KRUS każe jej oddać 35 tys. zł, bo dorabiała jako fryzjerka
![](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/io/ioej2j29qqh88hh1rk6wc5gxdfbmj11f.jpg)
Pani Marianna przez całe życie pracowała ciężko na roli. Kiedy osiągnęła wiek emerytalny, KRUS przyznał jej 850 zł rolniczej emerytury. Ale radość kobiety nie trwała długo - po 4 latach KRUS nagle odebrał jej świadczenie i każe oddać ponad 35 tys. zł. A wszystko przez to, że przez kilka lat łączyła pracę na roli z fryzjerstwem.
Pani Marianna Orkisz ma 66 lat. Mieszka z synem i mężem w miejscowości Jarząbki w gminie Gnojno, nieopodal Kielc. Sama mówi, że choć dziś już sił do pracy brak, całe życie poświęciła rolnictwu. Najpierw na ziemi rodziców, a potem w gospodarstwie męża.
Kobieta rozpoczęła pracę na roli w szóstej klasie szkoły podstawowej. - Wtedy kosiło się kosiarką i wiązałam snopy razem z rodzicami – wspomina pani Marianna.
Nim kobieta wyszła za mąż i urodziła czworo dzieci, poszła na kurs fryzjerstwa, a następnie przez niecałe 4 lata łączyła życie na wsi z pracą fryzjerki w gminnym ośrodku Nowoczesna Gospodyni. Jak twierdzi, rolnictwa jednak nie porzuciła.
- Z mamą pracowaliśmy. Później ojciec o godz. 3 przychodził, podmienialiśmy się, on pracował, a ja na 2 szłam do tego ośrodka Nowoczesna Gospodyni i pracowałam do godziny 22 - mówi kobieta.
W 2012 roku pani Marianna otrzymała z KRUS-u informację, że może starać się o emeryturę rolniczą. A za lata przepracowane we fryzjerstwie może ubiegać się także o dodatkowe świadczenie z ZUS-u.
- W 2012 r. dostałam emeryturę i brałam przez 4 lata. To było 850 zł z KRUS-u i 500 zł z tego ZUS-u – opowiada.
W maju 2016 roku nagle emerytura z KRUS-u nie wpłynęła. Okazało się, że KRUS raz jeszcze policzył lata pracy pani Marianny i uznał, że kobieta nie ma 25 lat stażu, bo… pracę we fryzjerstwie należy jej odjąć.
- Jeżeli wyjdą na jaw po wydaniu decyzji jakieś nowe okoliczności, to na podstawie tych nowych okoliczności można ponownie przeanalizować prawo do danego świadczenia - informuje Paweł Koziarz, radca prawny KRUS.
KRUS twierdzi, że w momencie, kiedy pani Marianna ubiegała się o emeryturę, zataiła czas pracy poza rolnictwem. Państwo Orkiszowie stanowczo temu zaprzeczają.
- Mamy zeznania świadków, które złożyliśmy do KRUS-u i w nich było jasno i wyraźnie napisane, że mama podejmowała również zatrudnienie poza rolnictwem - mówi pan Mateusz, syn państwa Olkuszów.
Pani Marianna odwołała się od decyzji KRUS-u o wstrzymanie jej wypłaty emerytury, ale sąd w Kielcach uznał, że odwołanie nie jest zasadne.
- Pani przez bodajże 6 lat pracowała jako fryzjerka i odprowadzała składki na ubezpieczenie powszechne, które wyprzedzają inne składki, w związku z tym sąd uznał, że nie spełnia kryteriów – informuje Jan Klocek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach.
- Została za to ukarana, że pracowała podwójnie w tym okresie, w tych latach. I nie należy jej się teraz żadna emerytura w KRUS - mówi pan Mateusz.
Nie dość, że KRUS świadczenie zabrał, to jeszcze każe oddać kobiecie 35 000 zł – emeryturę, jaką wypłacił jej przez 4 lata. Kobieta choruje na serce, przeszła też udar. Brakujących lat dopracować nie może.
- Dość chorujemy, to jeszcze na doktorów i wszystko i ledwie na życie starcza. Zaczyna brakować, zaczynam pożyczać te pieniądze u rodziny - mówi pan Edward.
Pani Marianna nie rozumie takiej decyzji urzędników. - To nie ja okradłam państwo, tylko KRUS okradł mnie - mówi kobieta.
Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka
ibrachacz@polasat.com.pl