Szkoła nie zapewniła mu opieki. Rafał zginął potrącony przez samochód

Grzegorz Małys z Zamościa od roku walczy o sprawiedliwość i ukaranie osób odpowiedzialnych za śmierć jego 12-letniego syna. Rafał w grudniu ubiegłego roku wracał z obowiązkowych zajęć na basenie do szkoły. Na przejściu dla pieszych potrącił go samochód. Okazało się, że Rafał do szkoły wracał sam, bez obligatoryjnego nadzoru nauczyciela.

- Auto jechało z dużą prędkością. Rafał myślał, że pokona to przejście. No niestety, tak się nie stało. Po kolejnych badaniach głowy, okazało się, że jego mózg obumiera – opowiada Grzegorz Małys.

- Był zdrowym, silnym chłopcem. Miał duże marzenia o świecie. Był historykiem, przyrodnikiem. Lubił poznawać świat – wspomina Beata Małys, mama Rafała.

Od śmierci 12-latka minął rok, a rodzice innych uczniów obawiają się, że szkoła nadal nie jest w stanie zadbać o bezpieczeństwo ich dzieci, które tą samą drogą chodzą kilka razy w tygodniu.

- Miesiąc temu kilkadziesiąt metrów dalej zostało potrącone10-letnie dziecko. Ta ulica jest bardzo ruchliwa, niebezpieczna. Nie mamy pewności czy szkoła przeprowadzi bezpiecznie przez to przejście, czy nauczyciel w czasie zajęć dodatkowych  będzie przy dziecku – alarmuje Jacek Czuchaj, ojciec Oskara i Mai.

Rodzice Rafała mają żal do szkoły, że nie zapewniła ich synowi bezpiecznego powrotu do szkoły. Państwo Matysowie twierdzą, że dyrektor szkoły wielokrotnie zapewniał rodziców, że uczniowie po zajęciach na basenie, do szkoły odprowadzani są przez nauczyciela. Mimo to, tym razem było inaczej. 

- Wielokrotnie mówiłem, że w żaden sposób nie czuje się odpowiedzialny za śmierć tego dziecka. Przez 11 lat nie wydarzył się żaden wypadek. Tak w drodze na pływalnię, jak też z powrotem. Rodzice wydawali swobodną, dobrowolną wolę, aby ich dzieci samodzielnie chodziły i wracały z zajęć na krytej pływalni – tłumaczy Andrzej Morawski, były dyrektor szkoły.

- Dwunastoletnie dzieciaki miały się zgłosić na basenie na wyznaczoną godzinę. Jak tam dotarły? Nikogo to nie interesowało – uważa Grzegorz Małys.

W tej sprawie prokuratura postawiła zarzuty kierowcy, który potrącił Rafała. A sąd skazał 42-letniego mężczyznę na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu i zadośćuczynienie dla rodziny chłopca. Pana Grzegorza dziwi fakt, że prokurator odmówił oskarżenia dyrektora szkoły.

- Powodem takiej decyzji był fakt, że dyrektor szkoły nie jest funkcjonariuszem publicznym, a wiec nie może odpowiadać za niedopełnienie obowiązków bądź przekroczenie uprawnień – tłumaczy Bartosz Wójcik, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

Sprawą dyrektora szkoły zajęło się kuratorium i rzecznik dyscyplinarny, który stwierdził rażące nieprawidłowości w funkcjonowaniu szkoły. M.in. to, że dyrektor nie zapewnił uczniom opieki podczas wyjść na obowiązkowe zajęcia na basenie. Teraz dyrektora czeka odpowiedzialność dyscyplinarna.

- Dyrektor nie zapewnił bezpiecznych warunków do realizacji zajęć na basenie dla uczniów szkoły. To jest bardzo ważne zadanie, za które odpowiedzialność ponosi dyrektor szkoły – tłumaczy Teresa Misiuk, lubelska kurator oświaty.

- Nie można przypisywać szkole bądź mi winy w tym tragicznym, komunikacyjnym wypadku. Rzecznik postawił mi zarzuty, z którymi się nie zgadzam. Jeżeli mówimy o winie, to należy pamiętać, że uczeń przechodził przez przejście dla pieszych. Został potrącony przez samochód i z tego, co się orientuję, to kierowca został uznany winnym – mówi Andrzej Morawski, były dyrektor szkoły.

Rafałowi nic nie wróci życia. Jednak pan Grzegorz liczy, że śmierć jego syna nie pójdzie na marne. Mężczyzna ma również nadzieję, że kuratorium rozszerzy swoje działania także na innych nauczycieli, którzy mieli dbać o bezpieczeństwo uczniów podczas zajęć poza szkołą.

-  To, że Rafał zginął w tym wypadku wszystkim jest na rękę. Jego już nie ma i nie ma już problemu. Dziecko trafiło na cmentarz, dokumentacja trafi do archiwum i nie ma sprawy – podsumowuje Grzegorz Małys.*

* skrót materiału

Reporter: Paweł Gregorowicz

pgregorowicz@polsat.com.pl