Uciążliwy remont, przykre telefony, brak prądu zimą. Bój o mieszkania w Krakowie

Marian Szlachetka wraz z żoną od przeszło 30 lat mieszka w kamienicy przy ulicy Starowiślnej 43 w Krakowie. Dwa lata temu dowiedział się, że wart kilka milionów budynek został sprzedany. - To jest potężna grupa. Kupują kamienice na umór. Paweł K. postanowił zrobić tu tzw. remont – opowiada pan Marian. On, jak i pozostali lokatorzy twierdzą, że robione jest wszystko, by opuścili mieszkania.

- Kamienicę przejął Paweł K. z grupy, która swoim zasięgiem sięga Gdańska, a kończy się na Krakowie. Działają w Rzeszowie, Poznaniu, Łodzi – opowiada pan Marian.

- Huk był od rana do wieczora. Budowa, bród, smród. Sami sprzątaliśmy, ale tu się nie da w ogóle żyć – mówi Joanna Szlachetka.

- Historie złe zaczęły się w styczniu 2017 roku. Na poddaszu mieszkał starszy człowiek, który spowodował pożar i zginął. Strażacy, jak zakończyli akcję, to pozwolili z powrotem podłączyć prąd i gaz, ale na to nie zgodził się K. To była pierwsza represja, a to przecież była zima i było ponad 20 stopni mrozu. Sąsiedzi przychodzili do mnie do domu, bo mam piec i w tym piecu żeśmy gotowali – dodaje pan Marian.

Schemat działania nowych właścicieli jest bardzo podobny. Najpierw nękając telefonami nakłaniają lokatorów do wyprowadzki, a kiedy to nie skutkuje, pod pretekstem koniecznych remontów zamieniają życie niechcących się wyprowadzić w piekło.

- Paweł K. ma panią M., która przychodziła nas straszyć, że jeżeli się nie wyprowadzimy, to mi wpadnie ściana od sąsiada, to nie wytrzymam, bo będzie kurz. Opowiedziała mi, jakie będą robić remonty w budynkach i dodała, że jeżeli przeżyję to i tak nie będzie mnie stać na czynsz. Poczułam, że nie jestem we własnym kraju. Mam 92 lata, przypomniała mi się okupacja. I rosyjska, i niemiecka - mówi lokatorka Danuta Molik.

- Administratorka dzwoniła co tydzień do syna z pytaniami, kiedy się w końcu wyprowadzi. Druga pani, która ma 91 lat nie wytrzymała tego psychicznie i jest w stanie krytycznym, nieprzytomna. Drugiej pani mąż też nie wytrzymał psychicznie i zmarł miesiąc temu. W szpitalu mówił, że nie ma do czego wracać – opowiada lokator Piotr Dziewoński.

Po dwóch latach kierowana przez Pawła K. spółka przysłała mieszkańcom wypowiedzenia umowy najmu z terminem jednego miesiąca na wyprowadzenie się. Państwo Szlachetkowie zignorowali ten wymóg i czekają aż to sąd wyda nakaz eksmisji. Paweł K. odmówił wystąpienia przed kamerą.

– Co wychodzę do okna, to aż przykro patrzeć. Ciemno, pusto, głucho. Ja się czuję jak w trumnie. Za życia w trumnie – mówi Joanna Szlachetka, jedna z nielicznych już lokatorek kamienicy.

– To wszystko jest zgodnie z prawem. Ja nie mam pretensji do sądów, do pana K., do spółki takiej, siakiej, owakiej. Oni postępują zgodnie z prawem. Takie mamy właśnie prawo. Zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów nie jesteśmy uczestnikami żadnej rozmowy, my nie mamy żadnych praw – podsumowuje lokatorka Janina Dziewońska.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl