„Ona kochała życie”. Rodzina nie wierzy w samobójstwo Magdaleny Żuk

Mija pół roku od tajemniczej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie. Jedna z gazet powołując się na źródło zbliżone do śledztwa poinformowała, że w organizmie Polki wykryto silne substancje psychoaktywne, a przyczyną jej śmierci najprawdopodobniej była depresja. Rodzina zmarłej ma dostęp do materiałów ze śledztwa i nie ma wątpliwości, że Magdalena Żuk nie targnęła się na wasne życie. - Ona wręcz promieniała ze szczęścia – mówi mama pani Magdaleny.

- Ona nie miała nigdy ani depresji,  ani żadnych myśli samobójczych. Nie chorowała.  Ona kochała życie – mówi Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk.

W całej sprawie, mimo prowadzonego śledztwa, jak na razie jest zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi.

- Tam się musiało coś wydarzyć i podejrzewam, że w pierwszą noc. Z zeznań świadków tak naprawdę mamy poukładane zdarzenia dzień po dniu, ale nie ma tej pierwszej nocy. Nikt nie wie, co się wydarzyło. A później już było coraz gorzej… Podejrzewam to najgorsze, że ktoś ją wykorzystał wówczas – twierdzi Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk.

- Była samotną dziewuchą, ładną, wysportowaną. Komuś się spodobała, sprawy poszły za daleko i stało się to, co się stało - mówi o córce Tadeusz Żuk.
Reporter: Pan zna materiały postępowania, które jest obecnie prowadzone? Postępowania o zabójstwo.
- O zabójstwo, tak.
- To na pański wniosek przeprowadzono w Polsce badanie tomografem komputerowym?
- Tak.
- Pan zna wyniki tego badania?
- Tylko tyle, co mi córka powiedziała, bo mówiła: tato, więcej ci nie powiem, żebyś na razie o tym nie myślał, bo jest tragicznie. Sama na pewno nie wyskoczyła.

- Ona była przywiązana do łóżka nogami i rękami, a pan doktor twierdzi, że była tak inteligentna, że się rozwiązała. To dla mnie kompletna bzdura. Tam się musiało coś wydarzyć. Ona za dużo wiedziała i dlatego to tak wyszło – dodaje Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk.

25 października w prasie pojawiły się informacje, że we krwi dziewczyny znaleziono ślady silnych substancji psychoaktywnych, a przyczyną śmierci była depresja. Rodzina pani Magdaleny nie zgadza się z tą wersją.

- „Tatuś, trzymaj się za dwie kieszenie", tak żartowała. Chcieli w grudniu wziąć ślub, a w dodatku planowała pójść na studia magisterskie – wspomina Tadeusz Żuk.

- Ona wręcz promieniała ze szczęścia. Jak można powiedzieć, że miała depresję i popełniła samobójstwo? Dla mnie to jest tak bolesne… Jak w ogóle ktoś może coś takiego opublikować?  Jakim prawem? – dziwi się Elżbieta Żuk, matka pani Magdaleny.
To, co udało nam się ustalić w trakcie pobytu w Marsa Alam w Egipcie, częściowo pokrywa się z tym, co podejrzewa rodzina. Według naszego informatora Magdalena Żuk padła ofiarą mafii handlującej kobietami.

- Ona przyjechała na konkretne zamówienie. Tutaj jest po drugiej stronie piękny kraj, który sobie zamawia pewne rzeczy, pewne towary. I te towary przyjeżdżają. Ja w życiu zgwałcona nie byłam, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. A jeżeli tutaj panowie zapłacili kupę pieniędzy za porządną zabawę, to podejrzewam, że tego było więcej, albo częściej, albo niesympatycznie. No to można dostać do łba? Można dostać – opowiadała nam instruktorka nurkowania mieszkająca w Marsa Alam.

Jak na razie polskie śledztwo nie może być skutecznie prowadzone ze względu na brak współpracy ze strony egipskiej. Bliscy zmarłej powoli tracą nadzieję na skuteczne wyjaśnienie sprawy.  

- Na chwilę obecną stoimy w miejscu i nie dlatego, że oni chcą i nic nie robią, tylko dlatego, że najważniejsze materiały nie są nam udostępnione. Miała być współpraca Egiptu z Polską, miały być przekazane materiały. Pani w konsulacie mi obiecywała, że najdłużej dwa miesiące będziemy czekać na wyniki sekcji z Egiptu. No i do dzisiaj ich nie ma – mówi Anna Cieślińska.

- Przez pół roku nie ma nic. Nawet żadnego telefonu… oficjalnego czy nieoficjalnego. Cisza – tłumaczy Tadeusz Żuk.

- Mam nadzieję i całe życie będę miała tę nadzieję, że w końcu ktoś coś powie, że w końcu dowiemy się, dlaczego tak się stało. I dlaczego ona pojechała. Ona pojechała po to, żeby odpocząć, a nie po to, żeby wrócić w trumnie – rozpacza Elżbieta Żuk, mama pani Magdaleny.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl