Twierdzi, że pomaga innym. A poszkodowanych i wyroków przybywa

Beata Pieńko ma dwa prawomocne wyroki za wyłudzenia i oszustwa z karą w zawieszeniu oraz jeden nieprawomocny, skazujący ją na 5 lat więzienia za wyłudzenie domu. Osób, które czują się przez nią poszkodowane jest jednak zdecydowanie więcej. O podrabianie podpisów i wyłudzenie kredytów oskarża ją m.in. wykładowca uniwersytecka, a inna kobieta o wyłudzenie mieszkania.

Pieńko do winy się nie przyznaje. Twierdzi, że przez całe życie... pomagała innym.

Danuta Kramarska jest wykładowcą uniwersyteckim na wcześniejszej emeryturze. Mieszka w Radzyniu Podlaskim koło Siedlec. Twierdzi, że Beata Pieńko zrujnowała jej życie. Wzięła na jej nazwisko kredyty na  ponad 50 tysięcy złotych.

- Ona podrabia podpisy i to już jest udowodnione. Kiedy wyszło na jaw, że były wzięte kredyty, wezwana zostałam przez dziekan, której musiałam wyjaśnić, o co chodzi, bo osoba niewiarygodna nie może pracować z młodzieżą – opowiada Danuta Kramarska.

Dotarliśmy do kolejnych osób, które znają Beatę Pieńko,  47-letnią mieszkankę Radzynia Podlaskiego. Wszyscy zgodnie twierdzą, że kobieta, która prowadziła w mieście biuro kredytowe, wykorzystała ich zaufanie i  oszukała na duże pieniądze. Edyta Mazurek straciła mieszkanie, które  stało się własnością syna Beaty Pieńko.

- Byłam po przejściach z mężem. Dostałam silnej depresji, nie mogłam stać na własnych nogach.  Miałam kredyty do spłacania – opowiada pani Edyta. Kobieta twierdzi, że Beata Pieńko przedstawiła jej znajomego, na którego miała przepisać swoje mieszkanie. W zamian, jak mówi,  miała otrzymać pomoc przy załatwianiu kredytu hipotecznego, którym spłaciłaby długi.

- Mieszkanie miała na mojego syna przepisać. Okazało się, że przepisała na swojego syna – mówi pani Edyta.

- Ona mi zaproponowała, żebym wzięła jeden niewielki kredyt. Motywowała to w ten sposób, że mój mąż sporo czasu nie pracował, to może ona by mu załatwiła jakąś pracę u siebie, może jakiegoś kierowcy. Później dałam się wciągnąć w następny kredyt, ona później te pieniądze ode mnie pożyczała.  W sumie tych kredytów było kilkanaście – twierdzi Barbara Kośmider, która również czuje się oszukana przez Beatę Pieńko.

Danuta Kramarska mówi, że została poproszona o wzięcie 20 tys. zł w 2006 r.  - Nie wiem, na jakie konto wpłynęły, bo ja ani złotówki nie zobaczyłam z tego kredytu.  W krótkim czasie pojawili się u mnie przedstawiciele komornika. Dwie panie, które powiedziały, że muszę dwa kredyty spłacać – wspomina.

Beata Pieńko działalność finansową w Radzyniu Podlaskim prowadziła dwanaście lat temu.  Miała nie tylko pośredniczyć w braniu kredytów, ale także fałszować dokumenty klientów i na ich nazwiska wyłudzać z banków pieniądze. Beata Pieńko twierdzi, że padła ofiarą nagonki. Dlatego zgodziła się na konfrontację.

Beata Pieńko: Nie jestem oszustką. To jest etykieta przypięta mi od 2006 roku, z którą walczę do dnia dzisiejszego.
Edyta Mazurek: Oddaj mi mieszkanie, spłać kredyty, nie mam nic do ciebie. Jeszcze ci przyjdę i ucałuję w czoło.
Reporterka: Pani się czuje niewinna w stosunku do pani Danuty?
Beata Pieńko: Oczywiście.
Danuta Kramarska: Nie, ja się nie zgadzam z tym kompletnie. Proszę zapytać kogokolwiek z tego osiedla, jak pani stała przy szkole i usiłowała wyłudzić u ludzi dowody osobiste.

Beata Pieńko ma wiele konfliktów z prawem. Sąd w Radzyniu skazał ją dwoma prawomocnymi wyrokami na więzienie w zawieszeniu. Za wyłudzenia i oszustwa.  Sąd w Lublinie na pięć lat bezwzględnego więzienia za wyłudzenie domu, ale ten wyrok nie jest prawomocny. Skąd takie kłopoty?

- Mogę powiedzieć szczerze, to litość i chęć pomocy. Nie chcę się usprawiedliwiać i wybielać własnej osoby. Całe życie żyłam pomagając innym osobom. Zapomniano mi to w ciągu jednego dnia – twierdzi Pieńko.

Tymczasem do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynęły dodatkowo aż cztery akty oskarżenia przeciwko Beacie Pieńko. Rozpatrywane są one łącznie. Tylko w sprawie, w której poszkodowana jest między innymi pani Danuta, chodzi o wyłudzenie niemal 800 tysięcy złotych.

- Zgodnie z  treścią aktu oskarżenia, oskarżona albo namawiała osoby trzecie do wzięcia kredytu co do spłacania którego później się zobowiązywała, jak również współpracowała z innymi osobami i dochodziło do podrabiania dokumentów, które później były podstawą do udzielenia kredytu – informuje Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. 

Pani Danuta czeka teraz na pozytywne dla niej rozstrzygnięcie sądu. Tymczasem komornik sprzedał na wniosek spółdzielni mieszkanie, w którym mieszka pani Edyta. Lokal, który formalnie należał do syna Beaty Pieńko, był zadłużony. Nie wiadomo, czy kobieta i jej rodzina będą mogły w nim pozostać.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl