Z łazienki wybiły fekalia - mieszkanie do remontu. Nie ma odszkodowania
Marzena Malinowska walczy o odszkodowanie za zniszczone mieszkanie w Parzniewie niedaleko Warszawy. Przez źle ułożone rury w piwnicy, jej lokal został zalany fekaliami i wymagał remontu. Winny zalania jest zarządca kamienicy. Firma, w której jest ubezpieczony, odmawia kobiecie wypłaty pieniędzy.
41-letnia pani Marzena 7 lat temu rozwiodła się z mężem. Jak twierdzi - o życiu z nim i przeżytej traumie chciała jak najszybciej zapomnieć.
Kupiła na kredyt 50-metrowe mieszkanie. To miało być spełnienie jej marzeń. Za kolejne kredyty mieszkanie urządziła. Chciała zacząć nowe życie.
- Chciałam mieć gdzieś w końcu swój kąt, spokój, ciszę i dochodzić do siebie po tym wszystkim – tłumaczy Marzena Malinowska.
Niestety, prawie dwa lata temu marzenia o spokojnym życiu zostały przerwane. Kiedy pani Marzena wróciła do mieszkania, zastała je całe zalane fekaliami.
- Okazało się, że z toalety wybijały. Nie wiem, ile godzin, bo byłam w tym czasie w pracy. Wszystko pływało - wspomina Marzena Malinowska.
- Czuć było smród i fetor. Dodatkowo wszystkie ściany były nasiąknięte wodą – opowiada Cezary Wysocki, specjalista od osuszania.
Pani Marzena szukała przyczyny zalania mieszkania. Jak się okazało, była to wina niedrożności rur w piwnicach w części wspólnej.
- Okazało się, że rury w piwnicy nie mają żadnego spadku – mówi Marzena Malinowska.
Pani Marzena musiała wymienić podłogi, remontować mieszkanie. Wzięła kolejne kredyty, by móc w lokalu znów zamieszkać.
- Nie można było tu mieszkać, bo wiadomo: fekalia, smród, trudne warunki. Pani Marzena się wyprowadziła, a my osuszyliśmy cały lokal. To są ogromne koszty – mówi Cezary Wysocki, specjalista od osuszania.
- Panu Czarkowi do tej pory nie zapłaciłam. Powiedział, że dopóki nie wygram tej sprawy, to on nie chce tych pieniędzy, bo to jest niesprawiedliwe – opowiada pani Marzena.
Zarządca osiedla odpowiedzialny za rury w piwnicy był ubezpieczony. Pani Marzena wierzyła, że szybko otrzyma odszkodowanie za zniszczone mieszkanie. Minęły prawie dwa lata, a pieniędzy nadal nie ma.
- Jak się okazało, Compensa odmówiła wypłaty odszkodowania, twierdzi, że to jest siła wyższa – mówi pani Marzena.
- Z mojej perspektywy to jest sytuacja absurdalna. Najpierw powoływano się na zdarzenie losowe, czyli brak winy. Po naszych odwołaniach Compensa zajęła stanowisko, że odpowiada zarządca, bo wspólnota powierzyła wykonanie czynności zarządcy, a ten miał
ubezpieczenie w Compensie i tu Compesa powinna przyjąć odpowiedzialność z OC zarządcy. Natomiast powołała się na fakt, że zarządca nie poczuwa się do odpowiedzialności – tłumaczy Andrzej Gryczka, pełnomocnik pani Marzeny.
Próbowaliśmy porozmawiać zarówno z zarządcą, jak i ubezpieczycielem. Choć sprawa wydaje się prosta i oczywista, wciąż rozwiązania i wypłaty pieniędzy nie ma.
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl