Bez pensji i świadectw pracy. Kulisy firmy kurierskiej

Kilkuset pracowników i współpracowników firmy Delta Kurier z dnia na dzień znalazło się bez pracy, zaległych pensji i świadectw pracy. Firma miała 35 oddziałów w całej Polsce. Pod szyldem Delta City, a potem Delta Kurier działała od 2001 roku. Pracownicy pytają, dlaczego upadła teraz, kiedy na jej konto spłynęły pieniądze po najlepszym dla branży okresie przedświątecznym i za co kupiła inna spółkę, do której przeszła część zarządu.

12 lutego kilkuset pracowników firmy kurierskiej Delta Kurier jak codzień przyszło rano do pracy. Ale to nie był dla nich zwykły dzień. Najpierw dowiedzieli się, że w firmie będzie przeprowadzona inwentaryzacja, a następnie, że spółka zawiesiła swoją działalność, a oni zostali na lodzie.

Firma Delta Kurier miała 35 oddziałów w całej Polsce. Niektórzy najpierw w Delta City, a potem w Delta Kurier przepracowali kilkanaście lat. Dzisiaj nie mają pracy, zaległych pensji, PIT-ów ani świadectw pracy.

- Pracowałem jako podwykonawca,  są mi winni około 20 tys. zł. Jestem po rozwodzie, sam wychowuję dziecko, kraść nie umiem, to nie pójdę – mówi Adam Sitkiewicz.

- Mi zalegają 24 tys. zł,miałem dwa samochody tam wstawione, na jednym aucie jeździłem osobiście i miałem pracownika. Oczywiście żadna faktura odkąd tam jestem, od lipca 2017 roku nie była zapłacona na czas – opowiada Łukasz Janisiak.

Tydzień temu zrozpaczeni pracownicy przyjechali pod siedzibę firmy Delta Kurier w Warszawie. Chcieli porozmawiać z władzami spółki.

- Jedną z przyczyn, która doprowdziła do takiej decyzji było nieoczekiwane wypowiedzenie, czy brak przedłużenia przez jeden z banków finansowania i zainkasowanie z konta spółki około 600 tys. zł – informuje Michał Tkaczuk, pełnomocnik procesowy spółki i jej rzecznik prasowy.

Od pełnomocnika spółki pracownicy dowiedzieli się, że Delta Kurier zgłosiła do sądu wniosek o upadłość. Spółka nie ma pieniędzy. Władze szacują, że uda się oddać pracownikom 30-40 procent należnych pieniędzy. Kiedy? Nie wiadomo.

- 30 procent z całej kwoty to jest tak naprawdę zwrot VAT-u do urzędu plus część podatku dochodowego. Nie mamy dla kierowców, których miałem na utrzymaniu 11. Udało mi się zapożyczyć u znajomych, żeby wypłacić im chociaż na rachunki, nie mówiąc o swoich zarobkach. Samochody mamy w leasingu, a banków to nie interesuje czy firma Delta jest wypłacalna – zauważa Dawid Kolodziejczyk, pracownik Delta Kurier.

Pracownicy nie wierzą w tłumaczenia pełnomocnika spółki o tragicznej kondycji finansowej firmy. Zwłaszcza, że w grudniu dostali informację o tym, że główny udziałowiec Delty Kurier wykupił kolejną firmę kurierską, a część osób z zarządu Delty przeszło do nowo zakupionej spółki.

- Największe pieniądze w roku spływają teraz, po grudniu i ogłoszenie upadłości w tej chwili jest dziwne, ale dla nich najlepsze - informuje Ewa Kołodziejczyk, pracownik Delta Kurier.

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl