Do ostatnich godzin ciąża przebiegała prawidłowo. Kornelia zmarła

To była donoszona, prawidłowo przebiegająca ciąża, a Kornelia była zdolna do życia poza organizmem matki. Na świat przyszła jednak martwa. Jej zrozpaczeni rodzice obwiniają o to szpital w Sochaczewie.

Państwo Malińscy wychowują dwóch synów pani Katarzyny, ale kiedy dowiedzieli się, że będą mieli córkę, szaleli z radości. Ciąża przebiegała bez żadnych zakłoceń.

- 9 marca, dzień przed wyznaczonym porodem udałam się do szpitala. Zapis KTG był prawidłowy. Lekarz powiedział, że rysują się delikatne skurcze, żeby przez weekend sobie pospacerować, to się coś ruszy – opowiada Katarzyna Mokrzanowska-Malińska.

Nad ranem 12 marca pani Katarzyna poczuła skurcze i z mężem pojechała do szpitala w Sochaczewie. Wtedy państwo Malińscy nie wiedzieli jeszcze, że w następnych godzinach rozegra się dramat.

- Zrobiono pierwszy zapis KTG i tętno było prawidłowe, wszystko było dobrze. Położna powiedziała, że spodziewa sie szybkiego porodu.  O godzinie 11.50 poczułam niesamowicie silny ból, nietypowy dla tego etapu porodu. Podwinęłam nogi i zaczęłam krzyczeć o położną, bo coś było nie tak – wspomina pani Katarzyna.

- Położna była zrelaksowana, piłowała sobie paznokcie. Za moją namową przyszła zobaczyć, co się dzieje – dodaje Mikołaj Maliński.

Dopiero po dziesięciu minutach na sali pojawił się lekarz, a dopiero po następnych piętnastu minutach zapadła decyzja o cesarskim cięciu. Zapis KTG cały czas był nieprawidłowy.

- To się przedłużało, bo wypytywali mnie o alergię, na co jestem uczulona. O godz. 12.20 przyszły jakies dwie kobiety i powiedziały, że zaprowadzą mnie na salę cięć. Bez żadnego wózka czy łóżka. Złapano mnie pod ręce i prowadzono, a miałam skurcze. Uciekał czas cenny dla mojego dziecka – rozpacza pani Katarzyna.

Dopiero po 45 minutach od gwałtownego spadku tętna, urodziła się Kornelia. Dziecko nie miało żadnych oznak życia. Mimo godzinnej reanimacji zmarło.

- Smutne wyrazy twarzy, cisza… Lekarka powiedziała, że cóż ona może nam powiedzieć. To była cała jej reakcja na temat tego, co nas spotkało – mówi pan Mikołaj.

- Kazałam ją przynieść, tak jakbym nie dawała wiary, że ona nie żyje, że może jednak się obudzi. Nadzieja w matce umiera ostatnia. Jak ją tuliłam w ramionach, to do dziś czuję zapach jej skóry – wspomina pani Katarzyna.

Pytamy dyrektora szpitala Sochaczewie, czy w momencie kiedy zapis KTG pokazuje, że dzieje się coś złego, to reakcja lekarzy nie powinna być natychmiastowa.

- No, powinna być. Są pewne ramy czasowe, każda minuta tu jest długa. W mojej opinii nie było jednak żadnego naruszenia obowiązujących procedur – twierdzi Piotr Szenk, dyrektor szpitala powiatowego w Sochaczewie.

Państwo Malińscy uważają jednak inaczej. Dlatego złożyli zawiadomienie do prokuratury. Chcą wiedzieć, dlaczego ich córka nie żyje.

- Z sekcji zwłok wynika, że dziecko było zdolne do życia poza organizmem matki. Trzeba zbadać, czy doszło do popełnienia błędu medycznego oraz czy był to błąd zawiniony przez zaniechanie. Wtedy można będzie mówić o postawieniu komuś zarzutów, ale na dzisiaj takie wnioski są przedwczesne – informuje Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi.

Anna Sieczka, pełnomocnik państwa Malińskich wystąpiła w ich imieniu o powołanie biegłego z zakresu informatyki oraz grafologa. - Po analizie dokumentacji medycznej doszliśmy do wniosku, że była tam ingerencja osób trzecich – przekazuje Sieczka.  

- Coś zawiodło, wydaje mi się, że procedury szpitalne. Jeżeli rodzę w niedzielę, a jest jeden lekarz, a drugi dojeżdża z domu na cięcie cesarskie… - argumentuje pani Katarzyna.

Innego zdania jest dyrektor szpitala w Sochaczewie.

- Umieralność okołoporodowa noworodków występuje, jest to zjawisko, z którym walczymy, które zmniejszamy. Obecnie to jest 6,7 promila czyli 67 zgonów noworodków na 10 000 urodzeń. Statystyka, trudno z nią dyskutować – mówi Piotr Szenk, dyrektor szpitala powiatowego w Sochaczewie.

- Żona walczyla o to, żeby dziecko urodzić, mała walczyła o to, żeby przyjść na świat, zabrakło tego, żeby ktoś im pomógł – podsumowuje pan Mikołaj.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl