KRUS każe jej oddać 35 tys. zł, bo dorabiała jako fryzjerka
Pani Marianna przez całe życie pracowała ciężko na roli. Kiedy osiągnęła wiek emerytalny, KRUS przyznał jej 850 zł rolniczej emerytury. Ale radość kobiety nie trwała długo - po 4 latach KRUS nagle odebrał jej świadczenie i każe oddać ponad 35 tys. zł. A wszystko przez to, że przez kilka lat łączyła pracę na roli z fryzjerstwem.
Pani Marianna Orkisz ma 66 lat. Mieszka z synem i mężem w miejscowości Jarząbki w gminie Gnojno, nieopodal Kielc. Sama mówi, że choć dziś już sił do pracy brak, całe życie poświęciła rolnictwu. Najpierw na ziemi rodziców, a potem w gospodarstwie męża.
Kobieta rozpoczęła pracę na roli w szóstej klasie szkoły podstawowej. - Wtedy kosiło się kosiarką i wiązałam snopy razem z rodzicami – wspomina pani Marianna.
Nim kobieta wyszła za mąż i urodziła czworo dzieci, poszła na kurs fryzjerstwa, a następnie przez niecałe 4 lata łączyła życie na wsi z pracą fryzjerki w gminnym ośrodku Nowoczesna Gospodyni. Jak twierdzi, rolnictwa jednak nie porzuciła.
- Z mamą pracowaliśmy. Później ojciec o godz. 3 przychodził, podmienialiśmy się, on pracował, a ja na 2 szłam do tego ośrodka Nowoczesna Gospodyni i pracowałam do godziny 22 - mówi kobieta.
W 2012 roku pani Marianna otrzymała z KRUS-u informację, że może starać się o emeryturę rolniczą. A za lata przepracowane we fryzjerstwie może ubiegać się także o dodatkowe świadczenie z ZUS-u.
- W 2012 r. dostałam emeryturę i brałam przez 4 lata. To było 850 zł z KRUS-u i 500 zł z tego ZUS-u – opowiada.
W maju 2016 roku nagle emerytura z KRUS-u nie wpłynęła. Okazało się, że KRUS raz jeszcze policzył lata pracy pani Marianny i uznał, że kobieta nie ma 25 lat stażu, bo… pracę we fryzjerstwie należy jej odjąć.
- Jeżeli wyjdą na jaw po wydaniu decyzji jakieś nowe okoliczności, to na podstawie tych nowych okoliczności można ponownie przeanalizować prawo do danego świadczenia - informuje Paweł Koziarz, radca prawny KRUS.
KRUS twierdzi, że w momencie, kiedy pani Marianna ubiegała się o emeryturę, zataiła czas pracy poza rolnictwem. Państwo Orkiszowie stanowczo temu zaprzeczają.
- Mamy zeznania świadków, które złożyliśmy do KRUS-u i w nich było jasno i wyraźnie napisane, że mama podejmowała również zatrudnienie poza rolnictwem - mówi pan Mateusz, syn państwa Olkuszów.
Pani Marianna odwołała się od decyzji KRUS-u o wstrzymanie jej wypłaty emerytury, ale sąd w Kielcach uznał, że odwołanie nie jest zasadne.
- Pani przez bodajże 6 lat pracowała jako fryzjerka i odprowadzała składki na ubezpieczenie powszechne, które wyprzedzają inne składki, w związku z tym sąd uznał, że nie spełnia kryteriów – informuje Jan Klocek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.
- Została za to ukarana, że pracowała podwójnie w tym okresie, w tych latach. I nie należy jej się teraz żadna emerytura w KRUS - mówi pan Mateusz.
Nie dość, że KRUS świadczenie zabrał, to jeszcze każe oddać kobiecie 35 000 zł – emeryturę, jaką wypłacił jej przez 4 lata. Kobieta choruje na serce, przeszła też udar. Brakujących lat dopracować nie może.
- Dość chorujemy, to jeszcze na doktorów i wszystko i ledwie na życie starcza. Zaczyna brakować, zaczynam pożyczać te pieniądze u rodziny - mówi pan Edward.
Pani Marianna nie rozumie takiej decyzji urzędników. - To nie ja okradłam państwo, tylko KRUS okradł mnie - mówi kobieta.
Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka
ibrachacz@polasat.com.pl