12-letnia Wiktoria ofiarą zwyrodnialca. Telefony z pogróżkami

- Wściekłość, że dopuścił się do takiego czynu i bezsilność, że nie mogliśmy uchronić przed tym córki – mówi matka molestowanej 12-letniej Wiktorii z Chorzowa. Dziewczynkę zaczepił kierowca i namówił, by wsiadła do samochodu. Wówczas zaczął się onanizować. Sytuacja powtórzyła się dwa tygodnie później. W związku ze sprawą policja poszukiwała Mariusza D., karanego w przeszłości za gwałt na dziewczynce.

Chorzów, szósty grudnia zeszłego roku. 12-letnia Wiktoria jak co dzień idzie do szkoły. Jest dziesiąta rano. Dziewczynka mija przystanek autobusowy. W pewnym momencie podjeżdża do niej nieznany samochód. Za kierownicą siedzi mężczyzna.

- Nawiązuje rozmowę i informuje tę dziewczynkę, żeby wsiadła do auta, żeby mu pomogła, bo on przyjechał do narzeczonej. Nie wie dokładnie, gdzie ona mieszka, żeby ona pomogła mu wskazać ten adres. Ten pedofil wyjechał polować na jakąś dziewczynkę. No i to polowanie mu się udało - opowiada Arkadiusz Andała, prywatny detektyw.

- Wsiadła do tego samochodu, rzeczywiście ufając w to, że ten człowiek ma dobre intencje, rzeczywiście chce zawieźć te kwiaty do dziewczyny, jak powiedział – mówi matka molestowanej dziewczynki.

- Wjechali między budynki i można powiedzieć, że od razu przeszedł do finalizacji swojego rojenia – dodaje detektyw Andała.

Jak się okazuje, doszło do dwóch takich zdarzeń. Drugie  - z 20 grudnia wyglądało niemal identycznie.

- Znów dał jej 50-złotowy banknot i poprosił córkę, żeby przyszła jeszcze w środę, że będzie chciał ją gdzieś zawieźć – mówi matka molestowanej dziewczynki.
            
Sprawa wyszła jednak na jaw. Dzięki kamerom miejskiego monitoringu, śledczy szybko wytypowali podejrzanego. Okazał się nim Mariusz D., 50-letni mieszkaniec Tychów. W przeszłości karany za kilkukrotny gwałt na małoletniej dziewczynce. W więzieniu odsiedział wówczas cztery lata.

Aby schwytać Mariusza D., prokuratorzy wystawili za nim list gończy. Kilka dni temu jego zdjęcie pojawiło się niemal we wszystkich mediach. W jego sprawie pojawił się jednak kolejny wątek. Okazało się, że ktoś grozi przez telefon rodzinie Wiktorii.

- Męski głos powiedział wulgarne słowa pod moim adresem, z dodatkiem: coś ty im tam na mnie naopowiadała? Następnego dnia też wykonał 7-8 połączeń – opowiada matka molestowanej dziewczynki.

- Dostała też SMS, że wie, gdzie ona mieszka. To chyba oczywiste, że za tymi groźbami karalnymi zazwyczaj stoi sprawca albo osoby działające na jego zlecenie – dodaje detektyw Andała.

Za pomoc w odnalezieniu Mariusza D. wyznaczono nagrodę w wysokości 10 000 złotych. Ale wczoraj o 8 rano mężczyzna sam zgłosił się do prokuratury. Nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że ma alibi na czas, kiedy doszło do molestowania Wiktorii. Prokuratura wystąpiła do sądu o areszt na trzy miesiące. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, grozi mu 5 lat więzienia.

- Zastanawiam się nad tym, co będzie później i mnie to przeraża. To, co się dzieje, to jak gangsterski film. Koszmarna sytuacja – podsumowuje matka molestowanej dziewczynki.*

* skrót materiału
** imię dziewczynki zostało zmienione

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl