Na licytacji kupił naczepę. Czekał na nią dwa lata!

Andrzej Żółkowski z Sokołowa Podlaskiego kupił na licytacji komorniczej naczepę-chłodnię za ponad 200 tys. zł, ale by móc ją użytkować, czekał 2 lata! Tyle czasu zadłużony właściciel naczepy przedłużał postępowanie, skarżąc kolejne decyzję komornika. W ciągu 2 lat naczepa straciła na wartości, pan Andrzej stracił też intratny kontrakt w Danii. Swoje straty wycenia na ponad 100 tys. zł.

W listopadzie ubiegłego roku pokazywaliśmy historię Andrzeja Żółkowskiego z Sokołowa Podlaskiego. Mężczyzna w marcu 2016 roku wylicytował naczepę od komornika za ponad 200 tys. zł. Dłużnik, do którego ona należała, złożył skargę na czynności komornicze. To spowodowało, że pan Andrzej nie mógł korzystać z zakupionej naczepy.

- Myśleliśmy, że około pół roku to taki maks będzie, że odzyskamy tę naczepę z dokumentami ze wszystkim. Ale już praca, można powiedzieć, że przepadła. Co nam z naczepy, jak dokumentów nie mamy? I nie można jeździć i jej użytkować – mówił Paweł Żółkowski, syn pana Andrzeja.

- Komornik powiedział mi, że było odebrać sobie pieniądze w 3. tygodniu po licytacji, jeżeli się tego nie uczyni, to trzeba czekać do rozstrzygnięcia sądu. Ja nie pojechałem po to, żeby te pieniądze odzyskiwać, tylko chciałem kupić konkretny sprzęt i go kupiłem. W tej chwili zamawiając taką chłodnię, to się odbiera ją w lipcu następnego roku. Takie są kolejki – tłumaczył Andrzej Żółkowski.

Pan Andrzej przez wylicytowaną naczepę tylko tracił. Z każdym dniem jej wartość malała, bo ona sama niszczała. Sąd, który rozpatrywał skargę na czynności komornicze oraz sam komornik uważali, że wszystko przebiegało zgodnie z prawem.

Marcin Kołakowski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga tłumaczył, że sprawa tyle trwała „właśnie dlatego, że dłużnikowi przysługuje skarga na czynności komornika". - Pierwotnie sprawa wpłynęła do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli, następnie została przekazana do Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ. Na to postanowienie o przekazaniu dłużnik wniósł zażalenie i zaszła konieczność jego rozpoznania – opowiadał sędzia Kołakowski.

- Ja chcę tylko swoje pieniądze, nic więcej. Skoro nie umie się komornik dogadać z dłużnikiem, to proszę mi oddać kasę. A on mówi, że nie może. To tak, jakby mi ukradł pieniądze. Skoro pieniądze leżą na koncie ministerstwa finansów, to niech mi zapłaci odsetki ustawowe, też nie może – komentował Andrzej Żółkowski.

W marcu tego roku pan Andrzej po prawie 2 latach od licytacji naczepy został jej właścicielem. 6 marca tego roku komornik przyjechał do firmy pana Andrzeja, by przekazać mu dokumenty.

Pan Andrzej jako właściciel naczepy w końcu może ją użytkować. Mężczyzna, mimo pozytywnego rozstrzygnięcia sprawy, chciałby, żeby komornik uregulował poniesione straty. O odszkodowanie walczy z sądzie cywilnym.

- Na samej wartości naczepy w tej chwili straciłem 19 tys. zł, ale gdybym nią pracował, to podejrzewam, że straciłem ze 100 tys. zł, to takie minimum – mówi Andrzej Żółkowski.

- Na naczepę czekaliśmy dwa lata, to na wyrok też możemy czekać i dwa lata. Nie wierzę, że to tak szybko przejdzie, ale nic do stracenia nie mamy, już i tak się straciło – dodaje Paweł Żółkowski.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz-Szklarska

kszumielewicz@polsat.com.pl