoteli. Ja nie będę z panem dyskutować. Proszę umówić się na rozmowę – mówi pracownik firmy hotelarskiej.


Obiecano nam, że jeszcze tego samego dnia dostaniemy informację o terminie spotkania. Niestety mimo upływu kilkunastu dni nikt z firmy hotelarskiej, która zarządzą hotelami, do tej chwili nie oddzwonił i nie zaproponował spotkania, rezygnując tym samym z zaprezentowania swojego stanowiska.


- Jesteśmy klientami od 20 lat. Zaczęłyśmy pobyt w latach dziewięćdziesiątych, na początku  do hotelu Litwor, potem do hotelu Belvedere.  To, czego dowiedziałyśmy się obecnie -jesteśmy rozczarowane – mówi Marcjanna Dziamska. *

 

 

*skrót materiału

 

 

Reporter: Artur Borzęcki

 

 

aborzecki@polsat.com.pl