Sąsiedzki konflikt osiągnął szczyt. Zamurowano drzwi i część działki staruszków
Sąsiedzki konflikt z Zwierzyńcu na Lubelszczyźnie doprowadził do tego, że starsze małżeństwo państwa Sitkowskich ma zamurowane wejście do domu i część działki! Nie wiadomo, dlaczego Waldemar B. w taki sposób je potraktował. Wcześniej wystąpił do sądu o pozbawienie seniorów drogi dojazdowej do ich działki.
84-letnia Franciszka i 90-letni Władysław Sitkowscy od ponad 50 lat mieszkają w Zwierzyńcu na Lubelszczyźnie. Niestety ostatnie trzy dekady upłynęły małżeństwu na konflikcie z sąsiadem, który – zdaniem rodziny Sitkowskich – jest zainteresowany przejęciem jej domu.
- Problem rozpoczął się w momencie pojawienia się Elżbiety i Waldemara B. w Zwierzyńcu, w momencie zakupu przez nich tej części budynku, której już nie ma - mówi Mirosław Sitkowski.
Waldemar B. z rodziną początkowo wynajmował mieszkanie od państwa Sitkowskich. Dziś jest przedsiębiorcą. W sąsiedztwie Sitkowskich prowadzi lodziarnię. Jest także właścicielem działki przyległej do domu pani Franciszki i pana Władysława.
Na początku tego roku sąsiedzki konflikt przybrał na sile, a do sporu przyłączyli się najbliżsi sąsiedzi Sitkowskich – rodzina D. 2 stycznia stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Waldemar B. zabetonował wejście do domu państwa Sitkowskich.
- 2 stycznia B. wtargnęli całą rodziną. Usłyszałem, jak ktoś wiercił w drzwiach. Chciałam wyjść, zobaczyć, ale niestety, drzwi były zablokowane – wspomina Franciszka Sitkowska.
- Pierwsza betoniarka została wylana pod drzwi, na schody. Państwo B. nie chcieli podjąć żadnego dialogu, wyjaśnić dlaczego to robią, jakim prawem, pokazać pozwolenia. Zrobili rusztowanie i
wylali kolejną betoniarkę, robiąc podmurówkę pod ścianę, żeby zasłonić, zabudować okno – opowiada Zofia Sitkowska, synowa państwa Sitkowskich.
- My wiemy swoje, oni swoje. To są bezwstydni ludzie – twierdzi małżeństwo D.
Na miejsce wezwano policję, która poinformowała jedynie, że spory dotyczące wspólności nieruchomości należy załatwiać w sądzie cywilnym.
Sitkowscy twierdzą, że działka pod ich oknami jest ich własnością. Mieli też przyznaną przez sąd drogę konieczną do posesji. Potwierdzają to dokumenty i mapy, które posiadają. Potwierdza to też burmistrz Zwierzyńca. Natomiast rodzina B. uważa, że to nieprawda i za pośrednictwem burmistrza prosi starostwo powiatowe o wyjaśnienie sprawy.
- Ta droga konieczna, przyznana przez sąd, nie była nam udostępniona – tłumaczy Robert Sitkowski.
- Sąd zrobił to nieprawnie. Oni tu cala ziemi nie mają. Użytkowali, bo żeśmy im pozwalali – twierdzi sąsiad Henryk D.
Rodzina B. nie zgodziła się na oficjalną wypowiedź przed kamerą.
- Jeżeli spór na nowo zaistniał między państwem, to czeka ich niestety kilkuletni dalszy o ustalenie prawidłowego przebiegu granic – komentuje Jerzy Żurawicki, prezes Sądu Okręgowego w Zamościu.
- Trudno powiedzieć, jak to rozwiązać. Chodzi nam o to, żebyśmy mieli otworzone drzwi i jak chodzić – podsumowuje Franciszka Sitkowska.*
* skrót materiału
Reporter: Paweł Gregorowicz
pgregorowicz@polsat.com.pl