Nie ma komu zbierać truskawek. Dokumenty zalegają w urzędach, a Ukraińcy czekają

Nowe przepisy o zatrudnianiu obcokrajowców sparaliżowały prace na polach. Teraz aby sezonowo zatrudnić obcokrajowca, trzeba złożyć tyle wniosków i oświadczeń, że urzędnicy nie nadążają z ich sprawdzaniem, co wydłuża procedurę do kilku tygodni i zniechęca pracowników. Problem mają m.in. plantatorzy truskawek z gminy Czerwińsk nad Wisłą.

- Gorzej to nigdy nie było. Od 16. roku życia robię z ludźmi na polu, nigdy nie było tak, żeby bać się wyjść z człowiekiem na pole – mówi jeden z mieszkańców gminy.
Bezradność. Tak o swojej trudnej sytuacji mówią rolnicy z gminy Czerwińsk nad Wisłą niedaleko Płońska. Zamiast zajmować się pracą - uprawą truskawek - walczą z urzędniczymi przepisami.

- Drugi tydzień już siedzą Ukraińcy i nie wolno im wyjść na pole. Chodzi nam o to, by Ukraińcy, którzy to przyjeżdżają, mogli tę pracę podejmować, a oni muszą czekać jak my przyniesiemy papierek i mają wtedy zezwolenie. Tych ludzi nie będzie nawet do zbioru truskawek i my nie zbierzemy tego. Grożą nam tylko karami, że jeżeli zatrudnimy pracownika, jeśli będzie nielegalnie zatrudniony, to płaci się 5-6 tys. zł kary, można i 30 tys. zł – mówią mieszkańcy gminy Czerwińsk nad Wisłą.

Pan Zbigniew podobnie jak setki innych rolników Gminy Czerwińsk nad Wisłą uprawia truskawki. Ciężko o polskiego pracownika. Zatrudnia więc od wielu lat Ukraińców. Niestety od stycznia tego roku zmieniły się przepisy dotyczące zatrudnienia obcokrajowców.  By zatrudnić taką osobę, trzeba złożyć wniosek do Urzędu Pracy i zapłacić 30 zł za każdy, podpisać umowę z obcokrajowcem  i odprowadzić składki.

- Musimy czekać na to, żeby ich wbili w system, dopiero wtedy mam możliwość podpisania z nimi umowy, żeby wyszli do pracy – tłumaczy pan Zbigniew.

- Wypełniam wszystkie wnioski, kseruję paszport, robię opłaty, średnio wypełniam 11 kartek formatu A4. Kolejki zaczynają się tworzyć od 12 w nocy, żeby w dzień następny złożyć te dokumenty. Zgłaszam pracowników i czekam. A to nie jest koniec, bo potem drugi raz trzeba to przejść, by te dokumenty odebrać – dodaje pan Jacek.

Rolnicy nie mają nic przeciwko legalnemu zatrudnianiu Ukraińców. Niestety kolejki do Urzędu Pracy, by złożyć wniosek są tak duże, że wielu Ukraińców nie czeka kilkunastu dni na pozwolenie. Wyjeżdżają , a rolnicy tracą pracowników lub mają ich zbyt mało.

- To jest chore, paranoja, ludzie chodzą jak obłąkani. W tym roku przymrozki nie zaszkodziły, to zaszkodzi chora ustawa, która  sparaliżowała to wszystko – ocenia jeden z mieszkańców gminy.

- Truskawka to jest owoc miękki, to nie poleży, trzeba zbierać na bieżąco – dodaje inny.
Jak mówi wójt Gminy Czerwińsk nad Wisłą Marcin Gortat, diabeł tkwi w szczegółach.
- I te szczegóły, to są właśnie nie do końca dostosowane przepisy do realiów pracy sezonowej. Problem polega na tym , że powiatowy urząd pracy  nie radzi sobie z taką ilością dokumentów – tłumaczy Gortat.

Podczas naszej interwencji sprawa nabrała tempa.

- Reakcja jest dopiero wtedy, kiedy media pojawiają się na terenie gminy Czerwińsk. Dzisiaj pewne decyzje zostały podjęte na szczeblu powiatowym, nasz punkt rejestracji wniosków, któremu gmina użycza tylko pomieszczeń, będzie pracował od godz. 7 do 22 i zostanie zwiększone zatrudnienie o kolejne trzy osoby – mówi wójt Gortat.

Postanawiamy spotkać się z urzędnikami i mieszkańcami gminy na sesji rady. Chcemy wiedzieć, dlaczego nie rozwiązano wcześniej problemów rolników.
Reporterka: Dlaczego dopiero wczoraj wydłużyliście godziny pracy? Dlaczego państwa to wszystko zaskoczyło?
Piotr Skierkowski, Powiatowy Urząd Pracy w Płońsku: Będziemy starali się to rozładowywać jak najszybciej. My prawa nie tworzymy, my jesteśmy od wykonywania.

- Staramy się dostosować do przepisów, które stworzył ktoś niemający zielonego pojęcia jak wygląda rzeczywistość – podsumowuje pan Jacek, który uprawia truskawki.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl