Areszt utrzymany. Podejrzany o zabicie i oskórowanie studentki nie wyjdzie na wolność
Robert J., podejrzany o dokonanie jedna z najsłynniejszych i najbardziej tajemniczych zbrodni w historii Polski pozostanie w areszcie. Sąd oddalił dziś zażalenie na areszt adwokata J. Chodzi o zabójstwo 23-letniej studentki z Krakowa, której skórę wyłowiono z Wisły 18 lat temu. Morderca starannie ją wypreparował. Zrobił z niej ubranie. Zupełnie jak w filmie „Milczenie Owiec”.
Robert J. ma 52 lata. Mieszka na krakowskim Kazimierzu. Jest synem miejscowego poety. Nie pracuje. Utrzymuje się z niewielkiej renty. Od dwóch miesięcy jest podejrzany o dokonanie najsłynniejszej zbrodni w historii Polski.
- O Robercie wszyscy jego sąsiedzi mówią, że jest to człowiek nie do końca normalny, mówili wprost: to schizofrenik. Były na niego skargi od jednej z sąsiadek, która wręcz wyprowadziła się z pobliskiej kamienicy, bo miała dosyć nękania. Obserwował ją, podglądał, chodził za nią. Bała się go - mówi Grzegorz Krzywak z Radia Kraków.
- Słyszał głosy i nieraz mu się wydawało, że ktoś go podsłuchuje – potwierdza ojciec Roberta J.
Pracownica apteki, której klientem był Robert J., mówi, że miał on „lepsze i gorsze tygodnie”.
- W jego rodzinie były w zasadzie dwie rzeczy: przemoc oraz religia – twierdzi Grzegorz Krzywak z Radia Kraków.
- Dwa razy dostał lanie, na tym się skończyło. Jest powiedziane, że Chrystus, który szedł z laską, jeden koniec jest po to, żeby nawet bić, a drugi zagięty, żeby przyciągać ku sobie. Ku miłości – mówi ojciec Roberta J.
Jest 7 stycznia 1999 roku. Załoga jednej z barek przez przypadek znajduje w Wiśle ludzką skórę. Po badaniach okazuje się, że to szczątki zaginionej dwa miesiące wcześniej Katarzyny Z. Morderca oskalpował ją z chirurgiczną precyzją.
- Niewykluczone, że chciał być lepszy od Hannibala Lectera i dlatego to zrobił – mówi Piotr Krupiński z Prokuratury Krajowej w Krakowie.
- Robert pracował w prosektorium na przełomie lat 80. i 90. Na pewno jest to osoba bardzo inteligentna, bardzo szybko się ucząca, więc śmiało mógł się nauczyć preparowania skóry – opowiada Dawid Serafin z portalu Onet.pl.
Jak się okazuje, Robert J. bywał na grobie zamordowanej studentki i pisał do niej listy.
- Śledczy, którzy prowadzili jego obserwację, na okolicznych drzewach zamontowali kamery, które rejestrowały, co Robert robi przy jej mogile. Widzieli jak się modli, jak zakopuje listy do niej – informuje Dawid Serafin z portalu Onet.pl.
W październiku tego roku, po 19 latach od zbrodni, Robert J. został zatrzymany. Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Mimo to sąd podjął decyzję o jego tymczasowym aresztowaniu.
Reporter: Pan widział się z nim w ogóle po zatrzymaniu? Pozwolili panu?
Ojciec Roberta J.: Nie. Ja w ogóle tam nie jadę, a po co? A po co tam jechać?
- Nie chce się pan z nim zobaczyć? Podtrzymać go jakoś na duchu?
- Nie, proszę pana. Bo ja mam trochę żal. Bo mi zasrał moją opinię. Rozumie pan? To ja mam żal.
- Ale jeżeli jest niewinny...
- To... to będziemy się nad tym zastanawiać.
Udało nam się namówić na rozmowę oficera operacyjnego krakowskiego Archiwum X, który prowadził sprawę.
Reporter: Pojawiły się takie informacje, że zatrzymaliście człowieka, ale nie macie żadnych twardych dowodów...
Policjant: Nie ma czegoś takiego, jak twardy dowód, jest swobodna ocena dowodów.
- Jeżeli on zostanie wypuszczony na wolność, albo jeżeli w procesie zostanie uniewinniony, to wie pan, co się wtedy stanie? Ukrzyżują was. To zostanie okrzyknięte klęską stulecia
- Oczywiście, tak będzie.
- Nie boi się pan?
- Ale ten strach nie może paraliżować moich ruchów.
- Nie macie ciała, nie macie świadków.
- To pan mówi, że nie mamy świadków.
- Nie zagraliby va banque nie mając ani jednej karty. Najlepszych kart się nie odsłania. Trzyma się je do samego końca – uważa Grzegorz Krzywak z Radia Kraków.
Kilka dni temu adwokat Roberta J. złożył zażalenie na areszt. Twierdzi, że mężczyzna jest niewinny. Żąda wypuszczenia go na wolność. Aby podjąć decyzję w tej sprawie, sąd musiał ponownie przeanalizować wszystkie zebrane w sprawie dowody. Kilka godzin temu zapadło w tej sprawie orzeczenie. Robert J. ma pozostać w areszcie i cierpliwie czekać na proces.*
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl