Niepełnosprawny lekarz odzyskał pracę. Pomogliśmy

Kolejny sukces Interwencji. Po naszym reportażu zwolniony, niepełnosprawny lekarz został przywrócony do pracy w przyszpitalnej przychodni, w której zatrudniony był przez 35 lat. Chwalili go pacjenci, w przychodni nie było kolejek, a na dalszą pracę Gustawa Dmowskiego zezwalał lekarz medycyny pracy. Mimo to doktora wówczas zwolniono.

Historię 63-letniego niepełnosprawnego kardiologa i internisty Gustawa Dmowskiego ze Świdnika opowiedzieliśmy na początku lutego.

Doktor został zwolniony w sierpniu zeszłego roku przez dyrektora szpitala w Świdniku z powodu orzeczenia o całkowitej niezdolności do pracy wydanego przez lekarza orzecznika ZUS. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jednak podkreślał, że rencista nadal może pracować. Wydana przez ZUS opinia to forma przyznania renty, a nie zakaz pracy.

- Nie ma zakazu pracy dla osób, które mają orzeczenie o niezdolności do pracy wydanej przez ZUS. O tym, czy dana osoba może pracować na danym stanowisku, decyduje lekarz medycyny pracy, który sprawdza, czy są jakieś przeciwskazania, żeby osoba podjęła zatrudnienie w danym miejscu – tłumaczyła nam w lutym Małgorzata Korba z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Lublinie.

- A lekarz medycyny pracy stwierdził, że mogę podjąć pracę na stanowisku, które miałem do tej pory – dodał Gustaw Dmowski.

Doktor jest niepełnosprawny od siedemnastego roku życia, co jednak nigdy nie  przeszkadzało jego pacjentom. W lutym dyrektor Szpitala Powiatowego w Świdniku  nie chciał wyjaśnić opinii publicznej swojej decyzji o zwolnieniu niepełnosprawnego lekarza.

- Sprawa jest w sądzie pracy, nie będę udzielał informacji – przekazał dyrektor szpitala Jacek Kamiński.

- Jest to świetny diagnosta, poświęca dużo czasu pacjentom. To oburzające, że zwolnili go po tylu latach nienagannej pracy. To, że doktor jest na wózku, nie ma znaczenia. Nie pracuje w szpitalu, nie pracuje na sali operacyjnej, pracuje w zwykłym gabinecie, za biurkiem. Jego zadaniem jest diagnoza, wysyłanie ludzi na badania - mówili Małgorzata Barwiak i Tomasz Giełzak, pacjenci niepełnosprawnego doktora.
 
Pacjenci lekarza alarmowali, że zwolnienie doktora narażało ich na pogorszenie zdrowia. Dlaczego? Bo w przyszpitalnej przychodni diametralnie wydłużył się czas oczekiwania na konsultację medyczną. Postanowiliśmy wówczas to sprawdzić. Zatelefonowaliśmy do rejestracji:
Rejestracja: Terminy to mamy odległe – 15 czerwca,
Reporter: Ale mamy początek lutego...
Rejestracja: Proszę pana, nic na to nie poradzę. Jest dużo osób. Było pięciu lekarzy, zostało dwóch. I jest problem.
Reporter: Jak mam sobie radzić, jak jestem chory i potrzebuję pomocy?
Rejestracja: Mamy takie terminy.

- Przyjmują koledzy, którzy pracują na oddziale. A to jest ich dodatkowe zajęcie i kolejki się wydłużyły – tłumaczył Gustaw Dmowski.

Zaledwie kilka dni po emisji reportażu sytuacja diametralnie się zmieniła. Gustaw Dmowski otrzymał propozycję natychmiastowego powrotu do pracy. Ugodę zawarto nawet przed sądem. Dziś kolejek w przychodni już nie ma.

- Pan doktor został przywrócony do pracy w dotychczasowym zakładzie pracy. Natomiast pracodawca, czyli szpital w Świdniku zobowiązany został do wypłaty określonej kwoty wynagrodzenia za czas pozostawania pana doktora bez pracy – informuje Katarzyna Pszczoła z Sądu Okręgowego w Lublinie.

- Efekt był natychmiastowy, skutek programu ewidentny. Pomogliście państwo bardzo. Po emisji programu dyrektor wystąpił o ugodę przed sądem. Warto zwracać się do Telewizji Polsat.  A pacjenci przyjęli mnie bardzo radośnie, mówią, że cieszą się, że wróciłem – opowiada Gustaw Dmowski.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl