Miała dług nie do spłacenia i termin licytacji mieszkania. Pomogliśmy!

W tej sprawie pomogliśmy w ostatniej chwili. Gdyby nie ekipa Interwencji, Barbara Nowińska i jej rodzina te święta spędziliby wyrzuceni z własnego domu. Wszystko przez pożyczkę, którą kobieta w 2002 roku podżyrowała swojej siostrzenicy. Chodziło o 10 tys. zł wzięte w nieistniejącym dzisiaj SKOK-u Warszawa. Okazało się, że była ona obwarowana 90- procentowymi odsetkami karnymi.

Kiedy we wrześniu odwiedziliśmy panią Barbarę z Modlina pod Warszawą, kobieta była załamana. Kilka miesięcy wcześniej otrzymała informację o planowanej licytacji mieszkania. Wszystko przez to, że w 2002 roku podżyrowała pożyczkę swojej siostrzenicy, Małgorzacie Cz. Chodziło o 10 tysięcy złotych.

- Spotkaliśmy się u mamy i zapytała, czy nie podżyrowałabym jej pożyczki na remont mieszkania. Później ona zaczęła sobie popijać, aż dzieci jej zabrali, przejęła je babcia – opowiadała wówczas pani Barbara.

Już kilka miesięcy później siostrzenica przestała spłacać dług. Sąd wydał więc nakaz zapłaty. Od tego czasu, przez 14 lat, komornik ściągał od pani Barbary około 300 zł miesięcznie. Najpierw z pensji, a potem z emerytury. Mimo to dług urósł aż do 90 tys. zł i był nie do spłacenia. Umowę opatrzono 90-procentowymi karnymi odsetkami. Pani Barbara w czerwcu dostała operat szacunkowy swojego mieszkania z zapowiedzią, że lokal zostanie zlicytowany.

Komornik: Nakaz zapłaty mówi o tym, że są odsetki w wysokości 90 procent. To proszę sobie przeliczyć: mimo tych spłat, które zostały dokonane, nadal jest stan taki, jaki jest w wezwaniu do zapłaty.
Reporterka: Gdzie tu sprawiedliwość? Gdzie tu zdrowy rozsądek?
Komornik: Zaprzecza pani zdrowemu rozsądkowi, jeżeli pani mówi o potrzebie spłaty długów?

Dopiero po naszej interwencji firma windykacyjna, która w 2012 roku wykupiła od SKOK-u dług pani Barbary, zgodziła się na odstąpienie od licytacji mieszkania. W zamian pani Barbara musi zapłacić 10 tys. zł. Nikt z firmy windykacyjnej nie chciał spotkać się z nami w tej sprawie przed kamerą. Pani Barbara twierdzi, że dzięki nam dostała nowe życie.

- Nie chcemy nagłaśniać takiej kategorii spraw. Rozumie pani nasze stanowisko… My sprawę wyjaśniliśmy do końca. Myślę, że jako firma zrobiliśmy od strony ludzkiej wszystko, żeby tę sprawę pozytywnie załatwić – usłyszeliśmy od przedstawiciela firmy windykacyjnej.

- Mam do spłacenia te 10 tysięcy. Umówiłam się z tą panią, że będę spłacać w ratach, bo od razu nie miałam i ona przystała na to – ucieszyła się pani Barbara.

Pierwsza licytacja mieszkania pani Barbary wyznaczona była na listopad. Komornik po piśmie wierzyciela odstąpił od niej, ale również nie chciał wystąpić przed kamerą. W czasie wizyty w jego biurze przyznał jednak, że ekipa Interwencji okazała się wyjątkowo skuteczna.

- Państwo odnieśliście sukces medialny, ale bez mojego udziału, proszę. To już zainteresowane osoby proszę  pytać. Ta pani, która uzyskała te prolongaty, na pewno będzie uśmiechnięta przed kamerą – powiedział komornik.

- Bardzo, bardzo dziękuje za tę pomoc – podsumowała pani Barbara.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl