Walczy z bólem i ZUS-em. Na znak protestu głoduje

Sebastian Machi od 2013 roku zmaga się z problemami kręgosłupa. Jest po trzech operacjach i porusza się o kulach. By ukoić ból, przyjmuje dziennie 400 mg morfiny. Choć lekarze medycyny pracy zabraniają mu pracować, to orzecznicy z ZUS-u orzekli jedynie jego częściową niezdolność do jej wykonywania. A to oznacza zdecydowanie mniejsze pieniądze na życie. Pan Sebastian rozpoczął protest głodowy.

46-letni Sebastian Machi zawsze był osobą aktywną. Pracował jako kierowca ciężarówki, jeździł po całej Europie. Ale lata pracy spędzone za kierownicą mocno nadwyrężyły jego kręgosłup. 3 lata temu konieczna była operacja.

- Miałem kilka zdarzeń przez jakąś szybkość, agresję w pracy, gdzieś tam spadłem z kilku metrów. Poszedłem do lekarza z czymś innym, a wyszedłem zdruzgotany, że mam uszkodzony rdzeń – opowiada pan Sebastian.

Stan mężczyzny pogorszył się po pierwszej operacji.

- Zmiażdżone miałem trzy trzony kręgowe, trzeba było wszczepić dyski między nie. Ale to, co mi powsadzali, nie wytrzymało. Po kilku dniach dostałem wysoką gorączkę i wróciłem do szpitala. Lekarz przyszedł na oddział, że szybko trzeba robić operację, bo jest możliwość paraliżu odcinka dolnego – wspomina.

W wyniku rozpadu elementów, które miały wzmocnić kręgosłup pana Sebastiana, uszkodzeniu uległa kolejna część rdzenia kręgowego. Konieczne były jeszcze dwie operacje. Pan Sebastian otrzymywał świadczenia rehabilitacyjne, później rentę z ZUS-u. W 2017 roku Powiatowy Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności przyznał mu pełną niezdolność do pracy.

- Dostałem to na 12 miesięcy, gdy skończyło się, złożyłem wniosek powtórny i niestety już nie dostałem znacznego stopnia – mówi.

Urzędnicy uznali, że stan pana Sebastiana uległ poprawie. Mężczyzna cały czas otrzymuje rentę z ZUS-u, ale z tytułu częściowej niezdolności do pracy.
- ZUS stwierdził, że mogę iść do pracy, więc poszedłem do lekarza po zgodę. Niestety nie dostałem jej. Chciałem iść na ochroniarza. Wiedziałem, że nie mogę nic ciężkiego robić, biorę też mocne środki przeciwbólowe, morfinę. Inny lekarz specjalista też powiedział, że się pod tym nie podpisze – mówi Sebastian Machi.

Według urzędników mężczyzna pracować może, a według lekarzy medycyny pracy - nie. Trudno w takiej sytuacji znaleźć rozwiązanie problemu.

- Myślę, że przede wszystkim pan Sebastian musi podjąć decyzję, czy chce walczyć dalej. Widać, że ma chęć, ma siłę i jak najwięcej tej siły panu życzymy, żeby dążył do swojego wymarzonego celu, którym jest zdobycie tego orzeczenia. Uważam, że wymaga to cierpliwości i zaangażowania osób, które podejmują takie decyzje – mówi Barbara Macharzyńska, koordynator ds. osób niepełnosprawnych Urzędu Miasta w Wodzisławiu Śląskim.

Cierpliwości zaczyna brakować panu Sebastianowi. Ponad rok czeka na wyznaczenie terminu rozprawy dotyczącej odwołania od decyzji ZUS-u. Dlatego od trzech tygodni prowadzi protest głodowy.

- Nie mam innego wyjścia. Zresztą, skoro zabiera się człowiekowi pieniądze, to za co ma żyć? A moja żona nie jest w stanie zarobić nawet na opłaty za mieszkanie. Któreś z nas musi inaczej żyć, a nie mogę pozwolić na to, żeby to żona głodowała – tłumaczy pan Sebastian.

Jaką pracę mógłby wykonywać człowiek, który przyjmuje dziennie 400 mg morfiny, porusza się o kulach i w zasadzie każdy krok sprawia mu ból?

- To nie jest do mnie pytanie, bo ja nie jestem lekarzem – odpowiada Beata Kopczyńska, rzecznik ZUS w Rybniku. - Zresztą o tym, jaką ktoś może wykonywać pracę, nie decyduję ani ja, ani nawet nie decyduje o tym lekarz orzecznik, ale lekarz medycyny pracy. Tutaj opinia, czy orzeczenie lekarza orzecznika nie ma wpływu na prawne możliwości podjęcia pracy – dodaje.

- Powiedziałbym tylko urzędnikom, żeby się wdrożyli w temat, wyszli do ludzi i zobaczyli jak ludzie funkcjonują w rzeczywistości. Żeby się zniżyli do ich poziomu przez kilka dni, zrozumieli co to jest ból i co to jest choroba. I co to jest walczyć z chorobą i do tego jeszcze walczyć z nimi – podsumowuje pan Sebsatian.*

* skrót materiału

Reporter: Jakub Hnat

jhnat@polsat.com.pl