Mieszkanie sprzedane, rachunki muszą płacić!

Pod koniec zeszłego roku byli członkowie Mszczonowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy w ciągu ostatnich kilku lat sprzedali swoje mieszkania, dostali pisma ze spółdzielni wzywające do zapłaty za wodę za lata 2007-11. Zdziwili się, bo płacili regularnie, zgodnie z odczytami licznika.

- Myślałam ze coś mi się pomyliło, że to nie grudzień, tylko kwiecień, Prima Aprilis - mówi Teresa Poświat, która czuje się pokrzywdzona przez spółdzielnię mieszkaniową. - 1000 zł do zapłacenia mam. Dlaczego ja mam płacić? Ktoś chce sobie robić „trzynastki”, „czternastki”, dawać sobie premię, ale nie z tytułu naszych krzywd – dodaje.
 
Anna Eliasz sprzedała swoje mieszkanie w 2013 roku. Kobieta ma do zapłacenia około 5 tys. zł za wodę od 2007 r. - W dniu sprzedaży przedłożyłam notariuszowi zaświadczenie, że mieszkanie jest wolne od obciążeń na rzecz osób trzecich i nie ma zadłużeń wobec spółdzielni - mówi.

Byli członkowie spółdzielni nie chcieli zapłacić dziwnych rachunków. Mszczonowska Spółdzielnia Mieszkaniowa wystąpiła więc do sądu o nakazy zapłaty i je dostała.

Piotr Miszczak - pełnomocnik poszkodowanych - twierdzi, że nikt nie zabroni spółdzielni „podnosić jakieś roszczenia i iść do sądu”, ale według niego jest to „mało eleganckie”. - W moim odczuciu takie wierzytelności spółdzielni w stosunku do osób, które były członkami spółdzielni nie istnieją, a nawet jeśli kiedykolwiek istniały, to zostały przedawnione - mówi.

- To są świadczenia okresowe i nie ma takiej możliwości, że ktoś po 10 latach mówi: „proszę dopłacić pieniądze” – ocenia senator Lidia Staroń. - Mam nadzieję, że Prokuratura Krajowa, do której skierowałam zawiadomienie, zajmie się tą sprawą, a osoby, które próbują wyłudzić w ten sposób pieniądze - nienależne pieniądze - poniosą za to odpowiedzialność – dodaje.

Spółdzielnia żąda pieniędzy nie tylko od byłych, ale także obecnych członków spółdzielni. Oni także nie chcą się na to zgodzić.

- Jest podjęta uchwała rady nadzorczej, że jeżeli wystąpi nadwyżka w bilansie, ona jest zabierana na poczet tego długu, a przecież my powinniśmy mieć za to zrobiony plac zabaw czy poprawione chodniki, parkingi, jezdnię – zauważa Zygmunt Tarnowski, członek spółdzielni.

Andrzej Piórowski mówi, że metr ciepłej wody wyceniono na 45 zł. - Na jakiej zasadzie, z czego to było wzięte – dodaje.

Teresa Poświata zauważa z kolei, że „burmistrz mówił, że woda będzie za darmo, a my mamy najdroższą wodę w Europie”.

Zaprosiliśmy zarząd spółdzielni na spotkanie z mieszkańcami. Ani prezes, ani nikt z członków zarządu nie chciał się z nami spotkać. Pojechaliśmy więc do Mszczonowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Prezesa nie zastaliśmy. - Zarząd wysłał oświadczenie - usłyszeliśmy.

- Wstydzą się, boją się tu przyjść, bo byśmy ich tu na taczkach wywieźli. Nie mają wytłumaczenia, nie mają argumentów – mówi Zygmunt Tarnowski, poszkodowany przez spółdzielnię.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl