Pożar, zniszczona elewacja, przebite opony. Zawiść w Karpaczu

Państwo Delektowie od lat są nękani przez nieustaloną osobę, która niszczy ich dobytek. Najpierw były pożary, powybijane szyby i przebite opony w autach. Teraz ktoś celowo niszczy elewację pensjonatu rodziny. I choć w Karpaczu aż roi się od kamer monitoringu, to tylko w jednym przypadku udało się namierzyć sprawcę. Delektowie twierdzą, że mężczyzna działa na zlecenie ich krewnego. Dowodów na to jednak nie ma.

Państwo Delektowie prowadzą pensjonat w centrum Karpacza. W 2006 roku wydzierżawili kawałek ziemi i zbudowali niewielki wyciąg narciarski. Wtedy zaczęły się ich problemy.

- Została podpalona sterownia wyciągu, to zostało na szczęście ugaszone, a w 2008 roku został spalony domek, gdzie był cały sprzęt narciarski – opowiada Anna Delekta.

Ale to nie wszystko. Ktoś wybił szyby w ratraku należącym do Dariusza Delekty, przebił mu opony w samochodzie. Trzykrotnie podpalono też sklep z pamiątkami pani Anny. Od dwóch lat ktoś regularnie niszczy elewację pensjonatu prowadzonego przez małżeństwo.

Po drugim pomalowaniu elewacji pensjonatu pan Dariusz zamontował kamery. Ale to nie odstarszyło wandali. Sytuacja powtórzyła się jeszcze pięciokrotnie.

- Te incydenty są zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi tu nocujących, bo jeśli lądują słoiki z farbą na elewacji, to taki słoik wpadając przez okno może zrobić krzywdę – zauważa Dariusz Delekta.

- Boimy się każdego dnia, czy coś innego się nie wydarzy, do czego jeszcze ta osoba może się posunąć – dodaje Anna Delekta.

Państwo Delektowie podejrzewają, że za niszczeniem ich własności stoi osoba z ich bliskiej rodziny. Skąd te podejrzenia?

- Motywem może być zawiść, że nam się troszeczkę lepiej wiedzie, może bardziej się staramy, jesteśmy bardziej zaradni. Zgłaszaliśmy policji i za każdym razem wskazywaliśmy, kto to jest, ale policja twierdzi, że on się nie przyznaje i nie można go skazać – tłumaczą Delektowie.

- Ja nie mam powodu, żeby to robić. Powiem pani więcej: gdy doszło do ostatnich dwóch dewastacji, nie było mnie w kraju. Musiałbym być dobrym wariatem, żeby dewastować komuś pensjonat w centrum miasta.Wszędzie wokół są kamery i nie mówię o kamerach miejskich, tylko o kamerach prywatnych. Jakby policja z prokuraturą chciały rozwiązać ten temat, toby rozwiązały - mówi Mateusz G., krewny wskazywany przez Delektów.

Sprawy dotyczące podpaleń i niszczenia elewacji kończą się umorzeniem. Dlaczego?

- Dowody przeprowadzone w tych sprawach nie doprowadziły do wykrycia sprawcy, nie wykazano, kto dopuścił się tego czynu mimo przeprowadzenia szeregu czynności w tym kierunku – mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

- Stwierdzono, że jest słabej jakości monitoring, a mężczyzna był w kominiarce. Twarzy nie widać, ale sylwetkę widać i można długość ramion, wszystko zmierzyć – uważa pani Anna.

Tylko jedno postępowanie po ostatnim oblaniu elewacji budynku państwa Delektów w zeszłym roku nie zakończyło się umorzeniem. Prokuratura oskarżyła o nie Rafała R.

- Minąłem jego kamerę, ale wj… się pod trzy inne. Przyjechali do mnie, powiedzieli, że wp… się pod kamerę. To mówię: dobra, nie będę się kłócił z wami – mówi Rafał R. skazany za oblanie elewacji farbą.

- Został on skazany na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności i zapłatę na rzecz Dariusza Delekty kwoty 10 tys. zł, bo na tyle zostały wycenione uszkodzenia tej elewacji – informuje Tomasz Skowron z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

Rafał R. przyznaje się tylko do jednego oblania farbą budynku państwa Delektów. Twierdził, że zrobił to z zemsty, bo pan Dariusz zwrócił mu uwagę, kiedy pił piwo na jego prywatnym terenie. Ale państwo Delektowie w to nie wierzą. Uważają, że mężczyzna działał na zlecenie.

Rafał R. twierdzi, że wie, kto odpowiada za niszczenie dobytku przedsiębiorców. - Wiem i wiem za co to robi. Ja pójdę z przyjemnością siedzieć, bo dalej się będzie działo to samo – mówi.

- Boli serce, nie wiesz, co się dalej wydarzy, do czego są jeszcze zdolni. My chcemy to nagłaśniać, skoro policja nic nie robi, to może przez telewizję do nich coś dotrze i zaczną coś robić w tym Karpaczu – podsumowuje Anna Delekta.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl