Twierdzi, że pobił ją partner, instruktor krav magi. „Zobaczyłam szał w jego oczach”

Katarzyna Dziedzic niespełna rok temu poznała Miłosza P., instruktora fitness, trenera krav magi. Zakochała się w nim bez pamięci. Sielanka nie trwała jednak długo. Miłosz P. izolował panią Katarzynę od rodziny i znajomych. W ubiegły weekend w ich domu rozegrał się dramat. Pani Katarzyna twierdzi, że została brutalnie pobita przez swojego partnera i nie jest jedyna jego ofiarą. Ten zapowiada, że w sądzie udowodni swoją niewinność.

26-letnia Katarzyna Dziedzic jeszcze 10 miesięcy temu była pewną siebie, radosną kobietą. Wtedy poznała 36-letniego Miłosza P. i zakochała się. Był trenerem personalnym w jednej z olsztyńskich siłowni, trenował krav magę, prowadził zajęcia z samoobrony dla kobiet. Razem wyjechali do Gdańska, mimo że znajomi ostrzegali ją przed mężczyzną. Był rozwiedziony, a wobec swojej byłej żony i teściowej miał stosować przemoc.

- Od samego początku miałam wrażenie, że jest bardzo zazdrosny o mnie. Nawet jak poszliśmy razem do klubu, ja nie mogłam praktycznie odwracać głowy, bo robił mi sceny. Zabraniał mi  spotykać się z koleżankami. W ten wieczór zobaczyłam jak pisze SMS. I zobaczyłam szał w jego oczach. Pamiętam tylko ten moment, że próbowałam uciec do łazienki i zamknąć drzwi. To były najgorsze chyba dwie sekundy w moim życiu czy nawet sekunda. Jak zobaczyłam, że jest już za późno i on szarpnął z drugiej strony, i zobaczyłam ten szał w jego oczach, jak potem rzucił mnie na tę podłogę, zaczął wykręcać mi ręce. Ostatecznie wziął moje włosy i zaczął bić parę razy o podłogę. Leciała krew i poczułam, że coś w nosie mi pęka – opowiada Katarzyna Dziedzic.

- Policjanci poinformowali ją o tym, żeby od razu złożyła zawiadomienie o przestępstwie. W tym czasie szukali sprawcy. Wytypowaliśmy mieszkanie, w którym mężczyzna mógł się ukrywać i po zawiadomieniu przez kobietę on został zatrzymany, kiedy wychodził z mieszkania – mówi Karina Kamińska z Komendy Miejskiej  Policji w Gdańsku.

Po usłyszeniu zarzutów Miłosz P. wyszedł na wolność. Grozi mu dwa lata więzienia. Pod Gdańskiem udało nam się znaleźć dom, w którym mieszka jego rodzina, ojczym i brat.  Niestety nie nikt nie chciał z nami rozmawiać. Próbowaliśmy się także skontaktować z mężczyzną, ale bezskutecznie. Udało nam się porozmawiać z jego przyjacielem.

- Nic panu nie powiem, żeby była jasność. Miłosz jest moim przyjacielem i tego świat nie cofnie. Natomiast on ma na ten temat jakiś tam swój punkt widzenia. O ile się nie mylę, chyba wyda stosowny komunikat. To jest jego sprawa, jego życie – mówi przyjaciel Miłosza P.

Oświadczenie Miłosza P. opublikowane w Internecie:

,,Myślę, że już nadszedł czas, żebym się wypowiedział w tym temacie. Dla mnie osobiście jest to historia,jak można zniszczyć komuś życie w trzy godziny. Całą reputację, to na co pracowałem latami. Powiem tylko tyle, że nie zrobiłem tego i to udowodnię przed sądem”

Postanowiliśmy popytać o Miłosza P. w jego rodzinnej miejscowości. Kilka godzin później otrzymaliśmy nagrania. Osoba, która nam je przekazała, twierdzi, że są to słowa Miłosza P., z jednego z komunikatorów. Miał w nich opowiadać, co zrobi jednej ze swoich poprzednich partnerek.

Fragment nagrań Miłosza P. udostępnionych nam przez informatora:

,,K…,  chwycę ją za włosy, ściągnę do parteru i będę tak ją nap… garściami aż połamię jej żuchwę, rozumiesz? Połamię jej żuchwę aż będzie miękka. Jakby ona krzyczała: bandyta, tobym najpierw ją złapał za ryj, skręcił jej kark, a później się nią zajął”

- Znałem go kiedyś i od trzech lat go nie chcę znać. On jest człowiekiem socjopatycznym, mściwym. Bił żonę, pobił teściową.  Nie chcę go znać, choćby dziś się do mnie odzywał wszelkimi możliwymi drogami, to zakopałem go za życia. Może tylko tyle i to można zacytować – mówi były znajomy Miłosza P.

- Jak jechałam w karetce, to starałam się zebrać w sobie i wtedy postanowiłam, że chcę, żeby ludzie się o tym dowiedzieli i żeby inne kobiety, które przez to przechodzą, nie musiały aż do takiego momentu dochodzić.  I może moja historia sprawi, że niektóre kobiety się opamiętają, bo ja opamiętałam się za późno. Oni się nie zmieniają. Następnym razem z pobicia może być zabójstwo – mówi Katrzyna Dziedzic. *

*skrót materiału

Reporter: Jakub Hnat

jhnat@polsat.com.pl