Bez alimentów, za to z długami po mężu

Pani Jolanta samotnie wychowuje 15-letniego Mirka i 13-letnią Joannę. Jej były mąż nie dość, że nie płaci alimentów, to jeszcze zostawił rodzinę z długami dawnej firmy. Samotna matka nie może też liczyć na pieniądze z funduszu alimentacyjnego. Choć zarabia niewiele, to i tak przekroczyła kryterium dochodowe.

Pani Jolanta rozwiodła się z mężem w 2015 roku. Mąż płacił alimenty z przerwami. Teraz, jak twierdzi pani Jolanta, nie płaci w ogóle.  Kobieta, żeby zapewnić byt swoim dzieciom poszła do pracy, jako goniec zarabia 1600 zł miesięcznie. Myślała, że pieniądze będzie jej też wypłacał fundusz alimentacyjny.

- Dostaję 500+ na jedno dziecko, ale alimentów już nie, bo przekroczyłam zarobek bodajże o 24 zł brutto. I fundusz od sierpnia zeszłego roku nie płaci. Są sytuacje, kiedy dziecko zbiera swoje kieszonkowe od dziadków, czy z urodzin, przychodzi i mówi: "mama masz". I jest mi bardzo wstyd, że choć zbiera na swoje potrzeby, to musi pomagać mamie – powiedziała pani Jolanta.

- Obecnie kryterium dochodowe to 725 zł. Jest ono niskie, od 10 lat się nie zmienia. Pensja minimalna przez te 10 lat wzrosła o 1000 zł. Mamy związane ręce przy przyznawaniu tego świadczenia. W zeszłym roku ministerstwo wyliczyło, że tylko 300 tys. zł dzieci korzysta z funduszu alimentacyjnego, a takich osób jest milion w Polsce. Ten problem jest poważny – zaalarmował Mirosław Górka z Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku.

Próbowaliśmy skontaktować się z byłym mężem pani Jolanty. Wysłaliśmy sms z prośbą o spotkanie, ale pozostał bez odpowiedzi.

- To takie cwaniactwo wśród osób, które mają obowiązek alimentacyjny, one są dumne z tego, że są takim spryciarzami życiowymi, że omijają przepisy i prawo, że nie zarabiają legalnie pieniędzy, które można ścignąć, ale robią to pod stołem, na lewo – oceniła Mirosław Górka z Ośrodka Pomocy Społecznej w Rybniku.

Nie dość, że pani Jolanta nie może liczyć na godną pomoc państwa, to jeszcze musi spłacać długi swojego byłego męża. Razem z odsetkami pozostało prawie 40 tysięcy złotych. Miesięcznie kobieta oddaje po 700 zł.

- Teraz już były mąż miał firmę ze wspólnikiem. Kiedy podupadała, potrzebowali kredytu, żeby ratować koparkę, która też była na kredyt. Bali się, że komornik ją zabierze, więc potrzebny był kredyt na spłatę rat. Jako żona podpisałam kredyt i weksel. Mąż powiedział, że muszę podpisać, bo firma upadnie i dzieci nie będą miały co jeść – stwierdziła pani Jolanta.
Reporterka: Pani była żyrantem, dlaczego nie spłaca tego ani mąż, ani jego wspólnik?
Pani Jolanta: Mąż pracuje, ale unika spłacania długów. Pracuje w Niemczech, w firmie polskiej. Dowiaduję się od znajomych, że pracował jako operator koparki, a teraz podobno w fabryce frytek. Ma dochody, ale unika długów.
Reporterka: Pani zgłosiła, że były mąż pracuje w Niemczech?
Pani Jolanta: Tak, komornik powiedział, że to ja mam go znaleźć. Ja nie jestem w stanie.

Z dawnym wspólnikiem byłego męża pani Jolanty nie udało nam się porozmawiać. - My też spłacamy komorników - powiedziała i zakończyła rozmowę.

Pani Jolancie pomagają rodzina i przyjaciele. Bez tej pomocy i jej dzieciom trudno byłoby przeżyć. Samotna matka boi się o przyszłość.

- Czuję się bardzo pokrzywdzona, bo jestem dorosłą osobą, która mogłaby utrzymać swoją rodzinę, ale nie jestem w stanie tego zrobić, tyle się mówi o pomocy dla matek, a tej pomocy się nie dostaje. Na miesiąc zostaje mi 500 – 600 zł na życie. Bez pomocy najbliższych nie da się przeżyć - podsumowała pani Jolanta.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl