Znaleźli szczątki ofiar niemieckich i komunistycznych zbrodni. Pogrzebu nie ma od lat

Kilka lat po sukcesie, jakim było odnalezienie na terenie aresztu śledczego w Białymstoku szczątków ok. 400 ofiar zbrodni nazistowskich i komunistycznych, wciąż nie udało się ich pochować. Czekają na to bliscy ofiar. Podawano już kilka terminów pogrzebu. Za jego organizację nie odpowiadają prokuratorzy IPN, a urzędnicy innego pionu.

- Tam jest bardzo dużo dzieci. Kobiety w ciąży, płody, ten widok jest straszny. To są dzieci, niemowlaki – mówi Zbigniew Kulikowski, prokurator IPN w Białymstoku.

Kilka lat temu media obiegła informacja o wielkim sukcesie prokuratorów IPN z Białegostoku. Śledczy w latach 2013 – 2015 na terenie miejscowego aresztu śledczego odkryli szczątki zamordowanych blisko 400 osób.

- Przetrzymywano tu ludność polską, cygańską. Są to osoby, które poniosły śmierć na skutek zabójstw Niemców w okresie okupacji niemieckiej oraz tych, które zginęły w następstwie zabójstw dokonanych przez funkcjonariuszy państw komunistycznych – tłumaczy Zbigniew Kulikowski, prokurator IPN w Białymstoku.

Szczątki zakopane były na dziedzińcu aresztu, pod chlewnią, psiarnią i świetlicą. Część znajdowała się pod betonowymi podłogami budynków więziennych. Wciąż trwa ich identyfikacja. Pan Jerzy ma nadzieję, że wśród odnalezionych jest jego ojciec - pułkownik Aleksander Rybnik, dowódca AK w Wilnie, Nowogródku i Białymstoku. Został zamordowany przez komunistów już po wojnie.

- Mogłem publicznie wyrazić oczekiwania swoje, że Bozia pomoże mi odnaleźć kości ojca, który został w 1946 roku w głośnym procesie żołnierzy AK skazany na śmierć – mówi Jerzy Rybnik.

Identyfikacją szczątków zajmują się naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Dzięki ich żmudnej pracy Krzysztof Masłoń dowiedział się, że odnaleziono jego stryja. Tadeusz Masłoń był kolejarzem i łącznikiem Armii Krajowej między Lwowem, Warszawą oraz Białymstokiem.

- W 1942 roku na skutek donosu został aresztowany przez Niemców. Przebywał w więzieniu. Okazało się, że dopiero teraz odkryto jego szczątki – mówi Krzysztof Masłoń.

- Naszym zadaniem jest doprowadzenie do identyfikacji ofiar zbrodni, które zostały odnalezione na terenie aresztu śledczego. To proces pracochłonny i czasochłonny, ale tempo jest wysokie. Miesięcznie kończymy badania 10 osób. To bardzo dużo – informuje dr Andrzej Ossowski z Zakładu Genetyki Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
 
Wanda Krawczyńska podczas  II wojny światowej działała w konspiracji. Była żołnierzem Armii Krajowej. Została aresztowana przez gestapo. Również jej szczątki odnaleziono na terenie białostockiego aresztu śledczego.

- To moja ciocia. Pochodziła z Nowego Sącza, a śmierć znalazła w Białymstoku. 5 listopada 1942 roku została rozstrzelana na terenie więzienia – mówi Ewa Orosz.
 
- Szczątki są przechowywane w kościele, w kartonowych trumienkach. Wcześniej były w zakładzie medycyny sądowej – mówi Zbigniew Kulikowski, prokurator IPN w Białymstoku.
Reporter: Słyszałem, że były w skandalicznych warunkach przetrzymywane, że leżały na ziemi.
Prokurator: Tak, dlatego przeniosłem te szczątki do kościoła.

Mimo że od zakończenia prac ekshumacyjnych minęło już kilka lat, szczątki odnalezionych ofiar zbrodni hitlerowskiej i komunistycznej nadal nie zostały pochowane. Przerwano nawet rozmowy z urzędnikami białostockiego magistratu na temat zorganizowania uroczystości pogrzebowych.

- Od 2015 roku trwały spotkania, w których brali udział przedstawiciele prezydenta miasta i Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństw. Te spotkania trwały do kwietnia 2016 roku, kiedy zmieniła się ustawa o IPN, która zlikwidowała jednostkę, z którą się kontaktowaliśmy. Zadania tej jednostki spoczywają  na IPN. Od tamtej chwili nie mamy sygnału od IPN – informuje Urszula Boublej z Urzędu Miasta Białegostoku.

- My pobraliśmy materiał do badań. Z naszego punktu widzenia do pochówku można doprowadzić. Podczas prac prowadzonych w Białymstoku pochówek był planowany nawet kilka lat temu – mówi dr Andrzej Ossowski z Zakładu Genetyki Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.

IPN twierdzi, że początkowo nie miał pieniędzy na pochowanie szczątków. Rodziny ofiar nie rozumieją tej argumentacji. Sporo osób jest w podeszłym wieku, a ich marzeniem jest osobiste upamiętnienie krewnych - ofiar bestialskich mordów.

- IPN myśli o godnym pochówku ofiar. Wszystko zmierza do tego, żeby nastąpiło to w tym roku – mówi Adam Przegaliński z IPN.
Reporter: Pan nie jest w stanie podać konkretnej daty?

- Nie, ale w tym roku padnie data budowy kolumbarium. W tej chwili nie mogę daty podać.

- W 2014 roku została zidentyfikowana, mamy 2018 rok. To już trochę trwa.  Dobrze by było jak najszybciej zrobić pogrzeb, żeby ludzie mogli zapalić światełko, pomodlić się – mówi Ewa Orosz, krewna ofiary zbrodni.

- Byli tam razem na terenie więzienia, niech będą razem w miejscu upamiętnienia.  Jesteśmy bezsilni. Musimy czekać. Powinno się ich pochować jak najszybciej – dodaje Jerzy Rybnik, który szuka szczątków zamordowanego przez komunistów ojca.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl