Powiat gorlicki w ogniu. Strach przez piromanem

Groza w powiecie gorlickim nieopodal Krynicy-Zdroju. Wszystko wskazuje na to, że od dwóch lat grasuje tam piroman. Tylko w 2017 roku w powiecie odnotowano 266 pożarów, w bieżącym - już 144. Spłonął m.in. zabytkowy XVI-wieczny kościół, podpalano stodoły, garaż i budynki gospodarcze przy domach. Strażacy proszą mieszkańców o czujność.

Do redakcji Interwencji zwrócił się z prośbą o pomoc jeden z mieszkańców. Jesienią spłonął niedawno wybudowany drewniany dom jego siostry.
- Ten dom spłonął pod koniec października 2017. Od tego czasu minęło 8 miesięcy. I parę dni temu spłonęły nasze zabudowania gospodarcze: stodoła, dach nad oborą i garażem – opowiada Radek Wędrychowicz.

Spłonęły nie tylko budynki gospodarcze, ale także maszyny rolnicze. Tylko cud sprawił, że nie zapalił się dom, w którym przebywała rodzina.

- W 2016 roku odnotowaliśmy 179,  w 2017 roku 266, a w 2018 roku już 144 podpalenia. Te dane dotyczą powiatu gorlickiego – informuje Dariusz Surmacz z Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.

- Był taki tydzień, że strażacy wyjeżdżali kilka razy do podpaleń.  Myślę, że liczbę zdarzeń można nazwać plagą – dodaje Mateusz Książkiewicz z portalu gorlice112.pl.

Wszystko zaczęło się od pożaru w Libuszy. W marcu 2016 roku spłonął tam w nocy zabytkowy, XVI-wieczny, drewniany kościół. Przybyli na miejsce strażacy robili, co mogli. Byli jednak bezsilni.

- Kościół spłonął praktycznie doszczętnie. Według tego, co zastaliśmy na miejscu i wpisaliśmy w dokumentacji, przyczyną mogło być podpalenie - twierdzi Dariusz Surmacz ze straży pożarnej w Gorlicach.

Co ciekawe, powołany przez śledczych biegły nie stwierdził podpalenia, jednak strażacy nie mają wątpliwości, że pożar to dzieło piromana. Tym bardziej, że ogień pojawił się w rocznicę pierwszego podpalenia. Odbudowana świątynia przetrwała zaledwie kilka lat.

- 30 lat temu też był taki pożar, teraz w niechlubną rocznicę kolejny raz. Warto dodać, że dzień wcześniej spłonął kontener koło kościoła. Możliwe, że piroman chciał sprawdzić, jak szybko straż dojedzie na miejsce – zastanawia się Mateusz Książkiewicz z gorlice112.pl.

W zeszłym roku policja zatrzymała młodego strażaka-ochotnika z Libuszy. Udowodniono mu cztery podpalenia. Jednak do podpalenia kościoła i innych pożarów się nie przyznał. Czy ma z nimi związek? Tego nie wiadomo.

- To był szok, zdziwienie, zaskoczenie. Decyzją zarządu został wykluczony z szeregów straży pożarnej. I od tego czasu nie wiemy nic na jego temat – informuje Roman Czyżykiewicz z Ochotniczej Straży Pożarnej w Libuszy.

- Był to okoliczny mieszkaniec, który podpalał pustostany, bele siana. Płonęło to w nocy.
Wszystkie tezy są sprawdzane. Nie mamy dowodu, który by wskazywał na konkretną osobę stojącą za innymi pożarami – mówi Grzegorz Szczepanek z Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.
Tajemniczy piroman podkłada ogień nadal. 2 maja podpalono budynki gospodarcze tuż przy domu pani Doroty. Policja, mimo że na miejscu zdarzenia była przed strażakami, jest niestety bezradna.

- W nocy przejeżdżał patrol policji, który zobaczył, że pali się budynek gospodarczy. Obudzili nas, wezwano straż pożarną. Ten budynek jest w odległości od domu 5 metrów, więc nieznaczna odległość – opisuje Dorota Pabisińska, ofiara piromana.

- Postępowania mają cechy wspólne. Należy przypuszczać, że może to być jeden sprawca. W tej chwili komendant powołał specjalną grupę, która zajmuje się sprawą. Grupa ma sprawdzić wszystkie pożary z przeszłości, także te niewyjaśnione – dodaje Grzegorz Szczepanek z Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.

Policjanci przesłuchali panią Dorotę dopiero kilka dni temu, kiedy sprawą podpaleń zajęła się Interwencja. Niestety, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, budynki płoną dalej. W noc po Bożym Ciele piroman w godzinę podpalił trzy budynki. I to w różnych częściach powiatu, aby utrudnić działanie strażakom.

- Idąc do pracy zastanawiamy się, czy danego dnia nie będzie kolejnego podpalenia.  Prosimy mieszkańców o czujność – mówi Dariusz Surmacz ze straży pożarnej w Gorlicach.

- Strach, niedowierzanie, to jak w wyliczance: na kogo wypadnie, na tego bęc - podsumowuje Radek Wędrychowicz, ofiara piromana.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzeci@polsat.com.pl