Nieświadomie zmienili dostawcę prądu. I płacą więcej
Miała być aktualizacja danych lub aneks, a jest umowa z innym dostawcą prądu, dwa rachunki i kara na prawie 1000 zł! Praktyki firmy Polski Prąd i Gaz, ci którzy spotkali się z jej działalnością, określają krótko: wprowadzanie w błąd, złodziejstwo i oszustwo. UOKiK nałożył na firmę 10 mln zł kary.
Pani Monika Nyznar ma 71 lat. Mieszka z synem w maleńkiej miejscowości Dzwonowa na Podkarpaciu. W sierpniu ubiegłego roku – kiedy była akurat sama - do jej drzwi zapukali nieznani jej młodzi ludzie.
- Podszywali się, że są od Tauronu i że musi być jakaś umowa, aktualizacja umowy i będzie tańszy prąd. To złodziejstwo i oszustwo – uważa Sławomir Nyznar, syn pani Moniki.
- Ja tak dobrze nie przeczytam, a bo to wszystko cieniutkie litery, a ja okulary mam słabe. Mówiła: niech się pani nie trapi, niech się pani nie trapi – wspomina pani Monika.
Okazało się, podpisując dokumenty 71-latka zmieniła dostawcę prądu i stała się klientką firmy Polski Prąd i Gaz!
W ten sam sposób dostawcę prądu zmieniła 75-letnia pani Teresa. Kiedy emerytka się zorientowała, co zrobiła i wypowiedziała niechcianą umowę, dostała od Polskiego Prądu i Gazu do zapłaty karę – 935 zł.
- Ja to strasznie przeżywałam, bo mam 870 zł emerytury, do tego dochodzi mi 209 zł dodatku do I grupy. Z czego miałam zapłacić? – pyta Teresa Partyka. Emerytka również twierdzi, że podpisując umowę nie miała świadomości, co podpisuje.
- Otrzymaliśmy pół tysiąca skarg, kiedy prowadziliśmy postępowanie. Natomiast cały czas odbieramy telefony od konsumentów, którzy są poszkodowani działaniami tej firmy, tak że praktyka cały czas trwa – informuje Agnieszka Majchrzak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
UOKiK nałożył ponad 10 mln zł kary na firmę, uznając że naruszyła ona zbiorowe interesy konsumentów, ich prawa.
- Tak naprawdę konsument, który podpisywał dokumenty, nie był świadomy, że zmienia sprzedawcę prądu, sprzedawcę gazu – dodaje Agnieszka Majchrzak z UOKiK-u.
Okazuje się, że osób w takiej sytuacji w okolicach Dzwonowej jest więcej. A każdy z poszkodowanych ma bardzo podobną historię.
- Przyszła pani i powiedziała, że jest z Tauronu, że dwie firmy się łączą i będzie przychodzić jeden wspólny rachunek. Jak się okazuje, przychodzą cztery – opowiada Marta Paciorek.
- Przyniosła mi takie dokumenty gotowe już do podpisania z moimi danymi osobowymi. Powiedziała, że to jest aneks do umowy, ponieważ firma Tauron zmienia nazwę i wszyscy to podpisują – wspomina Monika Więcek.
To fragment oświadczenia rzecznika spółki Polski Prąd i Gaz: „Nasi przedstawiciele mają w obowiązku poinformować jaką firmę reprezentują, czego dotyczy umowa i jakie są jej warunki. Klient dobrowolnie podaje swoje dane i wielokrotnie składa swój podpis na naszych dokumentach, na których także znajduje się nasze logo i nazwa spółki.”
Czy tak jest? Udało nam się dotrzeć do kobiety, która współpracowała ze spółką. Tylko nam opowiedziała, na czym polegały jej zadania.
- Wywożono nas do jakichś wsi, najczęściej małych. Szliśmy do takiego klienta, mówiliśmy, że jesteśmy z Tauronu. Ci ludzie wiedzą o tym, że nie zmieniają, żadnego dostawcy prądu. Jeszcze mówi im się, że będzie zdecydowanie taniej, a to oczywiście jest nieprawda. Pytałam liderkę, dlaczego tak naprawdę trzeba ludzi okłamywać. Mówiła, że jest to element marketingu i po prostu interesują nas tylko zarobki, szczególnie nasze, a nie obchodzi nas, co dzieje się później z klientem – opowiada była współpracownica spółki Polski Prąd i Gaz.
- Straszyli, że na święta nam ten prąd odetną, to zapłaciliśmy jedną ratę, ale jeszcze coś przyszło, że za licznik jakiś – mówi Zofia Janiga, która czuje się oszukana przez firmę Polski Prąd i Gaz.
- Liderka powiedziała mi wiele razy, że jeżeli nasz klient jest miły dla nas i bardzo szybko chce podpisać umowę, wtedy możemy podpisać z nim tylko i wyłącznie umowę. Często powtarzała również, że jeżeli ktoś jest niemiły, to ona sama robi coś takiego, że dopisuje dodatkowe usługi, na przykład specjalny box – pudełko na licznik. I taka usługa to jest około 500 zł dla tej osoby – tłumaczy była współpracownica spółki Polski Prąd i Gaz.
Chociaż przeciwko spółce toczy się postępowanie o cofnięcie koncesji, firma nie ma sobie nic do zarzucenia. Kary do UOKiK-u też płacić nie zamierza. W ostatniej chwili odwołała zarząd i sprawę w sądzie konsumentów zawieszono.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka
ibrachacz@polsat.com.pl