Ma 160 zarzutów i jest wolna!

57-letnia Gabriela B. z Łęczycy ma nietypowy sposób na życie. Zaciąga przez internet niewielkie kredyty na inne osoby. Mimo że kobiecie postawiono już ponad 160 zarzutów, proces stoi w miejscu, bo ta przedstawia zaświadczenia lekarskie o niepoczytalności. I cały czas wyłudza kredyty. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Gabriela B. była stażystką w miejscowym urzędzie skarbowym, gdzie zdobyła dane części swoich ofiar.

75-letnia pani Danuta  z Łęczycy całe życie pracowała uczciwie jako księgowa. Ta schorowana i samotna kobieta myślała, że będzie miała spokojną starość. Niestety, w jej życie dwa lata temu brutalnie wkroczyła sąsiadka. I na dobre zburzyła spokój.

Gdy pani Danuta dowiedziała się, że sąsiadka zaciągnęła na nią kredyty, trafiła do szpitala. 
- Dostałam wysokiego ciśnienia z tych nerwów. ZUS przysłał pismo, że zabierają mi niecałe 500 zł – wspomina.

Gabriela B. od 2015 roku zaciągała kredyty na inne osoby. Były to małe kwoty, do 1000 zł. Pieniądze pożyczała w instytucjach finansowych przez internet. Wyłudzała też telefony.  Poszkodowanych jest ponad 170 osób z Łęczycy i okolic. Wiele z nich o oszustwie dowiadywało się dopiero od windykatorów.

- Każda pożyczka to materiał na odrębne postępowanie, aktualnie kobieta stoi pod zarzutem popełnienia ponad stu przestępstw, planujemy kolejne uzupełnienie. Suma strat oscyluje w granicach 100 tys. zł. Pieniądze te były pożytkowane na codzienne życie, aczkolwiek mamy też informacje o możliwym uzależnieniu od hazardu - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

57-letnia dziś Gabriela B. na początku 2013 roku przez sześć miesięcy była na stażu z urzędu pracy w miejscowym urzędzie skarbowym. Ustaliliśmy, że miała tam dostęp do dokumentów z danymi podatników, takimi jak PESEL czy adres. W czasie śledztwa zeznała, że to stamtąd brała dane przyszłych ofiar.

- Stażysta powinien mieć swojego opiekuna w czasie stażu. I tak było w tym przypadku. Staż był na określony czas, odbył się i została wystawiona pozytywna opinia przez pracodawcę. Nie było żadnych uwag,  pani wykonała swoje obowiązki – tłumaczy Lidia Zięba, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Łęczycy.

Urząd Skarbowy w Łęczycy nigdy nie poczuł się w tej sprawie do odpowiedzialności. Po zakończeniu stażu po prostu zamknął sprawę. Nie przeprowadził żadnej kontroli ochrony danych ani prawidłowości postępowania pracowników. Oficjalnie dlatego, że nie miał sygnałów z prokuratury. To fragment przesłanego nam oświadczenia:

„Naczelnik Urzędu Skarbowego w Łęczycy nie czuje się adresatem pytań, gdyż:
- nie ma wiedzy, czy doszło do kradzieży danych osobowych
- wiedzę na temat działań przestępczych wskazanej osoby czerpie wyłącznie z doniesień medialnych.
- zakończenie stażu ( lipiec 2013) przez wskazaną osobę było zakończeniem z nią wszelkiej współpracy i kontaktów.”

Gabriela B. wciąż mieszka na jednej klatce ze swoimi ofiarami, unikając odpowiedzialności przed sądem. Przedstawia zaświadczenia o niepoczytalności, przez co nie można kontynuować procesu. Kobieta, która oszukała między innymi własnych sąsiadów, nie została jednak aresztowana ani skierowana do zakładu zamkniętego. Uznano, że wystarczy policyjny dozór.

- Podejrzana ma poważne problemy ze zdrowiem i praktycznie od sierpnia 2015 roku uzyskujemy opinie, z których wynika, że jej poczytalność jest ograniczona w stopniu znacznym. Podejrzana stawiała się na wezwania, przyznawała się do stawianych zarzutów – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

- Spotkaliśmy ją rano, jak wracała z zakupów. Bardzo logicznie odpowiadała na pytania, wręcz byliśmy zaskoczeni – twierdzi Mateusz Słomecki z łódzkiego oddziału dziennika Fakt.

- Mnie to się wydaje, że jak ktoś jest chory, to go zamknąć i leczyć. A jak jest zdrowa, to zamknąć i niech odpowiada za to, co zrobiła. A tym wszystkim ludziom unieważnić umowy. Tak należałoby zrobić – podsumowuje pani Danuta.*

* skrót materiału

Reporter: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl