Urzędnicy lepiej znają życie… Zamiast 1400 zł, matka dostaje 153 zł na córkę z zespołem Downa

Iwona Karpińska z pracy w sklepie samotnie utrzymuje rodzinę. Jej najmłodsza, 14-letnia córka ma zespół Downa, ale nie otrzymuje od państwa 1400 zł świadczenia pielęgnacyjnego, bo według urzędników nie wymaga pełnej opieki. Pani Iwona nie rozumie tej decyzji. Tłumaczy, że Natalii nie powinno się zostawiać samej, ale urzędników to nie przekonuje. Przyznali jej świadczenie w wysokości… 153 zł.

Iwona Karpińska mieszka we Wrocławiu. Kobieta wychowała 6 dzieci. Najmłodszą Natalią zajmuje się nadal. 14-letnia dziewczynka jest niepełnosprawna, cierpi na zespół Downa.

- Całą ciążę z nią chodziłam, wszystko było dobrze, żadnej wady nie było, dopiero jak ją urodziłam, to mi pan doktor powiedział, że mam chore dziecko i pytał, czy ją zostawiam w szpitalu – wspomina Iwona Karpińska.

- Z mową ma ciężko, mama próbuje uczyć ją czytać, pisać, w szkole rysuje – opowiada o Natalii jej siostra Klaudia.

Pani Iwona opiekuje się córką sama. Kilka lat temu rozwiodła się z mężem. Pomaga jej starsza córka, 19-letnia Klaudia. 

- Ona mi się rano sama nie ubierze, jedynie co, to pójdzie sama do toalety. Jak ma ochotę, to umyje sobie rączki, buzię, jak nie ma, to nie – opowiada pani Iwona.

Mama Natalii musi utrzymać sama rodzinę. Znalazła pracę na dwie zmiany. 14-letnia Natalia źle znosi nieobecność mamy. Zdarza się, że ucieka z domu.

- Fochy… nigdzie na krok nie mogę wyjść, bo płacze, nie słucha się nikogo, wydzwania do mnie jak jestem w pracy. Pracuję w sklepie, kończę pracę po 23 i rano musimy o 5 wstać. Jest płacz, bo mama idzie do pracy. Takie codzienne nasze życie jest. Utrzymujemy się z zasiłku pielęgnacyjnego, z rodzinnego, 500+ i z mojej wypłaty. Mam 1300 zł. Nie korzystam z MOPS-u - tłumaczy pani Iwona.

Pani Iwona stawiała się z córką na komisje lekarskie. Każda z nich nie miała wątpliwości, że Natalia jest niepełnosprawna, ale nie potrzebuje 24-godzinnej opieki. Oznacza to, że pani Iwona nie otrzyma świadczenia pielęgnacyjnego w wysokości 1400 zł.

- Dostawałam do 7. roku życia Natalii, później stawałam na komisję, bo skończyło mi się orzeczenie i wówczas zabrano mi ten siódmy punkt. Wyjaśniali, że są różne zespoły Downa – mówi pani Iwona.

- Mając tylko te dwie możliwości kwalifikacyjne: albo uznanie niepełnosprawności, albo wskazanie w punkcie 7., zespół ocenił, że dziewczynka kwalifikuje się do osób niepełnosprawnych, ale nie występuje ta druga przesłanka, czyli znacznie ograniczona zdolność do samodzielnej egzystencji – tłumaczy Bożena Zimoch, przewodnicząca powiatowego zespołu do spraw orzekania o niepełnosprawności we Wrocławiu.

- Moim zdaniem zespół Downa to zespół Downa. Każde dziecko niepełnosprawne potrzebuje opieki. Jeżeli ktoś nie ma dziecka chorego, to nie wie, co to znaczy – odpowiada pani Iwona.

Kobieta odwoływała się od decyzji do urzędu wojewódzkiego. Sprawa trafiła też do sądu. Żadna z instytucji nie zmieniła decyzji, bo takie są przepisy. 14-letnia niepełnosprawna Natalia ma zadowolić się jedynie 153 zł.

- Mama nie zweryfikowała decyzji dotyczących stanu zdrowia dziecka, w związku z tym w 2016 roku zespół opierał się na dokumentach sprzed kilku lat, z których wynikało, że dziecko wymaga jedynie współudziału opiekuna w zakresie rehabilitacji i w zakresie edukacji – informuje Sylwia Jurgiel, rzecznik wojewody dolnośląskiego.

- Boli mnie strasznie serce, ale co mam zrobić, też chciałabym mieć dziecko zdrowe, patrzeć jak się bawi z innymi, jak jest samodzielna. Wiadomo, że wolałabym nie mieć pieniędzy z tego 7. Punktu, tylko  jak każda matka mieć dziecko zdrowe, bo pieniądze są nic niewarte, jak człowiek nie ma zdrowego dziecka – podsumowuje pani Iwona.*

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl