Zamiast działki, rachunek od urzędników

Emeryci Bogusława i Ireneusz Filipiakowie przez lata korzystali z 1000-metrowej działki w Trzemesznie w Wielkopolsce, którą użyczyła im gmina. Regularnie opłacali podatek. Kiedy złożyli wniosek o zasiedzenie, pojawiły się kłopoty. Urzędnicy nie tylko zabrali działkę, ale i wystawili rachunek.

- Trochę przykre, bo mieliśmy gdzie wyjść i na spacery, i grilla, a teraz to stoi odłogiem. I komu to przeszkadzało? Już dwa lata działka jest zarośnięta, śmietnisko się robi – mówi Ireneusz Filipiak.

Państwo Filipiakowie twierdzą, że działkę użytkowali od ponad 35 lat. Latem spędzali tam każdą wolną chwilę. Pan Ireneusz dostał ją jako pracownik oczyszczalni ścieków, która jest obok. Co roku odprowadzali podatek do gminy. 

Trzy lata temu państwo Filipiakowie postanowili wnioskować o zasiedzenie działki. Wtedy zaczęły się kłopoty. Okazało się, że od połowy lat 90. działka nie należy już do gminy i została przekazana Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR).

- Dopiero jak napisałam, że chcę tę działkę zasiedzieć, to była kaplica i dopiero zaczęła się wojna. Jakbym cicho siedziała i płaciła podatek, to nikt by nie wiedział, że mam tę działkę. Dopiero jak chciałam wykupić, to otworzyli puszkę, a gdzie byli przez te 40 lat – pyta Bogusława Filipiak.

Agencja - dziś Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa - kazała Filipiakom zapłacić karę ponad 2 tysiące złotych za bezumowne korzystanie z ziemi, bo ich umowa dzierżawy, jak się okazało, dawno już wygasła. Tylko Filipiaków nikt o tym nie poinformował. Pytamy urzędników, czy informowali o konieczności zawarcia umowy dzierżawy.

- Początek lat 90. to jest ten moment, kiedy przekazaliśmy tę nieruchomości do zasobu (ANR) i od tego czasu praktycznie  utraciliśmy kontakt z tymi nieruchomościami –tłumaczy Dariusz Jankowski, zastępca burmistrza Trzemeszna.

- Skąd miałam wiedzieć, że mam płacić dzierżawę, jak mi przysłali, że mam płacić podatek. Podatek płaciłam i myślałam, że umowa jest ważna. Myśli pani, że ja bym nie zapłaciła więcej o 15 zł - mówi Bogusława Filipiak.

To stanowisko Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa:

„Od chwili wejścia działki do zasobu nie była ona objęta umową dzierżawy, w związku z powyższym użytkownik nie był informowany o braku umowy. (…) Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa oddział terenowy w Poznaniu proponuje ponowne złożenie wniosku o rozłożenie na raty bądź umorzenie powstałej należności (…)”

- Zgodzę się, że dzierżawca mógł być zdezorientowany tą sytuacją. Wszelkie zmiany formalne nie zawsze są dla ludzi zrozumiałe. Nie zawsze jest pełna wiedza w tych sprawach i  też  osobiście uważam, że obywatel nie powinien ponosić z tego tytułu konsekwencji – ocenia Dariusz Jankowski, zastępca burmistrza Trzemeszna.

- Skąd ja mam teraz wziąć tyle pieniążków, żeby to zapłacić? To krzywdzące. Od tego są urzędnicy, żeby powiadomili, a nie żebym ja się domyślał – podsumowuje Ireneusz Filipiak.

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl