Na koncie czeka 170 tys. zł za wypadek. Komornik nie potrafi ich ściągnąć

33-letni Tomasz Skiba uległ w pracy poważnemu wypadkowi, po którym nigdy już nie odzyska w pełni sprawności. Mężczyzna wywalczył w sądzie 170 tys. zł tytułem zadośćuczynienia i odszkodowania od pracodawcy, ale - choć wyrok jest prawomocny, a pieniądze czekają - komornik nie potrafi ich ściągnąć.

Tomasz Skiba pracował w firmie w strefie ekonomicznej w Wykrotach na Dolnym Śląsku. 26 sierpnia 2014 roku pan Tomasz mieszał farbę. Podczas wykonywania tej pracy doszło do zapłonu. Mężczyzna miał poparzone 40 proc. ciała.

- Leżałem dwa miesiące w śpiączce z czego trzy tygodnie w stanie krytycznym. Po wybudzeniu było ciężko, nie mogłem sam się napić, zjeść miałem takie przykurcze rąk, że nie nimi nie ruszałem – powiedział.

Pan Tomasz nie wrócił już do pełnej sprawności i do swojej pracy. Ma orzeczony stały uszczerbek na zdrowiu.

- Lekarz stwierdził, że jestem całkowicie niezdolny do pracy i nigdy nie będę już całkowicie zdolny. Dziś jedynie dorabiam sobie około 15-18 godzin miesięcznie za 200 zł miesięcznie, a tak jestem na utrzymaniu taty – mówił pan Tomasz.

Mężczyzna znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Dlatego wystąpił do sądu o zadośćuczynienie od pracodawcy. Sprawa zakończyła się prawomocnie w styczniu tego roku. Firma miała zapłacić panu Tomaszowi łącznie około 170 tys. zł, ale nie zapłaciła. Dlatego mężczyzna oddał sprawę do komornika.

- Po wysłaniu wniosku do komornika otrzymaliśmy informację, że na kontach firmy nie ma pieniędzy – poinformował Zbigniew Zawada, pełnomocnik pana Tomasza.

- Napisałem do Interwencji, bo moja cierpliwość się skończyła. Sąd mi zasądził odszkodowanie, a na dzień dzisiejszy nie wiadomo gdzie te pieniądze są – dodał pan Tomasz.

Pojechaliśmy z panem Tomaszem do jego byłego pracodawcy. Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego prężnie działająca firma nadal nie wypłaciła mężczyźnie należnych pieniędzy.

- Oczywiście środki na koncie firmy były i to od samego początku. Nawet zaniepokoiło mnie to, że nie są ściągane przez komornika, dlatego zadzwoniłam do banku. Okazuje się, że została przekazana informacja do komornika o uzupełnienie wniosku, bo jego wniosek był wystawiony na naszą firmę bez żadnych danych typu: REGON. I komornik nie uzupełnił tego do tej pory – powiedziała kierowniczka firmy, w której pracował pan Tomasz.

Pojechaliśmy więc do kancelarii komorniczej w Bolesławcu. Chcieliśmy zapytać komornika dlaczego od 20 lutego nie odpowiedział na pismo z banku i nie uzupełnił NIP-u i REGON-u, firmy.

- To idzie elektronicznie, a system nam tego nie generuje. I od miesiąca już jest taka sytuacja, że możemy wysyłać zajęcia elektronicznie do banku i dochodzą super, ale nie możemy odbierać na przykład odpowiedzi na zapytanie czy są jakieś inne konta albo odpowiedzi, że coś im tam jeszcze brakuje. System padł i informatyk się głowi – przekazał pracownik kancelarii komorniczej.

Jak zauważa Tomasz Kinastowski, rzecznik prasowy Izby Komorniczej we Wrocławiu, podanie numeru NIP i REGON powinno bezwzględnie znaleźć się w treści zajęcia, dla pewności banku, że dokonuje potrącenia właściwemu dłużnikowi. - Moge tylko przypuszczać, że jest to błąd kogoś, kto wprowadzał to zajęcie do komputera i nie zaznaczył odpowiedniej rubryczki - skomentował

- Komornik nic sobie z tego nie robi. Skoro wiedzą, że system jest zepsuty, to powinni go jak najszybciej naprawić. To jedno wielkie nieporozumienie – ocenił pan Tomasz.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl