96-latka pozbawiona części domu. Przez wnuka
Pani Janina Putek ma 96 lat i wielkie marzenie: wrócić do domu, który w latach 80. kupiła w Wadowicach razem z mężem. Po jego śmierci nieruchomość podzielono między troje dzieci. Dziś część po córce przejął wnuk pani Janiny. Mimo zapisanej babci dożywotniej służebności części domu, odciął jej media, w tym centralne ogrzewanie i od 5 lat nie chce ich przywrócić, ignorując wyroki sądów.
Pani Janina Putek ma 96 lat i dwóch synów. Do 2010 roku żyła jeszcze jej córka. Dom, w którym mieszkała, kilkanaście lat temu przepisała na dzieci.
- W pewnym czasie jak już ojciec zmarł, nawet chyba wcześniej, podzielono to między nas, każdy dostał działkę. Natomiast prawo zamieszkania mama ma na podstawie aktu notarialnego,
gdzie siostra zapisała nieodpłatną, dożywotnią służebność osobistą mamie, polegającą na prawie zamieszkania w całej części domu – mówi Mieczysław Putek, syn pani Janiny.
Gdy siostra pana Mieczysława zmarła, dom odziedziczył jej syn. Pani Janina ma prawo w nim mieszkać, bo zapisano jej dożywotnią służebność i 4/18 własności. Jednak jak twierdzą jej synowie, wnuk robi wszystko, żeby opuściła mieszkanie.
- Najbardziej nas zabolało wyłączenie wszystkich mediów. No bo jak starszej kobiecie można wyłączyć wodę, prąd i gaz. Musiałem mamę zabrać do siebie, bo zaczęła płakać, że nie ma nic, zimno - mówi Stanisław Putek, syn pani Janiny.
- Ponad rok nosiliśmy wodę do matki. Prądu chyba też nie było około dwóch lat, podobnie ciepłej wody. Do tej pory nie ma centralnego ogrzewania – opowiada drugi syn Mieczysław Putek.
Mimo że starsza pani ze swoim domem jest bardzo związana, nie ma tam warunków do zamieszkania. Od kilku lat mieszka z synami, bo w jej lokalu brak centralnego ogrzewania i nie we wszystkich gniazdkach jest prąd. Gdy odwiedziliśmy jej mieszkanie, w środku było około 10 stopni ciepła.
- Zakupiony został piecyk elektryczny, bo bezpieczniejszy niż na gaz, ale niestety… prądu nie ma. Jest wyłączony w bezpiecznikach, na korytarzu, do którego nie mamy dojścia – tłumaczy Mieczysław Putek, syn pani Janiny.
- Przecież to jest moje, zapracowane, moja wieczystość. Ja tam 40 lat mieszkałam i teraz jestem wygnana – komentuje Janina Putek.
Od 5 lat toczą się postępowania przed Sądem Rejonowym w Wadowicach. Już w 2013 roku, pani Janina otrzymała sądowe zabezpieczenie roszczenia, co w praktyce oznacza, że wnuk powinien dostarczyć media do mieszkania. Nie zrobił tego, więc w 2017 roku sąd wydał kolejne zabezpieczenie, które jak twierdzą synowie staruszki, też jest ignorowane.
Wnuk pani Janiny początkowo nie chciał z nami rozmawiać. Gdy oglądaliśmy warunki w jakich musiała funkcjonować jego babcia, zmienił zdanie. Niestety, nie chciał wyjaśnić swojego zachowania, przekazał natomiast, że jesteśmy u niego w domu i musi wezwać policję.
Mimo że sądowe zabezpieczenie wydano w listopadzie 2017 roku, od czterech miesięcy nie można go wyegzekwować. Jak udało nam się dowiedzieć, sędzia, która prowadzi sprawę od kilku miesięcy jest na zwolnieniu lekarskim.
- Chciałabym tam wrócić. Myślę tylko o tym, modlę się i mam nadzieję – podsumowuje pani Janina.*
* skrót materiału
Reporter: Jakub Hnat
jhnat@polsat.com.pl