Sam z niepełnosprawnym synem. Pogrążyła ich decyzja nadzoru budowlanego

Dla 60-letniego Jan Rumińskiego z Lubicza koło Torunia, który opiekuje się głęboko upośledzonym synem, decyzja nadzoru budowlanego brzmi jak wyrok. Mężczyzna ma rozebrać kuchnię, kotłownię, pomieszczenie gospodarcze i garaż w swoim domu oraz zapłacić 80 tys. zł kary za nielegalną rozbudowę domu. Mężczyzna ledwo wiąże koniec z końcem.

Jan Rumiński kilka lat temu pochował syna. Niewiele później na raka zmarła żona mężczyzny. Pan Jan został sam z drugim, 30-letnim, głęboko upośledzonym synem Michałem.

Pan Jan sukcesywnie modernizował i przystosowywał dom na działce swojego niepełnosprawnego syna Michała. Mężczyzna dostawił kilka ścian i zbudował kotłownię. Przyznaje, że wtedy nie myślał o zgłoszeniu przebudowy urzędnikom.

- Ta rozbudowa nie miała na celu wzbogacenia pana Jana, to było wszystko dokonane po to, żeby ułatwić życie swojemu synowi. Synowi, który jest niepełnosprawny. To są budynki użyteczne – mówi Natalia Raszkiewicz, pełnomocnik pana Jana.

Kilka lat temu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wszczął postępowanie wobec pana Jana. Mężczyzna zaniechał sprawę z nadzorem budowlanym. Dlaczego? W tym czasie umierała jego żona.

- Jak żona zachorowała, to w pewien sposób to odkładałem, nie miałem w ogóle czasu się tym zająć. Nie powiem, że nie popełniłem błędu, po prostu nie zastanawiałem się w tym czasie nad tym – tłumaczy pan Jan,

- Mamy do czynienia z samowolami budowlanymi, w tych sprawach wdrożyliśmy postępowania legalizacyjne. Niestety pan Rumiński nie wykazywał wówczas woli przystąpienia do tej legalizacji. Zachował się w sposób bierny – informuje Marcin Holz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Toruniu.

Efektem decyzji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego są kary za nielegalną przebudowę domu. Pan Jan musi zapłacić ponad 80 tys. zł i rozebrać dobudowane elementy. Już teraz mężczyźnie komornik potrąca po 300 zł ze skromnej renty. Czy modernizacja była aż tak rażąca, żeby wystawić dwie tak wysokie kary?

- Mamy świadomość tego, że kary są wysokie, to nie jest jakaś swoboda czy uznaniowość organu, to wynika stricte z przepisów prawa i nie mogliśmy w żaden sposób wpłynąć na tę wysokość – odpowiada Marcin Holz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Toruniu.

- Tak mnie załatwili. Nie dość, że karę mam płacić, to jeszcze rozebrać. A to by było dla mnie już tragiczne. Dla syna rozbiórka to utrata miejsca na rehabilitację, miejsca ogrzewania – wylicza pan Jan.

Marcin Holz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Toruniu wie, że decyzja o rozbiórce oznacza, że pan Jan  z synem będą mieli dużo mniej miejsca do realizacji swoich potrzeb życiowych.

- Ale nie możemy patrzeć w ten sposób. Mam świadomość tego, że to brzmi dość drastycznie, ale tak jak powiedziałem, my na to nie mamy wpływu – mówi Holz.

- Wiadomym jest, że nie dopełnił formalności, ale też nie wiedział, że mógł dokonać legalizacji wtórnej. Teraz robimy wszystko po to, żeby tej legalizacji wtórnej dokonać. Mamy już zgodę wójta o zgodności tej rozbudowy z planem zagospodarowania przestrzennego – informuje Natalia Raszkiewicz, pełnomocnik pana Jana.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz-Szklarska

kszumielewicz@polsat.com.pl