Auto z salonu musiał oddać. O pieniądze walczy już 7. rok
71-letni Edward Skikiewicz z województwa zachodniopomorskiego stracił oszczędności życia, wpłacając na samochód marzeń 67 tys. zł. Dziś emeryt nie ma ani auta, ani pieniędzy. Pan Edward o sprawiedliwość walczy już od lat.
- Do tej pory to się ciągnie i jeszcze się obarcza mnie kosztami. Nie wiem, jak to jest. Nie mogę sobie wytłumaczyć tego – mówi Edward Skikiewicz.
- Okazało się, że mąż przez to wpadł w chorobę Parkinsona, do dziś jest słaby i załamany, w depresji – rozpacza Danuta Skikiewicz.
Pan Edward kupił w 2010 roku samochód w autoryzowanym salonie. Po ponad roku auto musiał oddać. Tak mu nakazał sąd. Dlaczego? Bo poprzedni właściciel samochodu nie dostał wszystkich pieniędzy od właściciela salonu, do którego wstawił auto.
- Nie można go było zarejestrować, nie dostał karty pojazdu, nie dostał faktury, po prostu oszukali go, okłamali – uważa Danuta Skikiewicz.
Emeryt postanowił walczyć o zwrot pieniędzy od właściciela salonu. Po latach batalii, sąd w 2015 roku nakazał zwrot pieniędzy - 67 tys. zł i skazał właściciela salonu na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu. Jednak były dealer nie ma już żadnego majątku, pieniędzy ściągnąć zatem nie można.
- Pan Z. ma nam oddać pieniądze, ale do tej pory nic i jeszcze jakie koszty mąż poniósł, bo za wszystkie sprawy, które się toczyły, płacił. Nie wiem, gdzie się to wszystko podziało, on jest bankrutem, nie ma jak ściągnąć od niego pieniędzy - mówi Danuta Skikiewicz.
- Wcale się do mnie nie odzywa, telefonów nie obiera, w sądzie bokiem, unika kontaktu – komentuje pan Edward.
Razem z mężczyzną idziemy do salonu, w którym kupił swój samochód. Dziś firmę, jak się okazuje, prowadzi żona dealera.
Żona: Wszystko co m Z., zostało zajęte przez komornika. Nie posiada on żadnej możliwości spłaty. Ja prowadzę działalność.
Reporterka: Czyli macie rozdzielność majątkową?
- Tak
- Jeżeli pani prowadzi dzielność, to nie możecie spłacać pana Edwarda?
- Nie, bo też są inne postępowania.
- Ale wie pani, co to dla pana Edwarda oznacza? Ma Parkinsona, może się nie doczekać spłaty.
- Ja też muszę dbać o swojego męża, też jest po udarze na rencie, też muszę o niego dbać.
- Nie skontaktuje nas pani z mężem?
- Niestety nie.
„Skazany w okresie próby miał poważne problemy zdrowotne (co wynika z dokumentacji lekarskiej), utrzymywał się z niewysokiego świadczenia rehabilitacyjnego, a nadto cały jego majątek jest zajęty przez komorników. Pokrzywdzony może natomiast zaspokoić swoje roszczenie na drodze egzekucji komorniczej, jak czynią to inni wierzyciele” – głosi oświadczenie sądu, którego poprosiliśmy o komentarz.
- Nie ma ma żadnej odpowiedzi, na żadną prośbę. Nie wiem, gdzie się zgłosić, nikt nie chce nam pomóc – komentuje Danuta Skikiewicz, żona pana Edwarda.
- Przypłaciłem to zdrowiem i pieniędzmi - prawie 70 tys. zł to jest kupa pieniędzy – podsumowuje pan Edward.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl