Za własne pieniądze zbudowali mieszkanie. Mają problemy z wykupem
Państwo Rewczukowie w latach 80. dostali zgodę na adaptacje strychu w jednej z gdańskich kamienic i za własne pieniądze zamienili go w mieszkanie. Aby zachować styl fasady kamienicy, musieli zbudować duże, prawie 90-metrowie mieszkanie. I teraz za to płacą. Nie tylko z powodu astronomicznego czynszu. Małżeństwo nie może też wykupić lokalu, bo znajduje się on na dwóch działkach, a urzędnicy nie wykazują woli, by tę sytuację rozwiązać.
Jacek i Anna Rewczukowie mieszkają przy ul. Chopina 45 w Gdańsku od ponad 30 lat. Budowę mieszkania sfinansowali za własne pieniądze. Mimo to mieszkanie należeć miało do miasta. Po przejściu na emeryturę państwo Rewczukowie zaczęli rozważać jego wykup. Ta decyzja spowo-dowana była bardzo wysokim czynszem.
- W tej chwili płacimy 10,20 zł od metra ze wszystkimi mediami. To ze wszystkim około 1600 zło-tych. To bardzo dużo. Tutaj wszyscy inni płacą w granicach 300-400 zł – mówi pan Jacek.
Okazało się że mieszkanie znajduje się na dwóch odrębnych działkach. Jeden z pokoi zachodzi na teren innej wspólnoty, co uniemożliwia jego wykup, bo nie jest spełniony warunek samodzielności lokalu. Pan Jacek od 6 lat prosi o pomoc urzędników, ale bezskutecznie.
- Pomóc mógłby prezydent miasta, ale dostać się do niego to jest cud. Odwiedziłem wszystkich urzędników, dyrektorów i każdy rozkłada ręce. A pomóc można, bo taką sprawę załatwił Szczecin. Jestem pełen uznania dla tego miasta – opowiada pan Jacek.
Do niedawna szczecińscy urzędnicy borykali się z podobnym problemem. Rozwiązali go ustana-wiając służebność, na ten kawałek mieszkania, który zachodził na inną działkę.
O problem państwa Rewczuków zapytaliśmy zastępcę prezydenta ds. polityki komunalnej.
- W przeciwieństwie do pana zawsze staram się szczegółowo rozpoznać sytuację, jeżeli pan prze-kazuje, na pewno tę sytuację rozpoznam. To wszystko co mam w tej sprawie do powiedzenia, dziękuję – mówi Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej.
- Urzędnicy nie powinni z tego robić problemu. Jest tu rozwiązanie niejako podane im na tacy, to które przeprowadził Szczecin. Myślę, że przy odrobinie dobrej woli problem jest do rozwiązania w jeden dzień. Wystarczy wizyta u notariusza i ustanowienie własności samodzielnego lokalu tego, który jest na jednej nieruchomości i ustanowienie służebności związanej z lokalem na drugiej nieruchomości – tłumaczy prawnik Filip Przybylski-Lewandowski.
Ale urzędnicy argumentują, że to wspólnoty powinny się porozumieć tak, aby móc scalić obie nie-ruchomości. Przedstawiciele wspólnot twierdzą, że inicjatywa jest po stronie miasta.
- Ja nie jestem stroną w ogóle, ja się na temat wyrażenia zgody, czy nie wyrażenia zgody, nie wy-powiadam. Stroną jest właściciel jeden, drugi, trzeci plus gmina. To gmina źle sprzedała te nieru-chomości i teraz jest problem – słyszymy od przedstawicielki jednej ze wspólnot.
Panu Jackowi proponowano już wymianę mieszkania na inne, ale nie chce się wyprowadzić. W mieszkanie włożył nie tylko pieniądze, ale też zdrowie i mnóstwo własnej pracy.
- Nie zostawię tego, starych drzew się nie przesadza, a ja już jestem tym starym drzewem i chciał-bym tutaj dokończyć żywota – tłumaczy.*
* skrót materiału
Reporter: Jakub Hnat
jhnat@polsat.com.pl