Zawinił urzędnik, zapłacą rodzice niepełnosprawnego dziecka

Pani Karolina i pan Jacek z Płocka mają zwrócić świadczenie i zasiłek pielęgnacyjny, jaki wbrew przepisom pobierali na niepełnosprawną córkę. Po umorzeniu części długu, to w sumie 10 tys. zł. Małżeństwo płacić nie chce wskazując, że to nie ono popełniło błąd, lecz urzędnik rozpatrujący wniosek. Dodatkowo pani Karolina pytała urzędników o opinię, zanim wniosek złożyła.

Pan Jacek i pani Karolina to małżeństwo mieszkające w Płocku. Mają 7-letnią córkę Nadię, która jest niepełnosprawna.

- Problemy przy porodzie spowodowały, że córka jest lekko upośledzona. Trwał on długo i została niedotleniona. W wieku 3 lat praktycznie nie mówiła. Po badaniach okazało się, że ma problemy ze słuchem, z mową i rozumieniem – opowiada pan Jacek.

Pani Karolina pobierała świadczenia pielęgnacyjne na dziecko. W 2016 roku dziewczynka ponownie stanęła przed komisją lekarską.

- Dostałam orzeczenie o niepełnosprawności dziecka, z którym udałam się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, do punktu informacyjnego z zapytaniem, czy mi się w ogóle należy świadczenie pielęgnacyjne, które miałam wcześniej. Powiedziano mi, że mogę wypełnić wniosek i składać – opowiada pani Karolina.

Kobieta przez rok pobierała świadczenie i zasiłek pielęgnacyjny na córkę - niecałe 1500 złotych. Postanowiła postarać się o świadczenie rodzinne. 

- Złożyłam ten wniosek i nagle dostałam telefon, że jest wielka pomyłka ze strony MOPS-u, że źle wydano mi decyzję o przyznaniu świadczenia pielęgnacyjnego na dziecko. Całe zadłużenie wynosiło ponad 21 tys. zł. Łaskawie wiceprezydent umorzył mi tego połowę, bo to nie z naszej winy. Teraz prawie 11 tys. mam im oddać. W decyzji jest napisane, że tego mi nie umorzą – opowiada pani Karolina.

- Tego nie przyznawał komputer, tylko urzędnik. Wniosek nie jest skomplikowany, trzeba było sprawdzić kilka punktów. Ja nie poczuwam się do odpowiedzialności, do mojej winy. Nie zrobiliśmy tego ze świadomością złego uczynku – dodaje pan Jacek.

Jego żona umówiła się na spotkanie w urzędzie miasta. Chciała wyjaśnić sprawę z prezydentem i dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Poszliśmy razem z panią Karoliną.

- Prezydent miasta jako organ, który wydawał tę decyzję może to świadczenie umorzyć w całości bądź w jakiejś części po zbadaniu sytuacji. Nieświadomość prawa szkodzi. Pracownik popełnił błąd. Nie jestem ustawodawcą, nam przychodzi na tych przepisach pracować - powiedział Cezary Dusio, wicedyrektor MOPS-u w Płocku.

- To jest dla mnie tak bezczelne, że to się w głowie nie mieści. Gdybym ja znała wszystkie prawa… To w takim razie dla mnie jesteście placówką zbędną – odpowiedziała pani Karolina.

Małżeństwo ma nadzieję, że nie będzie musiało zwracać ponad 10 tysięcy złotych. Twierdzi, że nie ma takich pieniędzy. Liczy, że prezydent miasta pozytywnie odniesie się do ich pisma i umorzy całą kwotę.

- Nie jestem w stanie oddać takiej kwoty, mam kredyty mieszkaniowe, gotówkowe, dodatkowo sama zachorowałam i potrzebuje prywatnego leczenia – mówi pani Karolina. *

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl