Bój o… wjazd na własną posesję
Kontrowersje w związku z modernizacją ulicy Załuskiego w Kobyłce. Starostwo zleciło prace, nie konsultując zmian z mieszkańcami i efekt jest taki, że z części posesji nie można wyjechać w lewo, przez co ludzie nadrabiają drogi. W najgorszej sytuacji jest jednak Krystyna Kanownik, której brama jest na wysokości drogowych świateł i gdy pali się czerwone światło, wyjazd blokują inne auta.
Ulica Załuskiego w Kobyłce koło Warszawy miała przejść modernizację i poprawić bezpieczeństwo mieszkańców. Prace miały zakończyć się w sierpniu zeszłego roku. Zmodernizowana droga wzbudza wiele zastrzeżeń wśród mieszkańców.
- Raz zabrakło asfaltu, innym razem okazało się, że latarnie, słupy są na chodniku w ciągu pieszych – opowiada Krystyna Kanownik, który łamie przepisy, wjeżdżając na swoją posesję.
- Nie wiedzieliśmy w ogóle, jak to będzie zorganizowane. Tak samo, jeśli chodzi o pasy, które zostały namalowane w ostatniej chwili. Dowiedzieliśmy się, jak już pasy zostały naniesione na ulicę, jak będziemy musieli wjeżdżać i wyjeżdżać z naszej posesji – mówi Wojciech Wyszyński, który również mieszka przy ul. Załuskiego.
Pani Krystyna przez modernizację drogi ma sygnalizację świetlną na wysokości swojej bramy. Kobieta, by nie zatrzymywać ruchu i tak skomplikowanymi manewrami parkowania, na własny koszt zamontowała automatyczną bramę.
- Wyjazd w prawo jest utrudniony, ponieważ samochody jadące z Warszawy w kierunku Wołomina mają obowiązek zatrzymania się na światłach, dokładnie przed moją bramą. Jak będę miała wracać z Wołomina w kierunku domu, nie mam możliwości skręcenia na teren posesji – tłumaczy pani Krystyna i dodaje:
- Zawsze któryś ruch, wyjazd czy wjazd muszę wykonać tyłem, więc konia z rzędem temu, kto potrafi to zrobić bezpiecznie nie zagrażając innym .
Pytany o problem Starosta Wołomiński Kazimierz Rakowski twierdzi, że dzięki światłom pani Krystyna może bezpieczniej wyjeżdżać z posesji. A jak to zrobić, gdy przed bramą ma sznur aut oczekujących na zielone światło?
- Dla mnie naprawdę nie ma problemu - odpowiada i radzi, by kobieta „posiłkowała się trzecią osobą, która będzie zabezpieczać jej wyjazd na ulicy”.
Reporterka: A jeżeli nie ma takiej osoby?
Rakowski: Na pewno my strażnika nie postawimy.
Problem po modernizacji ma również sąsiad pani Krystyny. Pan Wojciech również nie może wyjeżdżać z posesji w lewą stronę, jak sąsiadka. Mężczyzna twierdzi, że przez to musi jeździć na około, co znacznie utrudnia im przemieszczanie się.
- Jadę do końca ulicy Załuskiego, zawracam na rondzie i z powrotem przed te dwa światła przejeżdżam w kierunku do Warszawy, żeby dojechać do pracy – mówi Wojciech Wyszyński.
- Gdyby była linia przerywana, po bożemu, gdyby projektanci zauważyli istnienie mojego domu, to miałabym linię przerywaną i podobnie jak sąsiadka obok, włączyłabym się do ruchu. Teraz muszę jechać w prawo, blokować drogę do skrętu w lewo na parking, czekać aż mnie wpuszczą łaskawie do ruchu, czekać na światłach i dopiero jechać. Więc to jest manewr… 10 minut, co najmniej – opowiada Krystyna Kanownik.
Starostwo powiatowe w Wołominie przed modernizacją nie przeprowadziło konsultacji z mieszkańcami. Dlaczego? Ponieważ nie musiało. Starosta uważa również, że tak poprawiona droga jest bezpieczna i nie widzi szansy na wprowadzenie poprawek. Mieszkańcy uważają, że przez takie rozwiązanie, to oni będą stwarzać zagrożenie.
- Trzeba pamiętać, że samorząd jest dla ludzi, a nie ludzie dla samorządu i tutaj trzeba się po prostu jakoś dogadać – podsumowuje Adam Markuszewski, redaktor ikobylka.pl.*
* skrót materiału
Reporter: Klaudia Szumielewicz-Szklarska
kszumielewicz@polsat.com.pl