Mąż w tajemnicy przepisał dom. Została z dziećmi bez niczego

Po pięciu latach sądowej batalii pani Jolanta wraz z dwojgiem dzieci straciła dach nad głową. Budynek przepisał siostrzeńcowi były już mąż kobiety. Choć zrobił to jeszcze w trakcie trwania małżeństwa, to okazało się, że rodzina nie ma do nieruchomości żadnych praw. Teraz musi jeszcze zapłacić 12 tys. zł za bezumowne korzystanie z domu.

Bohaterami tej historii są pani Jolanta i dwoje jej dzieci. Jeszcze pół roku temu mieszkali w swoim domu pod Płockiem. W rodzinie bywało różnie, zwłaszcza kiedy należał do niej także jej mąż i ojciec. Mimo wszystko matka i jej dzieci kochali swoje miejsce. - Cały czas mamy przed oczami siebie, jak chodzimy po działce. Psa, który biegał na działce, kosz do grania - opowiadają.

- W domu to różnie to bywało, ojciec pił, różne sytuacje wychodziły, ale mama w końcu wzięła rozwód – dodaje pani Karolina, córka pani Jolanty.

W lipcu 2013 roku, jeszcze w trakcie trwania małżeństwa, mąż pani Jolanty przepisał dom, w którym mieszkali, a który dostał po rodzicach w spadku. Przepisał w tajemnicy, na swojego siostrzeńca.

- Dowiedziałam się, gdy przyszło pismo z sądu. Z wrażenia to aż usiadłam, nie wiedziałam, co mam powiedzieć – wspomina pani Jolanta.

- 23 lata tam mieszkałem, miałem znajomych, kolegów. Ciężko było mi się stamtąd wyprowadzić. Potem jakoś się pogodziłem – mówi pan Adrian, syn pani Jolanty.

Dlaczego ojciec pana Adriana i pani Karoliny pozbawił ich dachu nad głową? Jakie były motywy jego postępowania? Niestety, mężczyzna nie znalazł dla nas czasu na rozmowę.
Później przesłał nam nagranie, w którym powiedział:

„To kobieta miała się wyprowadzić w marcu”. Ona mnie gnębiła, ona mi opinię w sądach popsuła. Ja nigdy przez pięćdziesiąt lat z policją nie miałem do czynienia. Ja to przepisałem w darowiźnie, bo chciałem się jej pozbyć. Myślę o dzieciach, bo ja to w nerwach, w stresach (zrobiłem – red.)”.

- W tej sprawie mieliśmy do czynienia z konfliktem rodzinnym, między małżonkami. Założyliśmy tam Niebieską Karę. Ona była prowadzona od 2013 do 2014 roku. Dwukrotnie te interwencje zakończyły się odwiezieniem głowy rodziny na izbę wytrzeźwień – informuje Krzysztof Piasek,
rzecznik policji w Płocku.

Tymczasem rodzina siostrzeńca, który przejął dom twierdzi, że winę za rodzinny konflikt ponosi pani Jolanta i jej dzieci.

- Oni po prostu zamknęli go kilka razy w piwnicy, nie dawali mu jeść ani nic. On chciał się z nią po prostu rozwieść. Siostra go tu przygarnęła. Bał się, że straci majątek i go przepisał. Później to już był taki „Meksyk”, jak ona się dowiedziała, to zaczęły się schody – powiedziała krewna nowego właściciela domu.

O prawo do pozostania w domu rodzina walczyła pięć lat. Niestety pod koniec ubiegłego roku sąd w Płocku orzekł eksmisję bez prawa do lokalu socjalnego.

- Sąd miał świadomość, że orzeka o majątku, który były domem dla rodziny. Jednak w trakcie trwania małżeństwa pani Jolanta nie miała żadnego tytułu prawnego do tej nieruchomości. Nieruchomość była odrębną własnością jej męża – informuje Edyta Szafaryn, wiceprezes Sądu Rejonowego w Płocku.

Pani Jolanta i jej dzieci od czterech miesięcy zajmują wynajęte mieszkanie, które pochłania połowę pensji kobiety. Rodzeństwo, które wciąż się uczy, pomaga, chwytając się dorywczych prac. Rodzina musi też zapłacić siostrzeńcowi 12 tys. zł z tytułu bezumownego korzystania z domu.

- Mam nadzieję, że jeszcze będzie tak jak kiedyś i że wrócę do domu. Chciałbym, żeby tata też się zmienił – rozpacza pan Adrian.*

* skrót materiału

Reporter: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl