Tłum ludzi, hałas, muzyka. Dom weselny pod oknami

Mieszkańcy jednego z osiedli w miejscowości Piekoszów od 6 lat toczą spór z uciążliwym sąsiadem. Mimo że osiedle miało być osiedlem domków jednorodzinnych, to jeden z mieszkańców na swojej działce zbudował dom weselny. Jego sąsiedzi mówią, że w nocy jest tak głośno, że nie mogą zasnąć. Są tacy, którzy wyjeżdżają na weekendy by odpocząć.

- Kiedy się budowaliśmy, tu miało być tylko osiedle domków jednorodzinnych. Nie miało być żadnych instytucji rozrywkowych, bo myśmy się tu nie przenieśli z miasta – mówi Zbigniew Masłowski.

- Hałas jest uciążliwy, bo nie jest jednostajny, tylko są takie uderzenia, odgłosy przy otwieraniu drzwi, okien i wyłączaniu wentylacji. To wystarczy w nocy, że zbudzi. Raz, drugi no i koniec, do rana. To są duże wesela, bo nawet na 200 osób. Po 2-3 godzinach ci ludzie urzędują już przed budynkiem. I wtedy to jeszcze słychać głośne rozmowy – tłumaczy Zbigniew Modzelewski.

Najbardziej narażone na hałas są domy położone 70, 80 metrów od domu weselnego. Marian Masłowski mieszka nieco dalej. Od budynku dzieli go około 200 metrów.

- Tak bardzo jak sąsiedzi nie narzekamy na hałas. Natomiast nam w tej chwili najbardziej doskwierają awarie kanalizacji. Ona najprawdopodobniej nie przewidywała budowania tu jakiś innych obiektów niż domki. W efekcie tworzą się czopy w kanalizacji sanitarnej, a fekalia wypływają w mieszkaniu opowiada.

Mieszkańcy wszelkimi sposobami próbują walczyć z uciążliwym sąsiadem. Wielokrotnie wzywana policja skierowała nawet do sądu wniosek o ukaranie. Niestety – bezskutecznie.

W pierwszej instancji właściciel został uniewinniony, ponieważ sąd uznał, że to nie on hałasuje tylko jego goście. Sąd drugiej instancji uchylił ten wyrok jednak, kiedy doszło do ponownego rozpatrzenia, sprawa się przedawniła. 

Kolejną instytucją, która jednocześnie stała się dla mieszkańców osiedla ostatnią deską ratunku, był Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Mieszkańcy próbowali wykazać, iż dom weselny funkcjonuje niezgodnie ze wstępnymi deklaracjami.

- Zaczęliśmy składać pisma, aby nadzór przeprowadził kontrolę, bądź też wyjaśnił nam czy użytkowanie tego obiektu w tej postaci jest prawidłowe, ale skontrolowanie tego obiektu w środku tygodnia nie ma sensu, bo większość imprez organizowanych jest w weekend – mówi sąsiadujący z domem weselnym Robert Bogucki.

– Kontrole organów nadzoru budowlanego odbywały się prawdopodobnie w dni powszednie gdyż wynikało to z zaleceń sądu administracyjnego w Kielcach – informuje Anna Kaczmarczyk z Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Kielcach.

W tej chwili spór jest na kolejnym etapie postępowania sądowego. Właściciel uciążliwego dla mieszkańców przybytku ma na temat całej sprawy zupełnie inne zdanie.

- To są imprezy okolicznościowe. Może sąsiedzi uważają, że to wesela, ja uważam, że to jest impreza okolicznościowa. Ja mam pozwolenie na goszczenie 220 osób na raz. Tu się nic nie dzieje proszę pana. To są wesela, to  nie jest dyskoteka, że się ludzie ganiają, biją. Tak tylko stwierdzają nasi sąsiedzi – twierdzi Andrzej Terelak, właściciel domu weselnego.

- Na obecną chwilę sąd administracyjny po raz drugi przyznał nam rację w sprawie o użytkowanie lokalu niezgodnie z przeznaczeniem i nakazał instytucjom nadzoru budowlanego ponowne przeprowadzenie kontroli – mówi sąsiadujący z domem weselnym Robert Bogucki.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia 

jkasia@polsat.com.pl