Kontrowersje wokół miejskich wodociągów w Zakopanem

Burza na sesji rady miasta Zakopane. Grupa radnych usiłowała odwołać przewodniczącego rady. Jego zwolennicy twierdzą, że powodem tego były jego słowa o układzie zakopiańskim. Tym samym, o którym dziennikarze informują od kilku tygodni. Układ rzekomo obejmuje urzędników i zakopiańskich biznesmenów. Na sesji rady miasta pojawiła się też mieszkanka Zakopanego, która opowiedziała o podejrzeniach, że pracownicy miejskich wodociągów budują lub wykańczają swojemu kierownikowi dom w godzinach pracy.

Kolejny skandal na Podhalu. 15 listopada grupa radnych usiłowała odwołać ze stanowiska przewodniczącego rady miasta Zakopane Grzegorza Jóźkiewicza. I tylko dlatego, jak twierdzą zwolennicy przewodniczącego, że zaczął głośno mówić o powiązaniach urzędowo-biznesowo-rodzinnych, jakie panują pod Tatrami.

- W Zakopanem patologie i kolesiostwo, które tak naprawdę sięgnęło wysokości, ogarniało wiele instytucji. Ja skupię się na Urzędzie Miasta. Zakopane potrzebuje nowych ludzi, świeżych ludzi, którzy nie są skażeni politycznie – stwierdził Grzegorz Jóźkiewicz, przewodniczący rady miasta Zakopane.

- Wszystko było dobrze, dopóki była cisza. Układ lubi ciszę. I wszystko było fajnie, jak panowie mogli się rozsiąść wygodnie, obdzielić stołkami swoich potencjalnych protegowanych w spółkach miejskich. Bo im ciepło w tym układzie. Znalazła się jednak taka osoba jak przewodniczący, która zaczęła o tym głośno mówić – dodał Łukasz Filipowicz, radny Zakopanego.

Przewodniczący rady miasta potwierdził reporterowi Interwencji to, o czym informujemy od kilku tygodni. Na Podhalu funkcjonuje układ zakopiański.

- Zdecydowanie potwierdzam, że w Zakopanem jest takie zagadnienie niebezpieczne jak układ zakopiański. I ten układ próbuję rozbić. To układ w urzędzie miasta, w spółkach podległych burmistrzowi i zakładach budżetowych – powiedział Grzegorz Jóźkiewicz.
Reporter: Pan mówi o samorządzie, naszym zdaniem układ zakopiański obejmuje inne instytucje, inne urzędy, sąd, prokuraturę...
- Nie mam styczności bezpośrednio.
- Ale jest pan mieszkańcem.
- Tak, jestem i podzielam pana zdanie.

- Powiązania, kolesiostwo rządzi w tym mieście. I ktoś, kto ma więcej pieniędzy, potrafi sobie wszystko załatwić – uważa Łukasz Filipowicz, radny Zakopanego.

Jeden z radnych, który wnioskował o odwołanie przewodniczącego rady miasta, odmówił podczas trwania sesji podania swoich zarobków. Mimo że pracuje w gminnej instytucji.
- Nie rozumiem pojęcia układ zakopiański. Uważam, że coś takiego nie istnieje. Merytorycznie zarzucam mu (przewodniczącemu rady) łamanie statusu miasta Zakopane, dopuszczając niektórych radnych kilka razy do głosu – stwierdził Maciej Wojak, radny Zakopanego.
Reporter: A dlaczego pan nie chciał powiedzieć publicznie, ile pan zarabia?
- To są moje dobra osobiste.
- Ile pan zarabia?
- Uważam, że to nie przedmiot naszej dyskusji, do widzenia.

- Panowie radni znajdują zatrudnienie w instytucjach podległych burmistrzowi. To jest najbardziej jaskrawy przykład, jak ten mechanizm działa. Na przykład radny jest przewodniczącym komisji kultury i pracuje w miejskiej jednostce kultury –Zakopiańskim Centrum Kultury. Ta komisja przydziela fundusze na jakieś cele, a Zakopiańskie Centrum Kultury, gdzie jest na wysokim stanowisku, tymi funduszami gminnymi dysponuje – opowiedział radny Łukasz Filipowicz.

Ostatecznie próba odwołania przewodniczącego rady zakończyła się fiaskiem. Na tej samej sesji wystąpiła mieszkanka Zakopanego – pani Edyta. Poinformowała, że wynajęła detektywów, bo podejrzewa, iż pracownicy gminnych wodociągów, czyli spółki SEWIK, w godzinach pracy budują dom swojemu kierownikowi.

- Uważam, że dużo złego dzieje się w spółce SEWIK. Wykorzystywani są pracownicy, sprzęt do prywatnych celów kierownika oczyszczalni ścieków. Dlatego detektywi pracowali przez prawie dwa miesiące. I mamy dowody, że taka sytuacja ma miejsce. Trwa budowa dwóch budynków wielorodzinnych na działkach prywatnych – powiedziała Edyta Sobańska, mieszkanka Zakopanego.

Jak dodała, do Chochołowa w powiecie nowotarskim jeżdżą codziennie dwa samochody firmowe należące do spółki SEWIK, należącej do gminy Zakopane i Kościelisko. - Oni wykonują prace proste: płot, odgromienie, wbijanie desek, prace porządkowe plus dwóch elektryków tam pracowało – przekazała Sobańska.

Wynajęci przez kobietę detektywi zrobili około 500 fotografii dokumentujących prace wykwalifikowanych pracowników zakopiańskiej spółki wodociągowej na terenie Chochołowa. Wiceburmistrz Zakopanego zapowiedział kontrolę. A obecny na sesji prezes SEWIK-u Krzysztof Strączek obiecał spotkać się z nami jeszcze tego samego dnia w siedzibie firmy.

- Dajcie mi się zapoznać z tymi materiałami. Dzisiaj odpowiem. Myślę, że to będzie w formie oświadczenia pisemnego. Będę, żeby to państwu wręczyć – zapewnił Krzysztof Strączek.

Kiedy razem z panią Edytą przyjechaliśmy na umówione spotkanie do SEWIK-u,  prezesa spółki wodociągowej  nie było w siedzibie firmie. Sekretarka wręczyła nam jedynie dokument.

W oświadczeniu czytamy, że po wstępnej analizie zarzutów należy uznać je jako nieuzasadnione. Obszerność postawionych zarzutów wymaga jednak przeprowadzenia szczegółowego postępowania wyjaśniającego. Jeżeli ustalone zostaną nieprawidłowości wobec osób za nie odpowiedzialnych, wyciągnięte zostaną służbowe konsekwencje.

- Z oświadczenia nic nie wynika. Zgodnie z KRS-em spółka SEWIK ma w działalności wykonywanie przyłączy wodno-kanalizacyjnych . I to jedyne prace budowlane jakie może wykonywać – skomentowała Edyta Sobańska.

O tym, że źle dzieje się w SEWIK-u, mówią byli pracownicy zakopiańskich wodociągów, do których dotarliśmy. Oni również nie mają wątpliwości, że układ zakopiański istnieje, a sami uważają się za jego ofiary. Jeden z nich jest bratem pani Edyty.

- W SEWIK-u pracowałem 27 lat. Zostałem zwolniony z dnia na dzień. Zmienił się kierownik. Widocznie nie byłem wygodny mu. Pewnie bym nie pracował u niego jak reszta. Byliśmy nie na rękę. Kiedy nas zwolniono, nasze miejsca zajęli: syn radnego Zakopanego i zięć sekretarki prezesa SEWIK-u. Czyli układ. W całym SEWIK-u pracuje jedna wielka rodzina – ocenił Adam Jarząbek, były pracowni SEWIK-u.

- Była rozmowa, że kierownik prowadzi budowlę swojego domu pracownikami. I to my rozmawialiśmy z tymi pracownikami. Może o to chodziło, że głośno się wypowiadaliśmy o tym - powiedział Maciej Łukaszczyk, zwolniony z SEWIK-u.

- Sprawa w sądzie skończyła się ugodą. Dostaliśmy odszkodowanie za niesłuszne zwolnienie – dodał Andrzej Sobański, również były pracownik SEWIK-u.

Reporter: Miło nam, że po prawie tygodniu zdecydował się pan jednak z nami spotkać, jakie jest stanowisko SEWIK-u?
Krzysztof Strączek, prezes SEWIK-u: Zwolnienia były reorganizacją w firmie wraz z likwidacją stanowiska pracy.
- Ale zawarliście ugodę.
- Tak, zapłaciliśmy po 9,5 tys. zł każdemu z nich.
- Czyli nie było to słuszne zwolnienie. Bo inaczej byście nie zapłacili?
- To była konsekwencja ugody.

O pracach przy budowie czy wykończeniu budynków w Chochołowie nic nie wie także wójt położonego w powiecie tatrzańskim Kościeliska. Jego gmina oprócz Zakopanego ma również udziały w wodociągowej spółce SEWIK. Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się krakowskie CBA oraz prokuratura okręgowa.

- Nic nie wiem na ten temat. Jeżeli pracownicy SEWIK-u robili to w godzinach pracy, jest to niezgodne z ich zakresem obowiązków. Nie powinni być cieślami na budowie – podkreślił Bohdan Pitoń, wójt gminy Kościelisko.

Krzysztof Strączek, prezes SEWIK-u: Prace wykonywane na posesji pana kierownika były wykonywane za moją zgodą.
Reporter: Ale tydzień temu, jak rozmawialiśmy, pan nie miał o tym pojęcia.
- W spółce dzieje się tyle rzeczy. Wszystko było legalne, za moją zgodą. Te roboty zostały rozliczone i zapłacone przed sesją rady gminy.
- Dlaczego wykonywali prace stolarskie, ciesielskie?
- To były prace związane z przyłączem, zostały rozliczone. Można mieć zastrzeżenia co do tych robót, ale spółka nie poniosła żadnych kosztów.
 
- Jest układ zakopiański w każdym urzędzie, w każdej instytucji są powiązania finansowe, koleżeńskie, rodzinne, biznesowe. Zakopane to jedna wielka mafia, każdy każdego kryje – oceniła Edyta Sobańska, mieszkanka Zakopanego.*
 
* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl