Eksmisja do… lasu
Iwona Przybysławska z Reska dostała nakaz eksmisji z domu, w którym żyła od 20 lat. Ponieważ jej córka choruje na serce, sąd nakazał, by gmina wskazała rodzinie lokal socjalny. A ta chce umieścić kobiety w lokalu położonym w lesie, w którym nie ma łazienki, toalety, a nawet odpływu od zlewu.
Iwona Przybysławska mieszka w Resku w województwie zachodniopomorskim. Kobieta nigdy nie miała łatwego życia. Śmierć męża, ciężka choroba córki, a teraz eksmisja z rodzinnego domu. Pani Iwona nie może liczyć nawet na urzędników. Kobieta szuka pomocy.
- W 1988 roku wzięliśmy z mężem ślub i urodził się syn. Ze względu na to, że mieszkaliśmy na stancji, staraliśmy się o mieszkanie z gminy. Gmina miała mieszkania do podziału, ale po dłuższych staraniach nie dostaliśmy tego mieszkania. W pierwszej kolejności dostawały je matki samotnie wychowujące dzieci. Dlatego postanowiliśmy z mężem, że weźmiemy szybki rozwód. Mieszkania nie udało się jednak uzyskać. Postanowiliśmy, że weźmiemy sprawę w swoje ręce. Kupiliśmy działkę, znaczy mąż kupił na siebie i zaczęliśmy budowę domu – opowiada pani Iwona.
Państwo Przybysławscy byli formalnie rozwiedzeni. Niestety w trakcie budowy domu mąż pani Iwony zmarł, wcześniej nie regulując kwestii prawnych. Pani Iwona sama dokończyła budowę. Niestety, nie zadbała o swoje prawo własności do nieruchomości. Odziedziczył ją ich syn Łukasz. Dwa lata temu relacje pani Iwony z synem popsuły się, a Łukasz i jego żona Emilia sprzedali dom.
- Mnie źle traktuje, ale czy on pomyślał o siostrze? Dobrze wie, że Marta jest po operacji serca. Choruje. Może ma do mnie jakąś złość. Starałam się być dobrą matką. A w tym domu żyłam przez 20 lat. Opłacałam i opłacam do tej pory rachunki - mówi pani Iwona.
- Mój mąż to już miał dosyć swojej matki – mówi Emilia P., synowa pani Iwony, pytana dlaczego sprzedano dom.
- Przed świętami dostałam pismo od nowej właścicielki, że ona nabyła ten dom. A w styczniu dostaliśmy pismo z sądu o eksmisję – wspomina pani Iwona.
- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie – ucina próbę kontaktu Joanna P., nowa właścicielka domu.
Sąd Okręgowy w Szczecinie nie miał wyboru i orzekł o eksmisji, ustalając jednocześnie prawo do lokalu socjalnego. Ten przyznaje gmina. I tu pojawił się kolejny problem. Gmina wskazała kobietom lokal... w środku lasu. Z dala od cywilizacji, bez łazienki, toalety, z niewielkim pomieszczeniem sypialnym.
- Tam są okropne warunki, nie dla chorego dziecka. Nie mamy samochodu, a lokal położony jest trzy kilometry do głównej drogi, do Reska mamy gdzieś 5 kilometrów – opowiada pani Iwona.
– To jest jedyny wolny lokal, który posiadamy – tłumaczy Danuta Mielcarek, sekretarz gminy Resko.
Reporter: A stan tego lokalu? Orientowała się pani, jak to wygląda, czy tam remont został przeprowadzony?
- Tak.
- I ta toaleta jest na dworze. Dziś zamarznięta, byliśmy tam.
- Przykro mi. Jest to lokal, który spełnia warunki ustawowe lokalu socjalnego.
- Ale łazienka, ubikacja? Brak.
- Toaleta jest na zewnątrz.
Urzędnicy uważają, że lokal jest gotowy do zamieszkania, a jego stan nie budzi żadnych zastrzeżeń. Po naszej interwencji okazało się, że jest wyjście. Podczas egzekucji komornik może nakazać gminie znalezienie innego lokalu dla pani Iwony.
- Jeżeli jest w mieszkaniu coś, co jest przeznaczone jako łazienka, to musi ona spełniać normy. Zlew musi mieć odpływ. Jak tutaj nie ma, to już jest znak zapytania. Gmina powinna znaleźć inny lokal, który się nadaje do użytkowania – ocenia Michał Melinger, zastępca komornika sądowego przy Sądzie Rejonowym w Łobzie.
- Nie wiem, gdzie mam się udać, do kogo o pomoc. Jeszcze przy życiu mnie Marta trzyma – mówi pani Iwona.*
* skrót materiału
Reporter: Paweł Gregorowicz
pgregorowicz@polsat.com.pl