„Ktoś ma plan, żeby zarobić wielkie miliony”. Obwodnica Warszawy kosztem Wesołej

Mieszkańcy Wesołej protestują przeciwko obwodnicy, która ma podzielić tę warszawską dzielnicę na pół. Będzie sześciopasowa obwodnica na 7-metrowym nasypie. Mieszkańcy Wesołej protestują, bo przez lata zakładano, że obwodnica będzie przebiegać w zupełnie innym, mniej inwazyjnym miejscu.

„Obwodnica nie przez centrum!” skandowali mieszkańcy Wesołej. Sprzeciwiają się planowanej wycince Lasu Milowego i zastąpienia drzew biegnącą przez centrum obwodnicą!
- Myśmy trzymali ten las jako największy walor, żeby tu można było żyć – mówi Stanisław Banasiuk, mieszkaniec Wesołej.

Wesoła to zielone płuca Warszawy. Mieszkańcy od kilkudziesięciu lat wiedzieli, że przez ich miejscowość będzie przebiegać obwodnica. Ale twierdzą, że miała być ona w wariancie czerwonym - w tunelu, po południowej stronie.

- On był zawsze planowany i wszyscy w Wesołej wiedzieli, że dokładnie tędy przejdzie droga. Grunty wzdłuż „czerwonego” były wielokrotnie tańsze niż w centrum Wesołej – opowiada mieszkanka Agnieszka Klembowska.

Ale nagle w marcu 2015 roku okazało się, że preferowanym przez inwestora, czyli Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, jest wariant zielony – biegnący przez centrum dzielnicy. Bez tunelu.

Państwo Brodeccy są trzypokoleniową rodziną. Kupując dom naprzeciwko Lasu Milowego nie przyszło im do głowy, że zamiast niego już wkrótce mogą mieć przed oknami obwodnicę! 

- Za oknem będziemy mieli sześciopasmową drogę na wysokim 7-metrowym nasypie z ekranami, które podwyższą jeszcze tę konstrukcję drogową o 4 metry, z ruchem szacowanym na 100 000 pojazdów na dobę – wymienia Adam Brodecki.
 
Dziś Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad twierdzi, że czerwonego wariantu… nie było.

- To właśnie mnie najbardziej dziwi, że był ktoś przekonany na podstawie danych, które nie bardzo wiem, skąd wynikały i kto obiecał tym państwu takowy wariant – mówi Jan Krynicki z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Protestujący mają inne zdanie. Nie są przeciw obwodnicy, ale nie godzą się, by szła ona ich kosztem. Mają też podejrzenia, kto na zmianie skorzysta.

- W 2007 roku była uchwalona prawomocna decyzja środowiskowa na ten wariant - to po pierwsze. Ppo drugie: ten wariant konsekwentnie jest w studium uwarunkowań przestrzennych m.st. Warszawy i w dokumentach planistycznych Sulejówka – opisuje Agnieszka Klembowska, mieszkanka Wesołej.

- W 2007 roku, kiedy pani minister Gęsicka ustalała wariant czerwony w tunelu, nastąpiły gwałtowne ruchy w pobliskich gruntach. One należały do skarbu państwa, a w tej chwili należą do prywatnych właścicieli, do 4 nazwisk. Kto wiedział o tym, że warto tutaj kupować w momencie, kiedy od lat mówiliśmy, że tędy pójdzie obwodnica? Ktoś ma plan, żeby zarobić wielkie miliony, setki milionów złotych, wybudować drugie Miasteczko Wilanów, a ludzi pozbawić lasu – mówi inna mieszkanka Wesołej Joanna Gorzelińska.

- To neutralny wybór tego, co jest najbardziej optymalne, zarówno dla społeczeństwa lokalnego, dla środowiska naturalnego, jak i dla infrastruktury – odpowiada Jan Krynicki z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Na spotkanie z nami przyszła też reprezentacja tych mieszkańców, którzy protestują… przeciwko protestującym. I chcą, by obwodnica biegła w wariancie zielonym.

- Przy wariancie zielonym poszkodowanych będzie pięć tysięcy osób, a przy czerwonym -
kilkadziesiąt osób – mówi jeden z mieszkańców.

- To jest brutalna i jawna manipulacja!- odpowiada zwolennik wariantu zielonego. 

By dać zielone światło inwestycji, Generalna Dyrekcja czeka na decyzję środowiskową, którą wydać ma Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku. Mieszkańcy boją się, że chociaż proces się nie zakończył, decyzja już zapadła. Dlatego ponad tysiąc mieszkańców Wesołej wyszło na ulice, skandując m.in. „tylko szalony popiera zielony”.

- Trudno urzędnikowi decydować o tym i wpływać na inwestora, jaki kierunek został obrany przy podejmowaniu tej decyzji – mówi Beata Bezubik z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku.

- Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie powinna być długopisem GDDKiA, żeby podpisać to, co GDDKiA podrzuca, tylko powinna rozważyć i przeanalizować wszystkie okoliczności. Niestety RDOŚ tego nie robi, zachowuje się tak, jakby decyzja była już podjęta, mimo że procedura nie jest zakończona – uważa Agnieszka Klembowska, mieszkanka Wesołej.

- Na to nigdy się nie zgodzimy! I nawet jeżeli dyrektor RDOŚ wyda decyzję na wariant zielony, to przywiążemy się do drzew, zaskarżymy to w sądzie i wygramy – dodaje Joanna Gorzelińska, również z Wesołej.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl