Prawowity właściciel odzyskał hotel "Litwor" w Zakopanem
Decyzją krakowskiego sądu prawowity właściciel odzyskał pięciogwiazdkowy hotel „Litwor” w Zakopanem. Kancelaria prawna „Modrzejewski i Wspólnicy” miesiącami walczyła w sądach o usunięcie z hotelu nielegalnie zajmującej go firmy. Komornik w asyście policji wkroczył do „Litwora” w poniedziałek z postanowieniem sądu.
Od kilku miesięcy w Interwencji ostrzegaliśmy, że niektóre z najbardziej luksusowych hoteli w Zakopanem stanowią zagrożenie dla swoich gości. Po nagłośnieniu sprawy także urzędnicy zaczęli dostrzegać problem. Sytuacja na Podhalu zaczyna wracać do normy. Przypomnijmy – straż pożarna informowała, że w hotelu Litwor występują nieprawidłowości zagrażające zdrowiu i życiu.
- Nieprawidłowości dotyczyły warunków ewakuacji, które panują w hotelu Litwor. Chodzi tutaj głównie o ewakuacyjną klatkę schodową. Ona powinna być wydzielona pożarowo i wyposażona w system oddymiania. Tego nie było. Brak takiej klatki schodowej stwarza zagrożenie, bo warunki ewakuacji są kluczowym elementem bezpieczeństwa budynku – opowiadał Andrzej Król-Łęgowski z Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem.
W zeszłym roku nasi reporterzy dotarli do zdjęć prezentujących skandaliczne warunki, jakie panowały w kuchni pięciogwiazdkowego hotelu Litwor. Wielotygodniowy brud można było dostrzec tam na każdym kroku
- Dość ciężka sytuacja, bo takie obrazki nie powinny mieć miejsca w żadnym obiekcie. Bardzo niska świadomość personelu, który przygotowuje posiłki. Piekarnik jest też tragiczny. Zupy muszą być w pomieszczeniach chłodniczych. Powinny być przykryte pokrywką – mówiła Beata Trojańska, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Zakopanem, gdy pokazywaliśmy jej zdjęcia.
Reporter: Jak to możliwe, że doprowadziliście do takiej sytuacji?
Trojańska: Nie wiem, kiedy kontrola była przeprowadzona. To nie wskazuje, że nie ponosimy odpowiedzialności nadzoru nad tym obiektem. Jest to karygodne. Nie może tak być, żeby w obiekcie tak była prowadzona działalność żywieniowa.
- Może to stanowić zagrożenie dla zdrowia?
- Może.
W 2017 roku właścicielem hotelu stała się kancelaria Modrzejewski i Wspólnicy. Kiedy przejęła hotel, nie mogła uwierzyć, że jest w tak złym stanie. Planowano przeprowadzić remont. Niestety okazało się to niemożliwe. Dlaczego? Bo poprzedni właściciel wydzierżawił go powiązanej ze sobą firmie, która nie chciała go dobrowolnie opuścić. A zakopiański sąd uznał, że to właśnie były dzierżawca powinien pozostać w Litworze.
- Sąd Rejonowy w Zakopanem uznał, że właściciel nie może pozbyć się osoby trzeciej, która jest na terenie obiektu, która nie płaci, wykorzystuje go do własnych celów – powiedział Michał Kuźmicz, adwokat kancelarii „Wójcik , Kuźmicz i Partnerzy”, reprezentujący Kancelarię „Modrzejewski i Wspólnicy”.
26 marca bieżącego roku w samo południe przed zakopiańskim hotelem Litwor pojawił się komornik w towarzystwie kilku policjantów. Wszystko dzięki decyzji Sądu Okręgowego w Krakowie, który uznał, że hotel Litwor ma jednak wrócić w ręce prawowitego właściciela, czyli warszawskiej Kancelarii „Modrzejewski i Wspólnicy”.
- Zwyciężyła sprawiedliwość, po 8 miesiącach Sąd Okręgowy w Krakowie wydał orzeczenie, na mocy którego stwierdził, że ktoś, kto tutaj był i funkcjonował nie będąc właścicielem, powinien oddać kancelarii „Modrzejewski i Wspólnicy” jego własną nieruchomość: hotel, gdzie jest wpisany w księgi wieczyste – stwierdził Michał Kuźmicz, adwokat kancelarii „Wójcik, Kuźmicz i Partnerzy”, reprezentujący Kancelarię „Modrzejewski i Wspólnicy”.
- 20 marca zapadło postanowienie przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Jest to postanowienie w przedmiocie zabezpieczenia roszczenia. Sąd nakazał stronie pozwanej, aby wydała nieruchomość w Zakopanem zabudowaną hotelem wraz z wyposażeniem oraz kluczami, kartami do czytników czy pilotami do wejścia – poinformowała Beata Górszczyk z Sądu Okręgowego w Krakowie.
Jak donoszą dziennikarze prasowi, tuż przed pojawieniem się komornika, pod hotel Litwor podjechali karawanem ochroniarze byłego dzierżawcy obiektu, którzy weszli do obiektu.
Wszystkie wejścia zamknięto na klucz. Zauważyliśmy też zamaskowanego mężczyznę, który wyjeżdżał z garażu hotelowego samochodem z zasłoniętymi tablicami rejestracyjnymi. Z hotelu zaczęto wynosić wiele rzeczy i pakować do samochodów.
Kiedy komornik wszedł do środka hotelu, były dzierżawca zaczął wykwaterowywać gości. Ci nie mogli uwierzyć, że muszą go opuścić. Przedstawiciele byłego dzierżawcy Litwora nie chcieli rozmawiać z dziennikarzem Telewizji Polsat.
Prawowici właściciele hotelu i jego nowy dzierżawca zapowiedzieli zaraz po odzyskaniu obiektu, że bezpieczeństwo gości hotelowych będzie dla nich priorytetem.
- W tej chwili zapoznajemy się ze stanem obiektu. Będziemy się starali jak najszybciej
dostosować go do naszych standardów i uruchomić jak najszybciej, by przyjąć nowych gości – zapowiedział Tomasz Wierczewski, nowy dzierżawca hotelu z firmy HTH.
- Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy, że wszystkie nieprawidłowości prawne zostaną zalegalizowane, że zbadamy ten obiekt pod kontem normalnego użytkowania, żeby był bezpieczny i miły dla gości – dodał Michał Kuźmicz, adwokat kancelarii „Wójcik , Kuźmicz i Partnerzy”, reprezentujący Kancelarię „Modrzejewski i Wspólnicy”.
To nie koniec kłopotów zakopiańskich hotelarzy. Jak wielokrotnie alarmowaliśmy, część czterogwiazdkowego hotelu Belvedere jest samowolą budowlaną. Sale konferencyjne, jadalnia, klatka schodowa powstały bez pozwoleń i stwarzają zagrożenie dla turystów. Teraz zauważyli to też urzędnicy.
- Wydana została decyzja rozbiórki dobudowanej części hotelu z powodu nieprzedłożenia poprawnej dokumentacji technicznej. Inwestor nie był w stanie przedstawić takiego projektu, żeby odpowiadał obowiązującym przepisom – powiedział Jan Kęsek , Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zakopanem.
Jak wyjaśnił, obiekt dostał pozwolenie na trzy kondygnacje naziemne, a inwestor czwartą kondygnację miał przeznaczoną na strych. - W tej części powstały pokoje hotelowe. Przez to, że czwarta kondygnacja zmieniła swoje przeznaczenie, zmieniło się bezpieczeństwo pożarowe, sanitarne i inne. Ta kondygnacja nie była objęta pozwoleniami i odbiorami – dodał Kęsek.
W hotelu Belwedere powstały bez pozwoleń apartamenty i pokoje na nieużytkowym poddaszu. Sprawa bulwersuje opinię publiczną, bo zaadaptowane nielegalnie poddasze już kiedyś się paliło. Pożar wybuchł w grudniu 2014 roku. Ewakuowano wówczas 401 osób. Tylko cudem wówczas nikt nie zginął
- Nie było żadnych alarmów, nas obudził pies, który zaczął ujadać, bo biegał boy hotelowy i kazał uciekać z pokoi - wspominała Marcjanna Dziamska , poszkodowana w pożarze.
- Przyczyny pożaru nie są jasne. Wiemy, że pożar rozpoczął się na ostatnim piętrze w rejonie apartamentów wyposażonych w kominki. Prawdopodobnie doszło do rozszczelnienia przewodu kominowego. Przeprowadzaliśmy kontrolę po pożarze i stwierdziliśmy nieprawidłową eksploatację tych przewodów kominowych – poinformował Andrzej Król-Łęgowski z Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem.
- Toczy się postępowanie w sprawie zaadaptowanego poddasza. Postępowanie to zostanie zakończone do końca kwietnia. Inwestor miał przedstawić dokumentację i czekamy. Złożył, ale nie odpowiadała przepisom. Zastrzeżenia nie są tylko z przepisami pożarowymi, ale także innymi. Jest tam ogół przepisów technicznych naruszony – dodał Jan Kęsek - Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Zakopanem.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl