Bój o 5 hektarów. Twierdzą, że sfałszowano umowę dzierżawy

Rodzina Semczuków twierdzi, że nie może sprzedać swojej ziemi przez sfałszowany aneks do umowy dzierżawy. Grunty użytkuje Eugeniusz K., który wydzierżawił je do 2014 r. od Stanisława Semczuka. Po śmierci Semczuka przedstawił aneks przedłużający umowę do roku 2019. I właśnie podpis na tej umowę kwestionuje rodzina zmarłego. Prokuratura umorzyła sprawę, bo biegli fałszerstwa się nie doszukali. Inaczej uważają grafolodzy wynajęci przez Semczuków.

Rodzeństwo Semczuków, trzy siostry i brat, posiada dom i około 5 hektarów ziemi w miejscowości Romanówka niedaleko Zamościa. Odziedziczyli je po zmarłym w 2013 roku bracie

- Stanisławie. W 2004 roku Stanisław Semczuk podpisał umowę dzierżawy z jednym z mieszkańców wsi.

- Przed końcem jej obowiązywania mój wujek dosyć nieoczekiwanie zmarł – opowiada Łukasz Semczuk, syn pani Marii.

Spadkobiercy chcieli wypowiedzieć umowę dzierżawy i sprzedać pola. Okazało się, że jest to niemożliwe.

- Moja mama zwróciła się do pana Eugeniusza z pisemna prośbą, o zaprzestanie użytkowania gruntów, a pan Eugeniusz K. przesłał do mojej mamy aneks do tej pierwotnej umowy dzierżawy (która wygasała w 2014 r. – red). Przedstawił aneks 13 miesięcy po śmierci brata, bez podpisów, bez niczego, który przedłużał umowę dzierżawy do 2019 roku – mówią Łukasz i Helena Semczukowie.

Rodzeństwo ma wątpliwości, co do autentyczności aneksu.

- Pierwotna umowa dzierżawy zawierała liczne pieczęci, między innymi wójt poświadczył własnoręczność podpisów, była zarejestrowana w starostwie.  A na aneksie takie pieczęci się nie znajdują. Jest tam tylko podpis należący do pana Eugeniusza i rzekomo do mojego zmarłego wujka – twierdzi Łukasz Semczuk.

- Zostały tylko trzy działki, które po prostu były zasiane zbożem. Powiedzieliśmy, że zbierzemy zboże i w lipcu, sierpniu oddamy. A oni naskarżyli, że mąż podrobił ten podpis na aneksie. Mąż się wkurzył i powiedział, że te trzy działki będzie użytkował dopóki jest umowa – słyszymy od żony Eugeniusza K. 

Siostry pana Stanisława zgłosiły sprawę do prokuratury. Rodzina jest w posiadaniu kilku opinii grafologicznych.

- Postępowanie zaczęło się w 2015 roku, państwo Semczuk złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do prokuratury w tedy jeszcze rejonowej w Tomaszowie Lubelskim. Uzyskano opinię biegłego z zakresu grafologii, która wskazywała, iż podpis Stanisław Semczuk na aneksie nie jest sfałszowany. W związku z tym postepowanie wtedy zostało umorzone. Pokrzywdzeni złożyli zażalenie na tę decyzję, w międzyczasie prokuratura zamojska dowiedziała się o sprawie, postanowiliśmy przyjrzeć się i wnioskować o kolejną opinie – informuje Bartosz Wójcik z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

- Z trzech opinii grafologicznych wynikało, że to nie jest podpis brata, a oni mają z Krakowa, która mówi, że to jest podpis brata – mówi Zofia Semczuk.

Ani prokuratura, ani sąd nie potwierdzili wątpliwości rodziny Semczuków. Przez aneks do umowy dzierżawy siostry pana Stanisława nie mogą sprzedać swojej własności.

- Zdajemy sobie sprawę, że pokrzywdzeni składali do akt sprawy opinie prywatne, nie mniej jednak prokuratura opiera się na renomowanej instytucji. W marcu sąd podtrzymał nasze umorzenie sprawy – tłumaczy Bartosz Wójcik z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

- Z tą ziemią nie możemy nic zrobić, płacimy podatki, a on korzysta z upraw – mówi Maria Semczuk.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl