Biznesmen pił i kierował. Policja nawet nie przesłuchała ofiar wypadku!
Kierowca BMW mający 2 promile alkoholu we krwi staranował prawidłowo jadący samochód, którym podróżowały trzy młode osoby. Mirosław S. do dziś nie usłyszał zarzutów, a poszkodowanych, dopóki nie zainteresowaliśmy się sprawą, nawet nie przesłuchano. Mirosław S. to bogaty biznesmen. Rodzice poszkodowanych alarmują, że w sprawie dzieją się dziwne rzeczy.
- Do wypadku doszło 11 listopada na rogatkach Włocławka. Poszkodowana została moja córka, mająca 17 lat, 20-letni syn i jego 20-letnia dziewczyna – opowiada Agnieszka Markowska, mama poszkodowanych Patrycji i Łukasza.
- Dzieciaki jechały spokojnie, Bogu ducha winne, a bydlak, 66-lat, narąbany jak meserszmit jechał na czołówkę. Teraz dzieciaki do końca życia będą cierpieć – dodaje Cezary Bartosiak, ojczym poszkodowanej 20-letniej Anny.
Reporter: Nie pomagał?
Cezary Bartosiak: Ależ broń Boże! Odwrócił się i rura!
Obrażenia poszkodowanych okazały się bardzo poważne. 17- letnia Patrycja trafiła na oddział dziecięcy włocławskiego szpitala wojewódzkiego. Pozostałych dwoje na chirurgię i ortopedię.
- Przyjęliśmy pacjentkę z wypadku drogowego. Stwierdziliśmy u niej złamanie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym, które wymagało leczenia operacyjnego. Jest to poważny uraz. Mogło dojść do kalectwa – informuje Sławomir Śpiołek, ordynator oddziału chirurgii dziecięcej Szpitala Wojewódzkiego we Włocławku.
- Skręcona kostka, kolano miałem zszywane, zbity mięsień w łydce, dziura w śledzionie, obite płuco i uszkodzony kręgosłup – wylicza swoje obrażenia Łukasz Czarnecki.
- Połamane nogi w podudziach i w udzie. Mam problemy z miednicą, spoiwem łonowym, biodro miałam wybite, nie mogę chodzić. Jestem tak sparaliżowana, nawet usiąść nie mogę – dodaje Anna Podgórska.
Choć od wypadku minęły ponad dwa tygodnie, to w sprawie niewiele się dzieje.
- Ustalamy, co tak naprawdę się wydarzyło i kto jest za to odpowiedzialny – mówi nam Joanna Seligowska-Ostatek z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Reporter: Pani ma wątpliwości, kto jest za to odpowiedzialny? Czy kierowcy został przedstawiony zarzut?
- Zarzut nie został przedstawiony, zbierany jest materiał dowodowy.
- Jak bardzo był pijany?
- Badanie stanu trzeźwości wykazało ponad 2 promile.
- To czego trzeba więcej do przedstawienia zarzutów?
- Zbieramy materiał dowodowy.
Do redakcji Interwencji z prośbą o pomoc napisali rodzice poszkodowanych. Odnieśli wrażenie, że w sprawie dochodzi do matactw. Najciężej połamaną chciano wypisać ze szpitala po zaledwie kilku dniach.
- Po kilku dniach stwierdziliśmy, że niezbyt wiele się w tej sprawie dzieje. Sprawca był pijany. To lokalny biznesmen, człowiek dosyć zamożny. Najgorsze jest to, że się nic nie działo przez dłuższy czas i nikt nam nie potrafił powiedzieć, dlaczego nie został do tej pory zatrzymany – mówią Maciej i Agnieszka Markowscy, rodzice Patrycji i Łukasza.
Pan Maciej dodaje, że dowiedział się o próbach zastraszania świadków.
- Osoby potocznie zwane „karkami”, jeżdżą po ludziach i proponują wycofanie się z zeznań - opowiada.
Annę Podgórską próbowano wypisać ze szpitala po 4 dniach. - Musieliśmy walczyć, żebym mogła tu zostać. To wszystko jest obłęd, to nie jest do pomyślenia - alarmuje.
Maciej Markowski zastanawia się, czy nie chodziło o to, by w szpitalu 17-latka spędziła mniej niż 7 dni, za co dla sprawcy wypadku przewidziano niższą karę.
Poszkodowani poinformowali nas, że w szpitalu nachodziła ich żona Mirosława S. Jak to możliwe, że kobieta swobodnie dostała się na salę, gdzie leżały ranne osoby? Tego nie wiadomo.
Usiłowaliśmy porozmawiać z Mirosławem S. Pojechaliśmy do jego domu.
- Sprawa jest w toku, nie udzielamy wypowiedzi – usłyszeliśmy od żony mężczyzny.
Poszkodowane osoby w wypadku zostały przesłuchane po prawie dwóch tygodniach od zdarzenia. Włocławscy policjanci przyszli do szpitala dopiero, kiedy pojawiła się tam nasza ekipa.
Reporter: „Interwencja” przyjechała i nagle policjanci pojechali do szpitala. Stał się cud.
Joanna Seligowska-Ostatek z policji we Włocławku: Jest pan w błędzie.
- A to już ocenią nasi widzowie.
- Akurat to był przypadek, że czynności zbiegły się w czasie.
- Czy wierzy pani w cuda?
- Nie ma to związku ze sprawą.
Pytamy prokuratora z Włocławka, jak ocenia fakt niezatrzymania Mirosława S.
- Budzi to nasze zdziwienie. Sam czyn wypadku, gdzie obrażenia ciała pokrzywdzonych są bardzo poważne, gdzie sprawca był pijany… te okoliczności powodują, że sprawca powinien być zatrzymany przez policję – odpowiada prokurator Arkadiusz Arkuszewski.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl