Karetka nie była ubezpieczona. Kierowca ma zapłacić 20 tys. zł za kolizję!

Pan Łukasz jako kierowca karetki prywatnej firmy świadczącej usługi dla szpitala w Sławnie spowodował kolizję. Wówczas okazało się, że karetka nie ma obowiązkowego ubezpieczenia. Teraz młodego ratownika ściga Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny i jedno z towarzystw ubezpieczeniowych. W sumie żądają około 20 tys. zł. Właściciel karetki umywa ręce.

27-letni pan Łukasz z zawodu jest ratownikiem i kierowcą karetki. Półtora roku temu mężczyzna wykonywał usługi dla firmy, która udostępniała swoje karetki transportowe szpitalowi w Sławnie koło Darłowa.

- Do moich obowiązków należał przewóz pacjentów między szpitalami, techników RTG, zdarzały się pilne przewozy pacjentów, krwi  - opowiada Łukasz Płuza.

Przychodząc do pracy mężczyzna pobierał kluczyki do ambulansu, którym miał w danym dniu jeździć. 14 sierpnia 2016 roku dostał telefonicznie polecenie pilnego wyjazdu.

- Dostałem informację od koordynującego, że mam wyjazd. Nie było dokumentów, więc zadzwoniłem do pracodawcy. Ten mnie zapewnił, że dokumenty ma przy sobie, ale żeby jechać, bo nie wiadomo, co to może być. Na tamten moment w szpitalu stała tylko jedna karetka – twierdzi Płuza.

- Traf chciał, że zaraz po wyjeździe ze szpitala Łukasz wjechał w tył samochodu turystów, którzy jechali znad morza. Jego winą było jedynie to, że nie dostosował prędkości, ale za to dostał mandat karny 200 zł – dodaje Julita Mazur, narzeczona pana Łukasza.

Wezwana na miejsce policja ustaliła, że karetka nie ma ubezpieczenia OC. Powiadomiono  Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.

Pan Łukasz przeżył szok, kiedy otrzymał od Funduszu wezwanie do zapłaty ponad 9 tysięcy złotych. A od jednej z firm ubezpieczeniowych przedsądowe wezwanie do wpłaty 11 tysięcy złotych.
- Kwota naprawy karetki to 4,5 tys. zł. I dokładnie tyle dla tej firmy odpracowałem. Przez miesiąc pracowałem za darmo. Nie przedłużono mi współpracy, choć obiecywano mi umowę, której nigdy nie dostałem. Byłem na stażu – wspomina Płuza.

- W zapisie umowy na świadczenia usług transportowych była informacja, że ubezpieczenie pojazdu jest po stronie firmy. Doszło do tragicznego dla młodego człowieka zdarzenia, który wykonywał umowę na rzecz szpitala pojazdem, który nie miał ubezpieczenia - mówi Tomasz Walasek, dyrektor szpitala powiatowego w Sławnie.

Pan Łukasz  nie rozumie, dlaczego to on ma pokryć wszystkie kary za brak ubezpieczenia. Z problemem został sam.

- Draństwo ze strony właściciela. Nie można niszczyć młodej osobie życia na starcie kariery.  Opinia, jeżeli chodzi o tego ratownika, jest bardzo dobra. Dzisiaj pracuje w innej firmie. Osoba skromna, z dużą empatią, dobrze wyszkolona. Dla młodej osoby zapłacić kilkadziesiąt tysięcy jest gigantycznym obciążeniem – mówi Tomasz Walasek, dyrektor szpitala powiatowego w Sławnie.

Pan Łukasz złożył zawiadomienie w prokuraturze rejonowej. Uważa, że nie tylko został oszukany, ale przez brak obowiązkowego ubezpieczenia narażone zostało bezpieczeństwo przewożonych pacjentów.

- Firma okazała się bardzo nierzetelnym kontrahentem. Transporty były opóźnione, nie były wykonywane. Współpraca była na ocenę niedostateczną. Firma zniknęła zabierając sprzęt. Nie rozliczyła się też ze sprzętu z wyposażenia karetek, więc spotkamy się z nią w sądzie – zapowiada Tomasz Walasek, dyrektor szpitala w Sławnie.

Siedziba spółki znajduje się w bloku w Lublinie. Pod wskazanym adresem nikogo nie zastajemy. Właścicielkę firmy odnajdujemy pod Koszalinem.

Reporter: Dlaczego pan Łukasz jechał karetką bez ubezpieczenia?
Właścicielka: Miał drugą karetkę.
- Dlaczego wydano  mu pojazd bez ubezpieczenia?
- Były dwa samochody, dlaczego wybrał drugi samochód, nie wiem.
- Nie macie sobie nic do zarzucenia?
- W tej chwili nie.

- Zawsze była jedna karetka. Nie widziałem nigdy dwóch. Nie było wyboru, musieliśmy brać to, co jest – opowiada inny kierowca.

- W poprzedniej jednostce, w której pracowałem, też mieliśmy problem z tą firmą. Być może pod inną nazwą, ale ta sama pani prezes. Mogę tylko przestrzec innych dyrektorów przed korzystaniem z jej usług – mówi Tomasz Walasek, dyrektor szpitala w Sławnie.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl